piątek, 1 lutego 2013

Drugi "Martwa melodia"

     Stoi przed dużym lustrem, w którym odbija się jego szczupła sylwetka. Uśmiecha się lekko, widząc siebie, a dokładniej strój, który wybrał zaledwie kilka chwil temu. Sunie dłońmi wzdłuż ciała, po materiale jego ulubionej, szarej, luźnej koszulki, przy rękawach wysadzanej ćwiekami. Idealnie pasuje do czarnych, obcisłych spodni i nerdów, zza których wyglądają wesołe, kocie oczy.
Prawda jest taka, że Key uwielbia się stroić. To nie przez otoczenie ani to, że ma zamiar wyglądać dla Jonghyun`a niczym gwiazda. Po prostu czuje się dobrze, kiedy wygląda lepiej niż inni, którzy przechodzą obok niego ulicą. Od małego był taki. Kiedy miał zaledwie osiem lat, zabrał z szafy swojego starszego brata jego ukochaną koszulkę, by na niej zacząć swoje eksperymenty, dotyczące mody. Oczywiście, na początku szło mu dosyć marnie, a skarb starszego Kim`a poszedł do wyrzucenia. Kibum dokładnie pamięta, jak jego starszy brat się zdenerwował i w ramach zemsty, zabrał mu wszystkie mangi jakie tylko posiadał. Oddał dopiero po trzech miesiącach, kiedy to Key groził kolejnymi kradzieżami ciuchów z szafy.
Czas mijał, ale młodszemu Kim`owi ani śniło się poddawać, mimo, że oprócz zniszczonej koszulki brata, na straty poszła sukienka jego mamy, oraz śliczna, beżowa apaszka, którą kobieta nadal wypomina synowi przy każdej możliwej sytuacji.
Później było tylko coraz lepiej. Jego prace na ubraniach wyglądały przyzwoicie, nawet przyozdobił swój nudny, czarny plecak, który później stał się jednym z jego ulubionych, dzięki różnym przyszywkom oraz przypinkom, które wygrzebał z dna szuflady. Kilka lat później, kiedy skończył szesnaście lat, jego projekty można było śmiało porównać do tych sławnych projektantów. Był zadowolony z siebie, ponieważ kochał modę, chciał, by jego przyszłość wiązała się właśnie z nią, jednak jego marzenia odeszły na boczny tor, a wkroczyła rzeczywistość, kiedy jego rodzice zaproponowali mu studnia prawnicze. Nie mógł odmówić, nie potrafił.
Wzdryga się lekko, kiedy po wypełnionym ciszą mieszkaniu rozchodzi się dźwięk dzwonka. W pospiechu zabiera telefon leżący na komodzie, oraz klucze. Szybkim krokiem udaje się w stronę drzwi, które po chwili otwiera i wpada w ramiona swojej miłości. Wie, że to on, nawet bez patrzenia. Czuje jego charakterystyczny, kojący i przyjemny zapach, kojarzący mu się z jabłkiem oraz cynamonem.
Silne ramiona Jonghyun`a oplatają wątłe ciało partnera, jakby chciały już nigdy go nie puszczać.
     - Myślałem, że już nie przyjdziesz - cicho mruczy do ucha starszemu,  który nadal jest bardzo blisko ciała Kibuma. Młodszy czuje jego ciepło i miłość niemal bijącą od niego na kilometr.
     - Żartujesz, Bommie? - pyta retorycznie, nie oczekując na odpowiedź.
Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, wpija się w miękkie i pełne usta swojego kochanka. Są wyjątkowe, ciepłe, smakują miętą, zapewne przez gumę, którą wcześniej żuł blondyn. Przejeżdża mokrym językiem po suchych wargach, które po chwili otwierają się, zapraszając go do środka.
Key odwzajemnia każdy pocałunek swojego chłopaka, czując, jak serce kołata w klatce piersiowej, chcąc z niej wyskoczyć. Jest tak za każdym razem, kiedy widzi, czy przebywa w towarzystwie Jongyun`a, jakby zakochiwał się w nim cały czas na nowo.
Jego oczy są  zamknięte, ale nie ściska ich, nawet, jeżeli jest lekko zestresowany. Oddaje się, ta miłość pochłania go całego.
Kładzie swoje zimne, wręcz lodowate dłonie na zarumienionych policzkach starszego Kim`a, chcąc przysunąć go jeszcze bliżej siebie, nawet, jeżeli to niemożliwe. Nie myśli o niczym innym, niż o osobie stojącej przed nim. Jest pewien tego, że kocha tego Dinozaura i jest w stanie poświecić dla niego naprawdę wiele. Nie wyobraża sobie dalszego życia bez niego.
Nie chce odrywać się od mokrych, lekko spierzchniętych warg bruneta, ale jest do tego zmuszony, kiedy brakuje mu tchu. Niechętnie odsuwa swoją twarz od Jonghyun`a, jednak mimo wszystko, patrzy w jego czekoladowe tęczówki, w których w tej chwili skacze mnóstwo małych iskierek szczęścia.
     - Nie - zaprzecza. - Już raz nie przyszedłeś, zostawiając mnie na tym cholernym przystanku samego. W dodatku padał deszcz. Ty wiesz jaki ja mokry byłem, kiedy wreszcie, cudem doczołgałem się do domu? Moja fryzura, ubrania, wszystko w kompletnym nieładzie! - jęknął, przypominając sobie zdarzenie sprzed roku, kiedy byli jeszcze przyjaciółmi.
     - Mówiłem, że to nie była moja wina - zaczyna się tłumaczyć, jednak widząc minę Key, uśmiecha się lekko. - To przez moją mamę, wiesz, że widuje mnie rzadko, dlatego nie chciała mnie wypuścić z domu - śmieje się cicho. - I to nie było miłe, kiedy przez miesiąc nie odezwałeś się do mnie ani słowem. Ty wiesz jak ja się czułem, bez twojego ciągłego gadania?
     - Chyba wolę nie wiedzieć - stwierdza, przelotnie muskając policzek chłopaka.
Odrywa się na chwilę od niego, by zamknąć drzwi na klucz. Obraca głowę w bok i wzdycha ciężko, kiedy widzi ciekawską sąsiadkę, która wychyla głowę zza schodów, by cokolwiek zobaczyć.
     - Dzień dobry, pani Park - warczy przez zęby, mając nadzieję, że kobieta w końcu podda się i po prostu odejdzie. Staruszka nie odpowiada, tylko wodzi swoim spojrzeniem po sylwetkach mężczyzn, pokazując przy tym, jak bardzo jest zniesmaczona scenką, którą wcześniej widziała.
     - Mam nadzieję Kibum, że to ostatni raz, kiedy pokazujecie takie rzeczy na klatce. Tu mieszkają dzieci - mówi poirytowana. Key śmieje się, denerwując sąsiadkę jeszcze bardziej.
     - Ale jakoś nikt nie ma problemów z tym, że spędzam czas z moim chłopakiem. Poza tym, z tego co wiem, mieszka pani na samym dole, więc dlaczego znalazła się pani na ostatnim piętrze? - pyta, unosząc prawą brew ku górze.
Kobieta marszczy lekko swój garbaty nos i poprawia okulary, które przekrzywiły się w bok, utrudniając jej widoczność.
      - Niewychowana ta młodzież, ostatnimi czasy - mówi sama do siebie, wycofując się z pola bitwy, którą i tym razem przegrała.
     - Nie lubię jej - szepcze Jonghyun, kiedy twierdzi, że pani Park nie jest w stanie go usłyszeć.
Kibum śmieje się radośnie, chwytając za dłoń chłopaka, a następnie splątuje ich palce w mocnym uścisku.
     - Ja też, ale codziennie dostarcza mi porcję rozrywki, więc nie ma co narzekać -  odpowiada, nie przestając się uśmiechać. - To jak, gdzie mnie zabierasz, Dinozaurze?
      -  Sam zobaczysz za kilka minut. Bądź cierpliwy, Bommie.


     Zatrzymują się przed dużym, pokaźnym i całym oszklonym budynkiem kina. Kiedy Key widzi, gdzie brunet ma go zabrać, niemalże podskakuje ze szczęścia na fotelu czarnego Range Rovera Jonghyun`a.
     - Kino, naprawdę, Jonghyun?
     - Nie miałem pomysłu na nic innego, Blondasku. Musisz przeżyć, następnym razem wysilę się bardziej - obiecuje, wysiadając z samochodu.
     - Nie, jest świetnie. Dawno tu nie byłem - żali się Key, powtarzając czynność swojego chłopaka. Kiedy w końcu znajduje się na świeżym powietrzu, czuje, jak letni, sierpniowy wiatr muska jego zgrzane policzki, powodując, że lekko bledną.
Jonghyun zamyka samochód, po czym podchodzi do swojego chłopaka i ujmuje jego lekko drżącą dłoń w swoją.
     - Pasuje ci ta czerwień - droczy się starszy, sunąc kciukiem po policzku Kibuma. Na ten gest blondyn uśmiecha się nieśmiało i spuszcza głowę w dół, by jego chłopak nie mógł zobaczyć, jak w tej chwili jest zawstydzony. Nienawidzi w sobie nieśmiałości. To właśnie przez nią zawsze miał mniej przyjaciół niż inni znajomi z jego klasy, to przez to przez długi czas nie potrafił zaaklimatyzować się, po przeprowadzce z rodzinnego domu. Ale jeżeli już znajduje osoby, którym może zaufać, staje się pewniejszy i śmielszy.
Resztę drogi przez parking, aż do samego kina przebywają w ciszy. Nikomu ona nie przeszkadza. Nie jest niezręczna, a raczej potrzeba. Czasami nawet jest wskazane milczenie.
Wchodzą do holu. Jest duży, w odcieniach czerwieni i czerni. W ciemnych płytkach na podłodze, ścianach czy nawet suficie, mienią się małe kropeczki, z daleka wyglądające jak gwiazdki w galaktyce. Pośrodku stoi kasa biletowa, za którą znajduje się wysoka, szczupła pracownica kina, o czarnych niczym heban włosach.
     - Na jaki film masz ochotę, Bommie? - pyta, kiedy zatrzymują się  obok dużej tablicy, na której wywieszone są najnowsze plakaty promujące filmy. - Błagam, tylko nie Toy Story i nie Madagaskar. Obejrzymy to w domu - mówi, spoglądając na swojego chłopaka, który niezadowolony marszczy swój lekko zadarty nosek.
     - Ale te zwiastuny były takie obiecujące - zaczyna, przygryzając zmysłowo swoją dolną wargę różanych ust. - Skarbie - przybliża swoje usta do ucha Jonghyun`a,  muskając nimi lekko skórę starszego. - Zobaczysz, spodoba ci się, jestem pewien, że nie puszczają teraz nic lepszego.
Kibum uśmiecha się zwycięsko, kiedy czuje, jak brunet mięknie, wydychując ciężko powietrze. Wie, że wygrał, jego chłopak nie potrafi się mu oprzeć.
     - Na pewno jesteś pewny, że nie chcesz iść na dobry film akcji, albo horror? - pyta z nieukrywaną nadzieją, że młodszy Kim jeszcze zmieni swoje zdanie.
Key uśmiecha się szeroko i kręci głową, ucieszony, że w końcu zobaczy jedną z bajek którą tak chciał obejrzeć. Wcale nie czuje się dziwnie, idąc na film animowany. Jest raczej podekscytowany, bo mimo wszystko, wie, że nadal ma w sobie cząstkę z dziecka.
Po zakupie biletów na bajkę pod tytułem "Madagaskar 3", Jonghyun jeszcze kieruje się po wielki kubeł popcornu, by zaspokoić głód swojej prywatnej Divy podczas seansu.
Gotowi siadają na swoich miejscach, które znajdują się na samym końcu, z dala od pozostałych ludzi. Prócz nich, na sali znajduje się  jeszcze grupka rozwrzeszczanych przedszkolaków i ich opiekunka, starająca się zapanować nad całą gromadą,  jakaś starsza kobieta, zapewne ze swoim wnukiem, oraz na oko dziesięcioletnie, bliźniacze rodzeństwo razem z rodzicami.
     - Czuję się dziwnie, kiedy otaczają mnie same dzieci - mówi niepewnie Jonghyun, rozglądając się po sali kinowej, w której jak na razie słychać jedynie wrzaski przedszkolaków.
     - Musisz się szykować, bo kiedyś też będziemy mieć jedno. Albo dwa. Chłopca i dziewczynkę. Chłopiec starszy, by mógł bronić swojej młodszej siostrzyczki! -  zachwyca się Kibum, radośnie podskakując w miękkim, czerwonym fotelu. - Możemy już pomyśleć nad imionami. Podobają mi się amerykańskie. Co powiesz na Christine? A dla synka Josh - dodaje po chwili. Kiedy widzi minę swojego chłopaka, uśmiecha się pocieszająco. - Ale na to jest czas, po prostu przyzwyczajaj się, kochanie.
Kąciki ust Jonghyun`a unoszą się lekko do góry, nie może uwierzyć, że ma przy sobie kogoś takiego jak Key. Cieszy się z każdej chwili z nim spędzonej, pragnie już na zawsze być z nim.

     Pomieszczenie, w którym znajdują się, jest przestronne, zachowane w jasnych, przyjemnych kolorach. Siedzą przy niedużym, dwuosobowym stoliku, położonym  w najlepszym miejscu w restauracji. Tuż za plecami Jonghyun`a jest okno, za którym rozciąga się przepiękny widok Seulu skąpanego w ciemnościach.
     - I tak uważam, że lepszym wyborem byłby horror - po raz kolejny tego dnia powtarza starszy Kim, spoglądając w kocie oczy blondyna, który akurat smakuje dietetycznej sałatki, która mimo wszystko wygląda apetycznie.
     - Czytałem recenzje tego filmu, na który chciałeś iść. Totalna tandeta. Cały czas flaki, krew, poodcinane kończyny, zdarta żywcem skóra i głupia, tleniona blondynka stojąca w miejscu, zamiast uciekać przed mordercą. Nigdy nie rozumiałem przesłania tego typu filmów.
Jonghyun spogląda na blondyna, próbując pohamować śmiech. Jest szczęśliwy, nie myśli o Minho i jego samotnej wyprawie, całą uwagę skupia na Divie.
     - Aha, czyli twierdzisz, że Madagaskar ma przesłanie, tak? - pyta, a kiedy Key potakuje twierdząco głową, ten uśmiecha się szczerze. - Cieszę się, że chociaż ty coś wyciągnąłeś z tej bajki - dodaje po chwili, upijając ze szklanki trochę soku pomarańczowego. - Hey, Bommie - odzywa się po chwili ciszy, a oczy chłopaka siedzącego naprzeciw podnoszą się znad sałatki i wreszcie spoczywają na brunecie. - Myślałeś już nad tym, żeby w końcu powiedzieć rodzicom prawdę? Zasługują na to, nie sądzisz? Źle się czuję z tym, że za każdym razem, kiedy są w pobliżu, muszę udawać twojego przyjaciela.
     - Przecież jesteś nim, hyung - odpowiada Key, wyciągając swoją dłoń, w stronę ręki chłopaka. Kciukiem delikatnie gładzi jej powierzchnie, jakby chciał przez to powiedzieć, jak bardzo go kocha.  - Jesteś moim chłopakiem, przyjacielem, osobą, z którą chcę spędzić resztę życia, ale chodzi mi o to, że boję się. Nie chcę, żeby odrzucili mnie ze względu na orientacje. I nie, nie wstydzę się ciebie - dodaje, kiedy widzi, że starszy chce zabrać głos. - Kiedy będę gotowy, powiem ci o tym i powiemy im, tylko... potrzebuję jeszcze troszkę czasu.
Jonghyun uśmiecha się w stronę blondyna, po czym wstaje i pochyla się, by złożyć na jego policzku drobny pocałunek. Nawet nie zwraca uwagi na ciekawskie spojrzenia innych ludzi, liczy się tylko Kibum.
     - Kocham cię, Bommie - szepcze, zapewniając tymi słowami Key, że zawsze będzie czekał i zrozumie go w każdej sytuacji. Uśmiecha się kiedy słyszy odpowiedź.
     - Ja ciebie też, Skurczony Dinozaurze.

(warto włączyć, by bardziej się wczuć) 

     Przez uchylone okno wpada zimny podmuch wiatru, niosący ze sobą ciche dźwięki skrzypiec, zagłuszone deszczem, który osiada na zielonych liściach starych drzew, jak i na szybie. Kilka kropel spada na parapet, a w efekcie powoli po nim spływa i skapuje na biurko. Na nim walają się zapisane, pokreślone, a niektóre pomięte kartki papieru. W śród nich leży Minho. Jego oczy są zamknięte, a ciemne włosy spokojnie  opadają na czoło, lekko przysłaniając opadnięte powieki. On błądzi w krainie, do której dociera każdej nocy. Jej pan, władca zabiera Choi w swoje ramiona, by mógł spokojnie śnic, by chronić go przed koszmarami, które nieraz go dręczą. Tego wieczoru jest spokojny, ale zarazem bezbronny, nie ma sił.
Jego kołysanką jest melodia niesiona przez wiatr. Kiedy stopniowo staje się głośniejsza, można by rzec, że jest udręką, która nie pozwala na odpoczynek. Ta muzyka jest inna, różni się od tych, które chłopak miał okazję słyszeć wcześniej, w swoim życiu. Jednak zamiast uspokajać, niesie ze sobą niepokój, strach, ale i również smutek, który doszczętnie przepełnia słuchacza.
Powoli, bez pośpiechu uchyla swoje powieki. Są ociężałe, ale nie może nic poradzić na brak snu. Zabiera z biurka zdrętwiałą rękę, potrącając przy tym pióro, które z hukiem upada na drewnianą podłogę.
Nie zwraca na nie uwagi. Podnosi się z krzesła, które na ten ruch cicho skrzypi, jakby chciało zaprotestować, zatrzymać chłopaka przy sobie, błagając by został w środku, nie szedł na zewnątrz, zatrzymał się.
Jedak on nie słucha, jest głuchy na te wołania, prośby. Sięga do okna, które po chwili zamyka, aby więcej mokrych kropel deszczu nie spadło na parapet. Później kieruje się w stronę drzwi wejściowych. Wychodzi na dwór, a wita go chłodny wiatr. Czuje zimno, jego ciało szybko marznie, mimo że to dopiero druga połowa sierpnia. Jeszcze kilka godzin temu, ta miejscowość kąpała się w promieniach słońca, teraz otulona jest ciemnością i odgłosami natury, przeplatanymi z melodią, która nadal jest słyszalna.
Minho stawia krok do przodu, później kolejny i następny, aż wreszcie zatrzymuje się przy schodach prowadzących na ścieżkę, która z kolei ciągnie się daleko, w głąb lasu.
Kiedy brunet zbliża się do miejsca, z którego pochodzą dźwięki skrzypiec, te cichną, jak zaklęte. Nie pozwalają, by każdy mógł się napawać ich pięknem i niezwykłością.
Mruży oczy, chcąc zobaczyć chociaż skrawek jeziora, przebijającego się przez gałęzie drzew, chcących zasłonić owe miejsce.  Jeszcze nie miał okazji obejrzeć go w całości. Po przyjeździe musiał załatwić kilka spraw z właścicielem domku, w którym się zatrzymał. Później natomiast próbował napisać pierwsze strony nowej książki, która miała być hitem, przecież właśnie to obiecał swojej menadżerce.
Swoje dłonie kładzie na drewnianej barierce chroniącej przed upadkiem. Zaciska je na niej lekko, chcąc wychylić się delikatnie do przodu.
Tępo spogląda w puszczę ciemnych drzew rozświetlonych gwiazdami. Nie żałuje, że przyjechał tu, ma wrażenie, że to miejsce odmieni jego życie.
Czuje dziwny niepokój, który powoli, stopniowo ogarnia jego ciało. Melodia płynąca po okolicy wyrywa go całkowicie z rzeczywistości, wprowadza w tajemniczy świat pełen nostalgii i melancholii. Dawno nie czuł czegoś podobnego, czegoś tak wyjątkowego i niepowtarzalnego.
Opiera się całym ciałem o barierkę, chcąc być jeszcze bliżej muzyki. Swymi ciemnymi oczyma śledzi ruchy pojedynczych, nielicznych liści, które zgrabnie lawirują na wietrze, zwinnie umykając przed deszczem. Jego zimne krople spadają na zakryte materiałem koszulki ramiona, mocząc je przy tym. Wilgotne, czarne włosy przylepiają się do bladych policzków chłopaka, a on sam nie zwraca na to uwagi. Jest martwy, pochłonięty przez obcy świat. Nie wie, że jest za późno na jakikolwiek ratunek.
Otrząsa się dopiero wtedy, kiedy muzyka całkowicie cichnie, a pozostaje jedynie odgłos wiatru i nadciągającej z oddali burzy.
Jest zawiedziony, ale nie czuje już tego smutku, strachu, który towarzyszył mu wraz z kolejnymi dźwiękami skrzypiec. I nagle, w przeciągu kilku sekund staje się pusty, pozbawiony jakichkolwiek uczuć. Tęskni za tą melodią, choć dopiero co zanikła. Tak bardzo pragnie usłyszeć tę piosenkę raz jeszcze.

~***~
Jeżeli są błędy - a są na pewno, to przepraszam za nie, ale sama nie potrafię ich wszystkich wyłapać. Wiem, że jest mało Minho, nie ma wgl Taemina, ale już w następnym rozdziale możecie się ich spodziewać i kogoś jeszcze. Akcja nadal powalająca nie jest, ale bądźcie cierpliwi. Co do Jongkey, to nie oczekujcie po tej parce fantasy. W tym opowiadaniu to właściwie całkowite oderwanie od tej tematyki, choć będą powiązani z 2minem, jak zauważyliście po prologu. Dodałam nowego bohatera, możecie go zobaczyć w zakładce u góry. Nie jestem pewna co dodam za tydzień. Albo rozdział trzeci, albo one shota - hostage, którego piszę wspólnie z Izzy. Oczywiście, yaoi, 2min, bo jakby inaczej :3. W planach też mam bloga yaoi o BAP (Zelo x Jong up), którego będe pisac z przyjaciółką, ale to wszystko w swoim czasie. 

Bardzo dziękuję za komentarze, każdemu z osobna, nawet nie wiecie jak się uśmiecham, kiedy je czytam ^^.

7 komentarzy:

  1. Z niechęcią podchodzę do tekstów o takiej tematyce. Jednak w twoim wykonaniu, nie mogę obejść się obojętnie, gdyż piszesz fenomenalnie. Twoje opisy są tak realistyczne jakbym na chwilę oderwała się od swojej rzeczywistości i stanęła obok twoich bohaterów. Fakt, faktem, jest to dopiero początek cudownej powieści, która pewnie z czasem nabierze rozpędu, ale już w tej chwili jestem ciekawa co będzie w kolejnych rozdziałach. Po za tym grafika przemawia do tego, aby wejść i poświęcić temu krótką chwilę. Refleksja po przeczytaniu tego tekstu jest taka mistyczna, że nawet herbata może wystygnąć, a śnieg ponownie zacząć sypać i tak to nie wyrazi wszystkiego co myślę.
    Życzę dużo Weny. Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest przecudowny! Szybko mi się go czytało, jest wciągający. To prawda, większa część tego tekstu nie zawiera mocnej akcji, ale i tak jest świetny. Choć w duchu liczę na więcej relacji w sprawie podróży Minho ^^ No właśnie. Ta końcówka. Ta muzyka jest idealna do tego fragmentu! Po prostu piękna! Uwielbiam takie melodie, w których tle słychać krople deszczu i burzę. Tak więc zdobyłaś mnie ostatnimi zdaniami.
    I muszę przyznać, że mam chęć napisać do ciebie, by dowiedzieć się więcej o tym krysztale! ;D
    Dodaj rozdział jak najszybciej, chce wiedzieć, co się stanie z Minho!!! :3 :3

    OdpowiedzUsuń
  3. nah, Key i Jounghyun są rozkoszni! normalnie bym tę parkę schrupała w całości, ostatnio uwielbiam czytać o takich słodkich i szczęśliwych związkach, bo za dużo jest rozstań w realnym świecie :c tak więc ja chcę jak najwięcej takich scen z nimi i ze wścibską sąsiadką ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. O MÓJ BOŻE, USZATI *______*
    Nie mogę. Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale nie bardzo miałam jak, dopiero teraz przeczytałam obydwa i po prostu UMARŁAM. Może pozwól, że zacznę od samego końca, bo on mnie zabił doszczętnie. Tak, chodzi mi o fragment z Minho, który w zasadzie nie wnosił żadnej większej akcji, ale... Nigdy nie czułam się tak dziwnie, czytając jakiekolwiek opowiadanie. Włączyłam sobie podkład, ten dźwięk skrzypiec, deszcz i w ogóle, i miałam wrażenie, że czytając, widzę to wszystko, jakbym oglądała jakiś film albo dramę, kadr po kadrze. Nie potrafię tego nawet opisać. Po prostu ciarki mnie przeszły. Minho w tym deszczu i lekko niepokojąca muzyka w tle, taki niby spokój, ale nie do końca. Nie wiem, jak Ci się udało wywołać ten nastrój, który tak silnie na mnie podziałał, ale jesteś wielka <3 God. Nie mogę dojść do siebie. Zaraz chyba jeszcze raz to przeczytam, to zdecydowanie mój faworyt w całym rozdziale. Kocham go <3
    Rzeczywiście mało 2mina (chociaż ja jestem sprytna i podejrzewam, że ta muzyka wyszła spod Taesiowych skrzypiec xD), ale JongKey mi to zrekompensował. Oni są tacy słodcy, to nic, że nie będą mieli nic wspólnego z fantastyką, stanowią dobre zrównoważenie dla 2mina, którego, mam nadzieję, też niedługo wprowadzisz.
    Pani Park mnie rozwaliła. Jak ja "uwielbiam" takie moherowe babcie, które wciąż żyją w czasach komuny -,- Chociaż w sumie nie ma się im co dziwić, ale wciąż... Ostatnio przeprowadziłam poważną rozmowę z moją własną babcią i byłam lekko zszokowana, kiedy powiedziała mi, że nie ma absolutnie nic do homoseksualistów, ba, nawet ma fryzjera geja i "tylko on umie jej zrobić taką fryzurę". Ekhm. Moja rodzina jest popaprana, ale czasami w dobrym sensie ^^
    Key, nie bój się reakcji rodziców, kto by nie pokochał Jonghyuna! Taki chłopak to skarb. Rozpływam się nad nimi *.*
    Życzę dużo weny i więcej takich poruszających rozdziałów. Jezu, dalej nie mogę wyjść z podziwu. Jestem urzeczona *.* Szturchnij mnie, czy coś.
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, dawno już twoich rozdziałów nie czytałam, bo praca, tak. Jestem strasznie zagubiona w tej sytuacji i nieżle zakręcona też, więc zbytnio czasu na czytanie, na opowidania nie mam ostatnio czasu, ale postanowiłam się odmienić i sprawdzam po kolei zaległosci. Widziałam też zawieszenie last picture i szkoda, że się tak poddałaś. Rozumiem jednak powody, bo u mnie jest to samo, aczkolwiek z mniejszym rozczarowaniem, mniej boli. Wchodząc z kolei na blogi, gdzie widzę marny zasób słów i same dialogi z masą komentarzy, które w porównaniu do innych, jakie odwiedzam, myślę sobie, że sprawiedliwości rzeczywiście, k*rwa nie ma na tym świecie. I przepraszam, że byłam jedną z osób, które cię nie wspierały. Ovbiecanki-cacanki, ale postaram się częściej pisać. :D
    Wiem, jakie to ważne dla autora.
    Pozdrawiam i życzę najlepszego z nowym pomysłem, bo jest na prawdę oryginalny. Klejnot jeziora fantastyką z 2MINEM. NO NO NO, ja czekam na loveactions! Nie, żebym była pozbawiona jakichkolwiek zasad, ale.. :D
    HWAITING!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie umiem napisać składnego komentarza w tej chwili. Muzyka idealnie wpasowała się i dodała pięknego wyrazu temu pięknemu utworowi powstałemu w twojej nieskończonej wyobraźni słów i pomysłów. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Hawiting w pisaniu i dalszego zaskakiwania nas i aby wena nigdy ci się nie skończyła ! ^.^

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsze co mi wpadło w oko to "przyszywkom"... Nie powinno brzmieć to raczej jak "naszywkom"? Mniejsza.
    Heh, coś mnie rozbawiło niezmiernie, bo przeczytałam "w dodatku pEdał deszcz" :D
    Postać pani Park doskonale pasuje do tej historii, taki malutki czarny charakterek. Ta scena pocałunku była naprawdę interesująca, nie chodzi mi o sam akt pocałunku, ale o całokształt.
    A co do tego samochodu, którym Jjong zabrał Klucza na randkę - chciałoby się mieć taki :D
    Awwww *-* Będą mieli dzieci! Jakie to słodkie!
    Włączam podkład i czekam na tę melodię a tu: "Gdy pieluszka jest mokra całą noc..." xD xD Nienawidzę reklam!
    Ostatnia scena totalnie mnie pochłonęła! Piszesz tak realnie, że czuję jakbym stała tam razem z Minho. I razem z nim słuchała jak pięknie gra... No właśnie, kto? Mam wielką nadzieję, że to będzie Taemin! :D
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń