poniedziałek, 11 lutego 2013

Trzeci "Serce zaklęte w kamień"

     

     "Życie jest kruche, czasami pozbawione jakichkolwiek kolorów. Wystarczy jeden, niewłaściwy ruch, by je całkowicie zniszczyć. Nie da się go naprawić, działanie jest całkowicie nieodwracalne.
Każdy z ludzi  ma jakiś cel do spełnienia, nim jego dusza uleci z ciała. Jedni pragną założyć rodzinę, aby później móc cieszyć się z wnuków. Inni chcą sławy, popularności, by pamiętano ich jeszcze wiele lat po odejściu, natomiast pozostali mają nadzieję, że ich marzenia się w końcu ziszczą.
Kiedy te wyznaczone cele nie spełniają się, ludzie umierają niezadowoleni, pełni goryczy i pretensji do Boga. Nikt nie potrafi pogodzić się z porażką. To upokarzające, oni są zbyt dumni, by przyznać się, że coś im nie wyszło, tylko i wyłącznie z ich winy. 
Choć istnieją jeszcze inni, którzy są posłuszni, miłują Boga ponad wszystko, chcą mu to udowodnić, dlatego w ramach ofiary decydują się na okrutne rzeczy, nie zważając na swoje dobro, czy też poczucie bezpieczeństwa. Twierdzą, że ich dusza od samego początku, aż do końca należy tylko i wyłącznie do Podniebnego Króla, dlatego często uważają, że nie mają prawa przetrzymywać czegoś, co nie jest ich własnością.  
Ludzie należący do tych pierwszych grup, od wieków nie potrafili zrozumieć samobójców, którzy z miłości do Boga oddawali duszę w ofierze, lub umierali tak przedwcześnie, ponieważ pragnęli być jeszcze bliżej ich Stworzyciela. 
W pewnym momencie nastały mroczne czasy, w których wierzący nie mogli normalnie funkcjonować, za bardzo kochali Boga, byli mu oddani.
Jednak do tej pory to, jak dokładnie umierali, kto lub co ich do tego zmusiło, pomijając Stworzyciela, gdzie w chwili obecnej znajdują się ich ciała oraz dusze, jest niewyjaśnioną zagadką, której jeszcze nikt nie potrafił rozwiązać."
Zamyka swój notes z hukiem. Jest zmęczony. 
Pojedyncze kosmyki włosów przylepiają się do jego mokrych od potu skroni oraz czoła. Przeciera je dłonią, a następnie opiera całym ciężarem ciała o pień starego, wysokiego drzewa.
Z zamkniętymi oczyma unosi głowę do góry, pozwalając, by ciepłe promienie letniego słońca okalały jego całą twarz. 
Dzień jest upalny, a po deszczowej i burzliwej nocy nie ma ani śladu. Woda, która spada z wodospadu głośno szumi, zagłuszając ptaki siedzące na gałęziach. Wesoło ćwierkają, dając prywatny koncert chłopakowi odpoczywającemu niedaleko nich. 
Siedzi spokojnie, oddychając wolno. Chce wyładować całą swoją negatywną energię, która gromadzi się w jego ciele od rana, kiedy to obudził się zmęczony i niewyspany przez nocną kołysankę.
Prawą dłoń kładzie na skórzanej powierzchni brązowej okładki notesu. Zaciska ją, a pojedyncze, białe kartki wbijają się w jego palce.
Wzdycha ciężko, pozwalając, by jego oczy opadły, pozbawiając go widoczności przez krótką chwilę. 
Nieudolnie próbuje przywołać sobie tę cudowną melodię, która tylko kilka godzin wcześniej, przez krótką chwilę pieściła jego uszy. 
W jego umyśle przeplatają się różne piosenki, które nijak nie przypominają tej pięknej, słyszanej późną nocą.
Chce jeszcze raz ją usłyszeć, i tym razem zapamiętać, by później móc powracać myślami do tamtego wieczoru. 
Denerwuje się, kiedy w jego umyśle panuje pustka. Ma nadzieję, że to tylko chwilowe, że za jakiś czas uda mu się przywołać do siebie ten niezwykły dźwięk.  
Po raz kolejny czuje się bezsilny, pozbawiony jakichkolwiek chęci, jednak wie, że wyjazd nad to jezioro jest strzałem w dziesiątkę, ponieważ po tak długiej przerwie nareszcie wziął pióro w dłoń i zapisał pierwsze linijki swojej nowej książki. Początek był trudny. Co chwilę kreślił zapisane, widoczne na papierze słowa, które nie pasowały do jego wcześniej naszkicowanej w głowie wizji.
Powoli uchyla lekko ociężałe powieki. Jaskrawe światło słoneczne razi go w oczy, utrudniając widoczność, jednak mimo to, jest w stanie dostrzec niewyraźną posturę, raczej drobnego człowieka stojącego na skale, tuż obok wodospadu. 
Minho odrywa się plecami od drzewa, by dokładniej przyjrzeć się sylwetce intruza. To chłopak, urodziwy, o delikatnych rysach twarzy. Przypomina dziewczynę przez swoje sięgające ramion, zadbane, związane włosy. Pojedyncze kosmyki uwalniają się z uścisku, dlatego teraz zgrabnie okalają jego trupio-blade policzki i czoło. 
Ich kolor jest trudny do określenia. Z daleka wyglądają na ciemną miedź, jednak pod wpływem słonecznych promyków wydają się kasztanowo-złote. Delikatny wiatr potrząsa wolnymi puklami, czasem zarzucając je na oczy chłopaka, których jednak nie jest w stanie dostrzec przez odległość. 
Widzi jego uśmiech. Jest subtelny, ale trwa tylko przez chwilę, później zanika i nie pojawia się po raz kolejny. 
Chłopak patrzy przed siebie, sprawiając wrażenie zagubionego, smutnego. Nagle przekręca głowę w bok, spojrzeniem natrafiając na pisarza śmiało wodzącego wzrokiem po jego ciele. Spina się lekko, a jego oczy zwężają się w wąskie szparki. 
Brunet jest oczarowany widokiem chłopaka. On nadal tkwi na skałkach, jednak staje się coraz bardziej niewyraźny.  Choi przeciera oczy, chcąc polepszyć widoczność, jednak  to nic nie daje. 
Po krótkiej chwili, do zamazanej postury chłopaka podchodzi dziewczyna. Jest również niewyraźna, jakby jej ciało otulała mgła. 
Minho obserwuje, jak kobieta próbuje przytulić  towarzysza, ale rudowłosy odpycha jej ręce, chcące go objąć. 
Młodzieniec obraca się do niej przodem. Stoją blisko siebie, tak że długie włosy dziewczyny rozwiewa wiatr. Przez niego spadają one na policzki chłopaka, ale wygląda na to, że wcale mu to nie przeszkadza.
Mimo zamazanego widoku, Minho twierdzi, że wyglądają ze sobą niezwykle pięknie. Żałuje tylko, że nie jest w stanie zauważyć twarzy kobiety. 
Czuje potrzebę porozmawiania z nimi, chce zapytać o całą tę tajemnice, która intrygowała go od samego początku, oraz o dźwięki skrzypiec słyszane ubiegłej nocy.
Powoli wstaje i opuszcza miejsce swojego spoczynku. Jeszcze raz podnosi głowę do góry, by upewnić się, czy dwójka nadal jest w tym samym miejscu co kilka chwil temu. Kiedy stwierdza, że dalej tam stoją, uśmiecha się lekko i kieruje w stronę ścieżki. Jest dość wąska i stroma, ale to jedyna droga, dzięki której można dostać się na skałki. Ciągłe wzniesienia i kamienie leżące na dróżce, utrudniają dotarcie do celu, ale nie poddaje się. 
Na jego usta wkrada się nikły uśmiech, kiedy dostrzega kilkadziesiąt wyrzeźbionych w kamieniu schodów. Powoli stawia prawą nogę na pierwszy stopień, który pod wpływem jego ciężaru delikatnie się kruszy, jakby nie był przyzwyczajony do żadnych kilogramów, jakby nikt przed Choi od dawien tędy nie wchodził...
Kilka małych kamieni spada, wydając z siebie cichy hałas, jednak zagłuszony dźwiękami szumiącego wodospadu. 
Po kilku chwilach wdrapuje się na sam szczyt schodów. Dziwi się, kiedy kilkanaście metrów dalej widzi tylko dziewczynę. Stoi tyłem, samotnie, na samym końcu skały. Jej głowa spuszczona jest w dół, podobnie jak ręce. 
- Przepraszam? - mówi Minho, próbując wyrwać z transu dziewczynę, jednak ta nie reaguje. Znajduje się w takiej samej pozycji jak wcześniej.
Choi wodzi wzrokiem po okolicy, próbując odnaleźć rudowłosego, ale wygląda na to, że zniknął. Idzie powoli do przodu, a kiedy znajduje się zaledwie kilka metrów za dziewczyną, ta stawia krok do przodu i skacze. Jednak nim zdąży uderzyć o krystaliczną taflę jeziora, podobnie jak jej towarzysz po prostu rozpływa się w powietrzu. 
Brunet oniemiały stoi w miejscu. Nie wierzy w to, co zobaczył. Czuje się zdruzgotany i załamany. Jego oszalałe serce kołata w piersi, jakby chciało z niej wyskoczyć. Zamyka oczy, tłumacząc sobie, że to tylko przywidzenia. 

Postanawia się przejść. Twierdzi, że musi odreagować, zapomnieć o tym, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Nadal nie wie, czy to co widział jest prawdą, czy tylko złudzeniem, czymś co niekontrolowanie powstało w jego głowie.
Boi się, że może się to powtórzyć, ale sądzi, że kiedy to się stanie, będzie przygotowany. Dłonie wsuwa do kieszeni czarnych, dosyć obcisłych spodni i spuszcza głowę w dół.  Droga, którą wybiera jest prosta i długa, jednak nie wie dokąd prowadzi, zdaje się na swój umysł. Ma tylko nadzieję, że nie zgubi się.
Idzie powoli, w międzyczasie obserwując widoki, jakie rozciągają się dookoła niego, po obu stronach dróżki.
Lasy, które zdecydowanie przeważają nad polami i jeziorem, są czyste i zadbane. Nie ma pojęcia jak wielkie są, ale z pewnością sięgają nawet kilkudziesięciu kilometrów.
Po lewej stronie, przez niewielką warstwę drzew przebija się miejsce campingowe i kilka domków. Nie ma ani jednego namiotu, co dziwi chłopaka. Całe to miejsce wydaje się opuszczone przez ludzi, a zamieszkałe jedynie przez zwierzęta.  Ma jednak skrytą nadzieję, że uda mu się z kimś porozmawiać, zapytać o te zagadki, które nie dają mu spokoju od wielu godzin.
Nagle słyszy krzyk. Nie przerażenia, ale dziecięcy, delikatny, wyrażający radość.
Unosi głowę do góry, by zidentyfikować właścicielkę głosu. Jest nią mała, na oko pięcioletnia dziewczynka w uroczej, różowej sukieneczce sięgającej kolan. Ma czarne, kręcone włosy upięte w wysokiego kucyka, by nie przeszkadzały jej przy zabawie. Koło niej biega pies. Ma śnieżno-białe, długie kudły, przez które wygląda tak niewinnie i spokojnie.
Po chwili odrywa się od dziecka i biegnie w stronę Minho, który nagle staje w miejscu i  zdziwiony wpatruje się w sierściucha, który swoimi łapami rzuca się na chłopaka, a w efekcie, kiedy nie udaje się mu go przewrócić, opiera o klatkę piersiową.
Choi jest wysoki, ma ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, ale pies również nie należy do najmniejszych.
Swoimi czarnymi, błyszczącymi, a zarazem dużymi oczyma wpatruje się z zainteresowaniem w pisarza, który po krótkiej chwili kładzie dłoń na głowie zwierzęcia i lekko głaszcze, uważając przy tym, by nagle biała bestia nie okazała się zdradziecka i nie wyrządziła mu krzywdy.
 - Yuki, do nogi! - Minho dziwi się, kiedy z oddali słyszy jeszcze jeden głos, który wypowiedział owe zdanie.
Do miejsca, w którym stoi, biegnie chłopak. Jest dosyć szybki, wysoki, urodziwy, a jego farbowane, blond włosy wpadają do oczu, przez co marszczy śmiesznie nos.
Kiedy zatrzymuje się tuż przed brunetem, bierze głęboki oddech. Ma zgrzane, zaróżowione policzki, które tylko dodają mu uroku.
- Nic ci nie zrobił? Przepraszam za niego! - wypowiada kolejne zdanie, odciągając swojego pupila od chłopaka.
- Jest w porządku, masz kochanego psa, zawsze chciałem mieć takiego - mówi całkiem szczerze, pochylając się nad zwierzakiem i głaszcze go po raz kolejny, co wywołuje radość w oczach sierściucha, który teraz wesoło macha ogonem i z wielkim zaangażowaniem liże dłonie Choi.
- To dobrze. Yuki czasem za bardzo okazuje swoją radość, zwłaszcza, kiedy widzi kogoś nowego. Jest zbyt ufny - uśmiecha się do siebie, przenosząc wzrok na chłopaka stojącego przed nim. - Jestem Lu Han - dodaje po chwili i wyciąga wolną dłoń w kierunku bruneta, którą ten w końcu zatrzymuje w krótkim uścisku.
- Choi Minho, miło mi cię poznać - przedstawia się, dokładniej przyglądając się chłopakowi. - To dziwne spotkać tutaj kogoś. Jestem tu od trzech dni, a jesteś pierwszym człowiekiem, z jakim udało mi się porozmawiać.
- Niewiele osób zamieszkuje te tereny. Wiesz, klątwa, która raczej płoszy niż przyciąga, a zwłaszcza to, że stąd jest wszędzie daleko. Nie dziwię się tym ludziom. Gdybym tu mieszkał, chyba bym oszalał - stwierdza, zapinając smycz o szelki psiaka. - Hana, chodź tutaj - woła dziewczynkę, która odrywa się od zabawy kamieniami i posłusznie spełnia życzenie chłopaka.
- Nie mieszkasz tutaj? - pyta Minho, wyraźnie zaciekawiony.
- Nie, ale mieszkałem. Moi rodzice postanowili się przeprowadzić, kiedy miałem cztery latka, więc niewiele pamiętam z okresu, kiedy żyłem w tym miejscu. Teraz przyjechałem tu na wakacje. Niby całkiem bezludne miejsce, ale ma w sobie taki urok. Rzadko kto tu teraz przyjeżdża.
- Teraz? Wcześniej było inaczej? - docieka, próbując zapamiętać każdy szczegół z wypowiedzi Lu Hana.
- Oczywiście, że tak. Rodzice opowiadali mi, że kiedyś zjeżdżały się tu całe rodziny. Nie było nawet miejsca, żeby rozbić namiot. Ludziom podobała się ta okolica, zwłaszcza jezioro. Po tragedii było jeszcze lepiej, nikt nie wierzył w klątwę, ale kiedy zaginęło w wodach tego jeziora wiele osób, odwiedzający przestraszyli się i już nigdy nie wrócili.
- Czytałem o tej klątwie w internecie, ale szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia ile w tym prawdy - przyznaje Choi, uśmiechając się przyjaźnie. - Ale cała ta sprawa wydawała się naprawdę interesująca, dlatego musiałem skorzystać z okazji.
- Teraz mam ochotę zapytać, czy naprawdę jesteś aż tak zdesperowany, żeby mieszać się w sprawy jeziora. A może odważny? - pyta retorycznie, po chwili śmiejąc się perliście. - Oczywiście, nie zrozum mnie źle, ale to co działo się tu wcześniej... Dla twojego dobra, lepiej będzie, jeżeli zostawisz tajemnice jeziora w spokoju. Ostatnich poszukiwaczy skarbu pochłonęło jezioro, do tej pory ciał nie odnaleziono. Dlatego, żeby nie było, że nie ostrzegałem - rzekł całkiem już poważny chłopak, tracąc swój niezmiernie ciepły uśmiech.
- Nie przyjechałem tu by szukać skarbu, a weny i inspiracji, której ostatnio mi brak - wzdycha ciężko, przypominając sobie wszystkie te miesiące, w których nie potrafił przelać na papier ani jednego słowa.
- Jesteś artystą?
- Pisarzem. Chcę w końcu napisać nową książkę, a ta atmosfera, która tu panuje, z pewnością mi to ułatwi - mówi z uśmiechem na ustach. - Muszę jeszcze dowiedzieć się coś na temat tego jeziora i klątwy, bo wiem tyle, co udało mi się wyszukać w internecie.
- Rozumiem, że chcesz, abym ci pomógł? - pyta, unosząc brew ku górze. Kiedy Minho kiwa potakująco głową, Lu Han zaciska wargi w wąską linię. - Niech będzie. Chodź, usiądziemy - proponuje, wskazując na ławkę, na której po krótkiej chwili obaj spoczęli. - Wiem tylko tyle, co opowiadała mi moja babcia, kiedy jeszcze żyła, ale byłem dzieckiem, to tylko urywki wspomnień - uprzedza, podążając wzrokiem za swoją siostrą, która zajmuje się zabawą z psem. - Wszystko zaczęło się, kiedy może była troszkę młodsza ode mnie. Miała gdzieś siedemnaście lat - zatrzymuje się na chwilę, by przypomnieć sobie ciąg dalszy. - W wiosce był ksiądz. Kościół do dnia dzisiejszego stoi pusty, jakiś kilometr drogi stąd, ale nikt tam nie chodzi, to miejsce wywołuje zbyt wiele okropnych wspomnień. Ten ksiądz, patrzył całkiem inaczej na świat niż wierzący, co później się zmieniło. Prowadził jakieś spotkania z parafianami. Mówił im, że nie są godni, żeby żyć, że ich dusza należy tylko i wyłącznie do Pana Boga, dlatego muszą ją oddać, a im prędzej to się stanie, tym lepiej - opowiada, czując, jak po jego ciele przechodzą zimne dreszcze na same te wspomnienia. - Ludzie na początku nie słuchali, pewnie uważali, że to nieprawda. Dla wioski przyszły okropne czasy. Babcia mówiła, że jesienią pięćdziesiątego trzeciego roku nie było dnia bez ulew. Woda w jeziorze podnosiła się, a opady były tak częste, że zalewały domy. I nagle znalazł się jeden chłopak. Twierdził, że odda swoje życie, bo nie chce, by Bóg gniewał się na niego i całą wioskę. Skoczył. Jako pierwszy utopił się w tym jeziorze. Moja babcia mówiła, że znała go. Za życia był naprawdę wesoły i utalentowany, podobno ludzie schodzili się w ciepłe, letnie wieczory, by słuchać jego gry - dodaje i spogląda na Minho, który uważnie go słucha. - Nikt nie wiedział co go podkusiło, dlaczego się zabił, bo sam nie odważyłby się na taki czyn. Zaledwie kilka dni później zginęła druga osoba, o ile dobrze pamiętam - dziewczyna. Podobno była zakochana w tym chłopaku, ale nigdy nie zwracał na nią uwagi, nie kochał jej. Skarb, który skrywa w sobie jezioro to jej naszyjnik. Przed skokiem wrzuciła go tam i jak mówiła moja babcia, miał symbolizować jej serce. Kiedy ludzie zauważyli, że po śmierci tych dwojga, opady powoli ustępowały, znaleźli się kolejni, którzy oddali swe życie Bogu. Później było coraz gorzej. Rodzice tracili swoje dzieci, chłopcy dziewczyny, a żony mężów, nikt nie miał ochoty żyć w tak dziwnym miejscu, ale coś zatrzymywało ich przed odjechaniem, dlatego zostawali, przetrwali kilkanaście, kilkadziesiąt lat i umierali naturalnie lub popełniali samobójstwa. Moja babcia była jedną z niewielu ocalałych - zatrzymuje się na chwilkę, starając się uśmiechnąć. - Oczywiście władze państwa zainteresowały się tą sprawą, jednak nic nie wyjaśniono. Ksiądz zniknął, a ciał nie odnaleziono, mimo, że jezioro wcale nie jest aż tak bardzo głębokie. Tak jakby po prostu się rozpuścili, albo wchłonęła ich ziemia. Pytałem babcię o tę dziewczynę, która wrzuciła naszyjnik do wody. Zawsze peszyła się i zmieniała temat, dlatego nic więcej nie wiem.
- Ale i tak bardzo mi pomogłeś. - Minho uśmiecha się szczerze. - A nie masz przypadkiem jakiś zdjęć z tamtego okresu? Przydałyby mi się w pracy nad książką.
- Kiedy o tym wspomniałeś, coś mi się przypomniało - mówi Lu Han wyraźnie z siebie zadowolony. - Babcia miała kilka pamiętników, czy notesów. Trzymała je w takiej skrzyni. Myślę, że mogła je prowadzić właśnie w czasach, kiedy ludzie masowo popełniali samobójstwa. Nie jestem pewien, czy to akurat z tamtych lat pochodzą zapiski, bo nie czytałem ich, ale nie zaszkodzi sprawdzić. Mogę ci je nawet pożyczyć, ale pod warunkiem, że przed wyjazdem mi je zwrócisz. Nie są dla mnie wyjątkowo cenne, ani dla moich rodziców, ale to pamiątka rodzinna, w pewnym sensie. O ile można tak nazwać stare, zapisane kartki.
- Jasne, dziękuję - odpowiada szczęśliwy, że wreszcie udaje mu się odnaleźć właściwy trop.
- W takim razie wstawaj, dom jest niedaleko - komunikuje, podnosząc swoje ciało z ławki. - Hana, Yuki, chodźcie - woła siostrę, która podnosi smyczkę z ziemi, a po chwili idzie w stronę brata, ciągnąc psa za sobą.
Tak naprawdę Minho nie ma pojęcia w co się pakuje i nie wie, że przez swoją ciekawość, a zarazem pozerstwo przyjdzie mu zapłacić.

~***~
Wiem, zanudziłam was, a Taemina jest tylko trochę. Bądźcie cierpliwi, za niedługo pojawi się na dłużej. W następnym rozdziale JongKey, którego tutaj mi brak. Czytałam plan i stwierdziłam, że rozdział szósty i siódmy będą najciekawszymi, tak mi się przynajmniej wydaję. 
Jestem na siebie cholernie zła. Dzisiaj na woku prezentowałam swój ulubiony gatunek muzyczny i ukochany zespół. Oczywiście wybrałam K-Pop i Beast, ale byłam tak zdenerwowana, że kiedy mówiłam o chłopakach, całkowicie zapomniałam o Hyunseungu. Okropna ze mnie fanka *o*
Wczoraj, szukając zdjęć do szablonów znalazłam jeden obrazek, przez który naszedł mnie pomysł na kolejne opowiadanie, one shota, którego planuję rozbić na dwie części, ale najpierw chcę skończyć "Danse Macabre" bo szkoda, żeby opowiadanie się zmarnowało. Z początku jestem zadowolona, ale ciekawe jak wyjdzie mi środek i koniec. I jeszcze one shot pisany z Izą, dużo tego *o*, ale postaram się podołać :3

12 komentarzy:

  1. JAY koleny rozdział ! Dziękuję za umilenie mi dzisiejszego dnia tym rozdziałem ^_^ Nie rozumiem dlaczego twierdzisz, że twoje rozdziały są nudne, ale wiedz że jesteś w błędzie ! Kocham tą tajemnice w twoich rozdziałach i te opisy *.* Nie wiem jak ty to robisz, ale robisz to wspaniale *q* Pisz szybko kolejny rozdział bo nie mogę się doczekać ! Dużo weny, żeby nigdy nie miała zamiaru cię opuszczać ! Hwaiting

    OdpowiedzUsuń
  2. NIEEE, KUR...,NIEE! Napisałam taki meeega długi komentarz i mi wyszło ze strony i mi przepadło ;_;
    Foch na świat!
    Nie odzywam się do mojego laptopa, ha! :/ (Nie żebym była taka ułomna i do niego gadała... o____o)
    Jak w rozdziale pojawił się Taemin, to zaczęłam się jarać (dom podpaliłam.... XD")! Polubiłam go bardzo przez "Disturbance" i twoje opowiadanie!
    Ale... Jak mogłaś go uśmiercić? WAE?! ;_;
    I powiedz mi, proszę, będzie loff i saranghae pomiędzy Minho i Tadkiem? Pragnę tego.
    (Jestem nienormalna.) <--- domyślałaś się, co nie? D:
    Oooo, i wplątałaś w to imię swojego pieska! Jana jego miejscu podałabym cię do sądu za bezprawne wykorzystanie danych osobowych (cha, mondra jestę XD)! Biedny zwierzak ;_;
    Haha.
    Hmm,tak sobie myślę, że normalny człowiek zakończył by ten komentarz. Nie jest trochę za długi?
    .
    .
    .
    .
    .
    Nieeeeeee ;D Ja się rozkręcam, keke ~
    Dżołk, dam ci spokojnie zasnąć (o ile tak wgl można z myślą,że jutro comeback B.A.P.) i nie będę cię męczyć dłużej.
    Bynajmniej rozdział nie jest nudny, jest ciekawy, kocham cię, kocham Tadka, kocham siebie, kocham cały świat, alei hate mój laptop. A ja jestem pamiętna i będę mu wyrzucać jego niekompetentność przy każdej okazji!
    Wiem, to zUe, ale trza się zemścić! ;_;
    Kończę. Bo inaczej mnie do psychiatryka wyślesz.
    wgl, co ja piszę?! Siarę robię.
    Pfff.

    Dobranoc, onee-chan~!!!
    I dawaj koelejną notkę jak najszybciej! ;x
    (Przepraszam za chaotyczność. odwala mi :c)
    <3
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze wiesz że kocham Twoje opowiadanie! rozdziały niesamowicie wciągają i najlepiej jakby się nie kończyły ^^ serio. jak dobrze że dodajesz szybko rozdziały bo nie wytrzymałabym w tej niepewności XD aw, i nie mogę się doczekać JongKey w następnym <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Na nowy rozdział na Let-the zapraszam! :D

    A jak skończę Fraternal-Game, to czytam Twoje!

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej w końcu udało mi się przeczytać cokolwiek z listy ^^

    Jestem zauroczona, tak to odpowiednie słowo, wręcz oczarowana całą formą opowiadania ;)
    Cudowne, nie stać mnie na obszerne komentarze i w ogóle, więc dużo czytania tutaj nie będzie...
    Całe trzy rozdziały wchłonęłam bardzo szybko i czekam na znacznie więcej
    Sam styl pisania jest genialny, postaci wyraźnie wykreowane. Każde słowo doskonale dobrane.
    Czuję niedosyt i... niepokój. Tajemniczość całej historii, aż mnie przeraża. Podświadomie boję się co może wydarzyć się dalej, a jednocześnie czekam na kolejny rozdział ;)
    Weny i powodzenia xD

    OdpowiedzUsuń
  6. No dobra, jestem, biorę się za porządny komentarz, tak jak obiecałam i słowa dotrzymam ^^ Przepraszam, że tak długo (znowu -,-) zajęło mi ogarnięcie się, ale po pierwsze mam spóźniony zapłon, a po drugie, jestem leniem i wszystko odkładam na ostatnią chwilę. Wstyd mi za siebie, wybacz :< Wiedz w każdym razie, że czytam na bieżąco, ale ja to ja, muszę wprowadzić dramatyczne napięcie, zanim się wypowiem. Ekhm, dobra, już nie gadam o pierdołach, nie po to tu jestem. Już się zbieram. Już, już.
    Pierwszy fragment rozdziału, trochę filozofii i bardzo dobrze, ja uwielbiam filozofię. Taką już mam dziwną naturę, że z jednej strony nie mogę czasem wysiedzieć w jednym miejscu, a z drugiej jak już się zamyślę, to nic do mnie nie dociera. To wszystko było takie... mądre. I prawdziwe. Trochę poplątane, ale skłania do myślenia. Podziwiam Ciebie (i Minho) za takie głębokie rozważania.
    Poza tym uwielbiam Twoje opisy, o czym już chyba wspomniałam pod rozdziałem drugim. Czytając, wydaje mi się, że tam jestem i to jest genialne. Nie zawsze umiem tak się skupić na opowiadaniu, żeby sobie wszystko tak wyobrazić, a ty umiesz mistrzowsko wprowadzać czytelnika w odpowiedni nastrój, aż Ci zazdroszczę *.*
    O MÓJ BOŻE pojawił się Taemin~ Skrycie cały czas na to czekałam, jak się zapewne domyślasz *.* Ta kobieta na skale, ciekawa jestem, dlaczego Taemin wydawał się taki nieufny w stosunku do niej i kim ona dla niego właściwie jest. No i kim jest sam Taemin, bo to chyba najważniejsze pytanie. O matko, biedny Minho, wokół niego dzieją się najprawdziwsze czary, a on myśli, że ma schizy o.o Pewnie też bym tak myślała na jego miejscu, ale Taemin i ta laska wprowadzili tak tajemniczy nastrój, że aż mnie ciarki przeszły, kiedy o tym czytałam. Niesamowite i lekko straszne zarazem, mam wrażenie, że Minho też właśnie tak uważał, bo może sobie wmawiać, że to tylko przewidzenie, ale podświadomie wie, że nie. Że coś jest nie tak. I czuję, że będzie chciał się dowiedzieć, co to takiego.
    Luhan, jest i Luhan *.* Boże, kocham Cię coraz bardziej <3 Luhanek. Lulu. Moje Luhanniątko. Zaraz, moment, klątwa? Robi się coraz bardziej tajemniczo.
    OŁ MAJ GAD. Ta klątwa rzeczywiście JEST tajemnicza i lekko straszna. Chłopak, który skoczył... to był Taemin, prawda? Coś mi podpowiada, że to był on. I ta dziewczyna... No tak, teraz trochę więcej rozumiem. Ale... To znaczy, że Taemin i ta dziewczyna zamienili się w duchy? A może tak naprawdę nie umarli? Jeśli to w ogóle możliwe, udało Ci się zaintrygować mnie jeszcze bardziej. Minho chyba nie spocznie, zanim sam nie znajdzie wyjaśnienia i coś mi mówi, że niedługo po raz kolejny spotka Taemina. No i w końcu ten Klejnot w jeziorze. Jest czymś więcej niż tylko naszyjnikiem, racja?
    Boże, nie mogę się doczekać dalszej części *.* Podbiłaś mnie tym opowiadaniem, pamiętaj o tym. Uwielbiam je i czekam na rozwinięcie. Fantastyka i 2min w jednym. Jestem w niebie.
    Ach, wiedziałam, że o czymś zapomniałam. One shot z LuKaiem, który obecnie awansował na miejsce mojego absolutnie ulubionego paringu (pomijając 2min, bo to już nie zwykły paring, to styl życia ^^). Ten one shot był taki wspaniały i smutny zarazem, że daję Ci słowo, miałam ochotę się rozpłakać. Zwykle nie płaczę ani na opowiadaniach, ani na filmach (taki ze mnie nieczuły, twardy głaz i nic na to nie poradzę) ale przysięgam, że mną to wstrząsnęło. List Luhana z Nieba i ta cała utracona miłość. Boże, Uszati. Wyjdź. Piszesz za dobrze ;____;
    Życzę Ci mnóstwa weny, pomysłów i czasu na wszystkie projekty, które sobie zaplanowałaś. Hwaiting. Dasz radę :*
    Miss.Alice

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie.... Naprawdę mi się spodobało... Zgadzam się z Miss.Alice :))

    Obserwuję i liczę na rewanżykk !:) Okej. idę czytać dalej : D

    http://pictures-of-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. nareszcie przeczytałam, po sesji musiałam sie psychicznie pozbierać.. no ale bardzo podobał mi się ten rozdział, chociaż zabrakło mojej ukochanej parki :c mam nadzieję,że w następnym będą :) i bardzo fajnie wymyśliłaś z tą tajemnicą jeziora, nie jest naciągane, a jednocześnie kiedy to czytałam, miałam wrażenie, jakby to była scena z jakiegoś thrillera ^^ ten ksiądz, co wmówił tym ludziom takie rzeczy to zalatuje mi na przywódcę jakiejś sekty xd

    OdpowiedzUsuń
  9. O rany, już pokochałam to opowiadanie. ;_; Bardzo ładnie piszesz, nie wiem, czy to już wspominałam na forum, czy nie, więc mówię teraz. >D
    Przeczytałam te trzy części w jakieś pół godziny i od razu chciałam czwartą, ale chyba będę musiała trochę poczekać i się, kurczę, uspokoić.
    Ani trochę nie przeszkadzają mi przesłodzone relacje JongKey, bo ja najbardziej ich lubię, kiedy są tacy przeprzesłodcy. :33
    Czekam na kolejny paaaart~

    OdpowiedzUsuń
  10. To opowiadanie jest niesamowite. Ciesze się, że postanowiłaś publikować je również na blogu, ponieważ zostając obserwatorem z łatwością mogę dostrzegać, czy dodałaś nowy post, czy nie.

    Zgrałam sobie na początku wszystkie części na telefon, chcąc w spokoju przeanalizować twoją twórczość. Piszesz w niesamowity sposób! Prosty, aczkolwiek urzekający i tajemniczy. Gratuluję oryginalności i pomysłu.

    Z niecierpliwością czekam na kolejną część. Pozdrawiam, Victoria.

    OdpowiedzUsuń
  11. Faje fajne :D
    Muszę powiedzieć, że mam ciężki gust i trudno mi lubić cokolwiek, ale twój blok jest fajny :D
    Zapraszam do mnie http://supernaturalni.blogspot.com/
    Weny weny weny

    OdpowiedzUsuń
  12. Taniec śmierci powiadasz? :D Lubię te klimaty! Kiedy ludzie są bliscy śmierci stają się sobie równi. Podobny temat wzięłam na maturę tyle, że to motyw vanitas.
    Niestety podkład muzyczny został usunięty przez użytkownika, ale bez niego opowiadanie było równie dobre.
    Takim pierwszym wrażeniem kiedy czytałam tekst napisany kursywą było zaskoczenie, ale jednocześnie zastanawiałam się nad treścią i doszłam do wniosku, że filozofia w moim wykonaniu nie ma prawa bytu. Pozostało mi więc przeczytanie tego "po prostu" i bez żadnych wewnętrznych refleksji. Naprawdę ładnie napisane!
    Autorem tego tekstu jest Minho, który z niewiadomych powodów ciągle kojarzy mi się z Tobą Uszati. Nie żebyś przypominała mi mężczyznę xD To absolutnie nie to. Pisząc jako Minho, piszesz jako Ty, a więc to tylko i wyłącznie Twoje przemyślenia... Wiem, że nie odkryłam tym Ameryki, ale tak bardzo się ekscytuję, że to jest szok.
    Urzekające jest w tym wszystko. Spotkanie Luhana, rozmowa z nim, mała czarnowłosa dziewczynka i jej pies. To takie realne, że chyba pójdę szukać naszyjnika z Minho...
    Coś mi podpadła ta babcia Jelenia, bo nie chciała nic powiedzieć na temat dziewczyny, mam złe przeczucia. Później okaże się, czy się sprawdziły.

    P U R E
    E P I C

    Hwaiting!


    OdpowiedzUsuń