Zawsze, kiedy padał deszcz, jego babcia powtarzała, że Anieli
płaczą nad jakąś duszą lub grzechami całej ludzkości
zamieszkującej świat. W tamtym okresie kropelki wody spadały z
nieba wyjątkowo często, tak, jakby posłannicy Boga bez przerwy
lamentowali nad winami wszystkich istot.
W pewnym sensie czuje, że może to zmienić, że jego dusza w końcu
na coś się nada. Od kilku miesięcy wydaje mu się, że jest pusty,
bez życia, samotny, nie ma nikogo, kto może mu pomóc. Jego ojca
wcielili do armii, by mógł walczyć za ojczyznę podczas drugiej
wojny światowej, dlatego nawet nie wie, czy przeżył, chociaż
gdyby tak było, wróciłby do swojego syna. Matka odeszła dawno,
kiedy miał zaledwie pięć lat. Była chora, podobnie jak jego
babcia, która z kolei zmarła kilka miesięcy temu. Nienawidzi tej
samotności, która otacza go dookoła. Wie, że inni chcą mu pomóc,
zwłaszcza Min Young, ale nie chce jej litości, a już zwłaszcza
miłości. Jest zły na siebie, że doprowadził tę dziewczynę do
smutku. Nie chce, by cierpiała tak samo jak on. Już od dłuższego
czasu przytłaczają go ogromne wyrzuty sumienia. Ciągle myśli co
by się wydarzyło, gdyby jego matka wcale nie umarła, gdyby teraz
razem z babcią krzątały się po kuchni, a ojciec siedziałby przy
stole i zapisywał kolejne wersy wierszy. Czy byłby szczęśliwy?
Miałby chęci do dalszego życia, tak jak wtedy, kiedy był
dzieckiem? Pragnie jak najszybciej opuścić ten chory świat, który
stopniowo go wykańcza. Twierdzi, że jego dusza jest własnością
Boga, nie jego, dlatego nie ma prawa jej więzić w swoim ciele,
które traktuje niczym klatkę.
Przywołuje w pamięci obraz szczęśliwej rodziny. Takiej, którą
pragnie na zawsze zapamiętać. Ale wspomnienie szybko niknie, a na
jego miejsce wstępuje smutek. Nie chce go czuć. Jest pewien tego,
co robić, aby zmniejszyć swoje cierpienie, dlatego stawia krok do
przodu, zbliżając się do stromej krawędzi. Pochyla się w dół i
widzi przepaść na dnie której znajduje się woda i wystające
ponad jej taflę ostre skały. Jest pewien tego, że jeżeli skoczy -
nie przeżyje. Nie potrafi pływać, więc to decyzja, której nie
będzie mógł cofnąć. Przez deszcz, który pada od wielu dni nie
widać samotnie spływających łez, będących potwierdzeniem tego,
jak bardzo cierpi.
Przez chwilę zastanawia się, jak będzie mu po drugiej stronie, czy
upadek będzie bolesny. Te myśli zaprzątają jego umysł, nie
pozwalają na samotne odejście. Zaciska mocno swoje różane wargi,
które pod wpływem gestu tracą swój naturalny kolor i bledną,
mieszając się z jego delikatną, jasną skórą, wyglądającej
jakby była wykonana z porcelany. Bez skazy.
- To koniec, Taemin – mówi szeptem do siebie.
Słychać jego szloch przerywany przez pogwizdywanie mocnego wiatru,
który owiewa jego mokre policzki.
Nagle chłopak uśmiecha się leciutko, przez co wygląda
szczęśliwie, lecz to tylko chwilowe złudzenie, które może zmylić
każdą inną osobę, przyglądającą się temu zdarzeniu.
Taeminowi wydaje się, że czas ucieka, chcąc go pogonić, dać do
zrozumienia, że musi się pospieszyć. Zamyka oczy, krocząc pewnie
do przodu. Czuje, jak wiatr wzmaga się, otulając jego całe ciało,
kiedy przez krótką chwilę spada. Odległość nie jest ogromna,
wynosi maksymalnie czterdzieści metrów, dlatego jego lot trwa
zaledwie kilka sekund. Później nieprzyjemny ból przeszywa go,
kiedy spotyka się z zimną taflą jeziora oraz spiczastymi skałami,
niektórymi ukrytymi pod nią.
Przejrzysta, krystaliczna woda z impetem wdziera się do jego
wnętrza, dusząc go i powoli, stopniowo odbierając mu życie.
Przeźroczyste krople oplatają jego ciało, następnie przez chwilę
ciągną ku dnie, które ma stać się jego grobowcem. Przez moment
ma wrażenie, że czuje ręce zaciskające się na jego koszuli,
które pomagają zaciągnąć go na sam dół. Długie, trupio-blade
dłonie suną po jego torsie, a ciemne szpony zaciskają się na
skórze, raniąc ją przy tym. Panikuje, pragnie na nowo stanąć na
lądzie. Macha dłońmi, by wypłynąć na powierzchnię. Zmienia
zdanie, chce przetrwać.
Po krótkiej walce z żywiołem przestaje czuć dotyk dłoni oraz
ból, który przed momentem przepełniał go całego. Ku jego
szczęściu przestaje się dusić, wszystko staje się spokojne.
Jednak obawy nie zniknęły i nadal jest przerażony. Zaprzestaje
jakichkolwiek ruchów, teraz godząc się na całkowite odejście.
Przecież wcześniej tego właśnie pragnął. Dziwi się jednak,
kiedy po tak długim czasie jest w stanie obserwować wszystko
dookoła, myśleć, że jest świadom wszystkiego co się dzieje.
Czuje się lekki, jakby porzucił ciężar, który towarzyszył mu
przez całe jego życie. Zapomina o wszystkich troskach, o strachu,
towarzyszącym mu zaledwie przed chwilą. Teraz jest wolny, ale tylko
przez krótki moment.
Kiedy wynurza się na powierzchnię, stara się zrozumieć, co
właśnie zaszło. Jest zaciekawiony. Powoli wyłania się z objęć
wody, ale wcale nie czuje jej na swoim ciele tak jak wcześniej. Jest
w stanie odczuć tylko delikatne jej muśnięcia, tak naprawdę
będące przebłyskami prawdziwego dotyku. Rozgląda się dookoła,
chcąc upewnić się, czy aby na pewno jest w tym samym miejscu, a
nie w całkiem odległym, gdzie każdy inny żyjący człowiek nie ma
wstępu. Kiedy rozpoznaje elementy przyrody, towarzyszące mu od
najmłodszych lat, już wie, że pozostał i nie przeniósł się ani
do raju, ani do miejsca wiecznego potępienia. Deszcz, który
wcześniej nie przestawał padać, powoli ustaje. Z szarego,
smutnego, pochmurnego nieba spadają jego ostatnie krople,
zatrzymując się na jego ramionach.
Rusza z miejsca, kierując się w stronę centrum miasteczka.
Uśmiecha się szczerze, kiedy widzi, jak ludzie wychodzą ze swoich
domów, będących ich schronieniem przez ostatnie dni. Przechodząc
obok nich, wita się z każdym serdecznym powitaniem, jednak nikt nie
zwraca na niego swojej uwagi, jakby był niewidzialny.
Zatrzymuje się przed rozwidleniem dwóch dróżek. Jedna prowadzi
prosto do jego domu, druga zaś ciągnie się dalej, ku lesie i
bramie, będącą widoczną granicą pomiędzy miasteczkiem, a resztą
odległego świata, którego Taemin nigdy wcześniej nie miał okazji
zobaczyć. Nie pamięta, by jego rodzice kiedykolwiek zabrali go w
niedaleką wycieczkę poza okolicę. Czasami ten swój mały świat
nazywał więzieniem, z którego już nie może się wydostać.
Uwięziony w nim na zawsze. Uśmiecha się blado, kiedy widzi na
wprost siebie dwie dziewczęce sylwetki. Są niemal identyczne,
jednak da się je rozróżnić. Jedna jest kilka centymetrów wyższa
i ma zdecydowanie krótsze i ciemniejsze włosy od drugiej, nieco
drobniejszej Min Young. Dziewczyna trzyma w rękach duży kosz
wypełniony różami, po których spływają pojedyncze kropelki
wody. Ich krwistoczerwone płatki kontrastują z bladą cerą
Azjatki, dzięki czemu wydaje się jeszcze bardziej delikatna.
Dziewczyna zatrzymuje się nagle, nie zwracając uwagi na swoją
siostrę, która zawzięcie coś do niej mówi. Min Young patrzy się
wprost na niego, jakby pierwszy raz miała okazję podziwiać jego
osobę. Uśmiech, niegdyś szczery i szeroki niknie z jej twarzy, nie
pozostawiając po sobie ani cienia śladu. Nagle twarz staje się
smutna, a czarne oczy zachodzą łzami. Taemin wyciąga do przodu
rękę, by jej pomachać, lecz wraz z tym ruchem czuje, jak jego
ciało rozpływa się. Nie jest w stanie dostrzec nic więcej prócz
kosza kwiatów, który spada na ziemię.
*
Rozgląda się dookoła, szukając wzrokiem Taemina. Ma nadzieję, że
uda mu się go spotkać, chce jeszcze raz z nim porozmawiać,
podziwiać jego śniadą twarz i słyszeć melodyjny, niesamowity
głos oraz jego piękną grę, której brakowało mu przez ostatnie
godziny. Tuż obok niego siedzi Luhan. Rozłożony na pomarańczowym
kocyku korzysta z ciepłych promieni słonecznych, opalając przy tym
swoje blade ciało. W ręku trzyma paczkę swoich ulubionych żelek
owocowych, które ostatnimi czasy stanowią jego jedyny posiłek.
- Jesteś pewien, że nie chcesz? - pyta zdziwiony Luhan, delikatnie
przekręcając głowę w bok. - Są naprawdę pyszne – stwierdza,
sięgając po kolejnego żelka, tym razem w kształcie delfinka. -
Nie rozumiem, jak można nie lubić słodyczy. Dobra, są wyjątki,
bo takie Pocky nie smakują mi wcale. Jak byłem mały jadłem je
nałogowo i mi się znudziły, ale mimo to nie rozumiem zachwytu nad
nimi. Ale żelki to coś świetnego. Mam ochotę uściskać tego, kto
je wymyślił. Mój wybawiciel – mówi chłopak, przyciągając
czerwoną paczuszkę bliżej siebie.
- A ja nie rozumiem tego, jak można jeść to świństwo, w dodatku
przez cały dzień. - Uśmiecha się przyjacielsko i powraca do
studiowania notatek, które zapisał podczas czytania pamiętnika
babki Luhana.
- Jesteś dziwny - kwituje na końcu Luhan.
- Być może, ale nie grozi mi próchnica. - W odpowiedzi słyszy
donośne prychnięcie. - Właśnie, chciałem ci podziękować za
pamiętnik twojej babki, naprawdę bardzo mi się przydał. Co prawda
nie rozumiem jeszcze kilku rzeczy, ale z całą pewnością te
zapiski mają jakiś związek z klątwą. Tego jestem pewien –
mówi, wyciągając z torby gruby zeszyt i wręcza go Luhanowi.
Chłopak odrywa się od jedzenia i niepewnie patrzy na swojego
towarzysza.
- Jesteś pewien, że chcesz w to dalej brnąć? Wiem, że fajnie
jest nieco poczytać o rzeczach, które nas interesują, ale kiedy
chcesz zagłębić się w to bardziej, bierzesz na siebie zbyt
wielkie ryzyko, zwłaszcza w tym przypadku. Pomyśl...- Zatrzymuje
się na chwilę, podnosząc do siadu. - Niby nie szukasz skarbu, ale
poznanie tajemnicy skrywającej się w wodach tego jeziora również
może kosztować cię życiem.
- Jestem ostrożny, nie pozwolę, by coś mi się stało. Nie jestem
szaleńcem, ani samobójcą. Po prostu pragnę dowiedzieć się
prawdy i w końcu napisać książkę, która będzie godna
przeczytania. Rozumiesz o co mi chodzi? - pyta, zagryzając wargę.
- Oczywiście, że tak. Moje koleżanki czytały twoją pierwszą
książkę i są wprost zachwycone. Nie uwierzą, jak powiem im, że
cię spotkałem. - Śmieje się serdecznie, mrużąc przy tym swoje
skośne oczy. - Ale to, że rozumiem wcale nie oznacza, że pochwalam
ten pomysł. Czy napisanie książki jest tego warte? Wiem, że to
coś dla ciebie ważnego, ale nie możesz pchać się w łapska
śmierci.
- Miałeś mi pomagać, a nie zniechęcać.
- Przecież ci pomagam! - Oburza się, marszcząc nos. - Ale na swój
dziwny sposób powinieneś być mi wdzięczny, a nie marudzić.
Jesteś jak rozkapryszona gwiazdka.
- Dziękuję za podsumowanie, Luhan – stwierdza zawiedzionym tonem,
jednak po chwili uśmiech na nowo zdobi jego twarz. - Jak wygląda
ten klejnot?
Chińczyk zastanawia się przez chwilę, usiłując przypomnieć
sobie, jak niegdyś babka przed śmiercią dokładnie opisywała
naszyjnik. Był dzieckiem, nie lubił takich opowiastek, toteż nie
zwracał na nie szczególnej uwagi, jednak ta utkwiła gdzieś w jego
pamięci.
- Z tego co mówiła mi babcia, jest to naszyjnik. Cholernie
drogocenny i piękny. Jego klejnot jest koloru granatowego, ale w
słońcu ponoć zmienia swoją barwę na czysty lazur. Można
zakochać się w jego niezwykłości, dlatego szkoda, że przepadł w
tych wodach. Osoba, która teraz znalazłaby go, z pewnością
stałaby się milionerem. Za sprawą jednego kamyka, dziwne, prawda?
Minho spogląda na uśmiechniętego Luhana, rozważając jego słowa.
- Być może – odpowiada, formułując w głowie kolejne pytanie. -
Myślisz, że da się go odnaleźć?
- Nie bądź śmieszny, Minho – mówi od razu młodszy. - Każdy,
kto raz wszedł do jeziora już z niego nie wyszedł. Będąc na
lądzie jesteś bezpieczny, ale nie w więzach wody. Zginęło w niej
wiele osób. Nie pozwól na to, byś był następny.
- Jeden chłopak powiedział mi, że nawet będąc w tym miasteczku
staję się jego więźniem, później nie ma odwrotu, jest tylko
koniec - mówiąc to przypomina sobie słowa Taemina, które nadal
krążą w jego umyśle, nie chcąc się z niego wydostać.
- Wybierasz sobie bardzo mądrych znajomych, tylko szkoda, że ty
jesteś tak głupi, nierozsądny i uparty – odpowiada blondyn,
zaciskając dłonie w pięści. - Teraz właściwie żałuję, że
dałem ci te zapiski. Może gdybyś miał troszkę bardziej pod górkę
- odpuściłbyś?
Minho nie odzywa się przez chwilę. Jest w stanie przyznać rację
swojemu koledze, jednak nie chce mówić tego na głos. Wcześniej
zagłębiał się w tę tajemnicę, ponieważ wszystko miał wyłożone
jak na tacy, wszyscy byli gotowi mu pomóc. Jednak z każdym nowym
krokiem ku prawdzie wszystko stawało się coraz bardziej
skomplikowane. Nie wie, czy dałby radę bez pomocnej ręki Luhana
lub tej zawziętości, by odnaleźć wenę i inspirację.
- Nie wiem, ale teraz się nie poddam. Skoro zacząłem, muszę
skończyć, to moja zasada, której złamać nie mogę – mówi
stanowczym tonem, próbując przekonać towarzysza do tego, że
jednak cała akcja nie pójdzie na marne. Że uzyska to, czego chce,
bo jest łasy na sławę i chce więcej, nie bacząc na trudności
stojące mu na drodze.
- Zasady są po to, żeby je łamać, Minho – stwierdza Luhan,
spoglądając na ekran swojej komórki. - Aish! Zasiedziałem się.
Już dziesięć minut temu powinienem być na obiedzie. Moja mama
jest ostatnio zła, bo podobno nie jem niczego innego, tylko cały
czas te żelki. Ona po prostu nie rozumie, że one wystarczają mi do
życia – kwituje, uśmiechając się szeroko. - Masz może ochotę
na pyszny, domowy obiad? Mama się ucieszy, jak cię przyprowadzę.
- Nie, dzięki – odmawia, nakierowując wzrok na Chińczyka. - Tym
razem odpuszczę, jestem najedzony.
- Jak już chcesz, ale żałuj – mówi rozbawionym tonem głosu. -
Będę za trzydzieści minut i ani się waż w tym czasie ruszać z
koca, bo tu wrócę – deklaruje, zabierając prawie pustą paczkę
słodyczy oraz gruby notes jego babki. - I nie siedź na słońcu,
tylko w cieniu, bo jeszcze udaru dostaniesz.
- Jasne – odpowiada nawet nie patrząc na chłopaka. - Leć,
pospiesz się.
Luhan mruczy coś cicho w odpowiedzi, po czym szybkim krokiem rusza
przed siebie leśną dróżką, a następnie znika za gęstą warstwą
pokaźnych drzew, zostawiając Minho samego. Choi myśli nad słowami
młodszego chłopaka. W jego głowie toczy się zawzięta walka
pomiędzy racjami Luhana a jego przekonaniami. Nie ma pojęcia, jak
jest naprawdę. Do całej tej kłótni dołączają się również
opowieści Taemina. Nie wie dlaczego, ale jemu wierzy najbardziej.
Każde jego słowo jest dla niego ważne, dlatego nie może tego
ignorować. Nawet jeżeli bardzo by tego chciał. Taemin zaintrygował
go, sprawił, że Minho nie może przestać o nim myśleć;
zarezerwował sobie stałe miejsce w umyśle starszego. Choi może z
całą pewnością potwierdzić, że nie nigdy nie czuł się tak
dziwnie a zarazem niezwykle, jak od tej chwili, w której zobaczył
Taemina.
Wzdycha ciężko, kiedy kolejny raz słyszy uciążliwy dźwięk
swojej komórki. Sięga po nią, a kiedy widzi kto próbuje się do
niego dodzwonić, zaciska mocno wargi i odrzuca telefon na bok. Kocha
Kibuma jak brata, blondyn jest dla niego naprawdę ważny, ale Minho
ma dość jego nadopiekuńczości. Obiecał sobie, że to będą jego
wakacje i nic ani nikt ich nie zepsuje. Nawet taki Key, który
prawdopodobnie nie raz będzie chciał się z nim skontaktować. Z
jednej strony czuje się podle, bo wie, że martwi swojego
przyjaciela, ale nie ma ochoty z nim rozmawiać, nie teraz. Przysięga
sobie, że opowie Kimowi o wszystkim, co działo się na jego
wypoczynku ze szczegółami. Może wtedy przestanie być zły i
będzie się cieszył razem z Minho nowym przypływem weny oraz
inspiracji.
Popołudniowe słońce mocno ogrzewa jego ciało, sprawiając, że
chłopak wstaje z pomarańczowego koca i idzie powoli w stronę
jeziora. Przykuca przy brzegu, czując, jak chłodna, przyjemna woda
obmywa jego bose stopy. Nabiera ją na rękę i spogląda, jak
krystaliczne krople powoli i z gracją suną po jego dłoniach, by
następnie spaść z powrotem do zbiornika. Minho uśmiecha się
nikle i wstaje, by wejść głębiej. Teraz zapomina o słowach
Luhana, ponieważ ciekawość zwycięża. Stawia powolne kroki,
zanurzając się coraz głębiej. Czuje chłód bijący od wody,
który niezwykle kontrastuje z gorącymi promykami słońca.
Nie wie, czy to tylko jego złudzenie, czy naprawdę słyszy
delikatne dźwięki skrzypiec, które momentami nikną, zagłuszane
przez huk wody spadającej z wodospadu. Od razu rozpoznaje melodię,
którą kiedyś późną nocą grał Taemin. Uśmiecha się i idzie
do przodu. Tak bardzo za nią tęsknił.
Powoli zanurza całe swoje ciało w objęciach wody, pozwalając na
to, by ta przyjemnie otuliła każdą jego część, a następnie
schłodziła. Unosząc się na powierzchni ma wrażanie, iż nagle
wszystko uspokaja się i nastaje błoga cisza, która tak naprawdę
zwiastuje kolejne kłopoty. Nie jest świadom tego, że jest w samym
sercu zła.
Jego myśli wędrują w całkiem inne rejony, a on czuje się pusty,
lekki, jakby wcale nie posiadał ciała, był piórkiem; delikatnym,
niknącym w odłamach wody. Przez chwilę nie kontaktuje z
rzeczywistością, jakby jezioro odebrało mu całkowitą zdolność
do samodzielnego myślenia oraz życia. Wypada z transu dopiero, gdy
czuje obce dłonie zaciskające się na jego torsie. Uczepiają się
jego nagiej skóry i ciągną mocno ku dnie. Nie ma nawet czasu na
zaczerpnięcie powietrza. Próbuje wyswobodzić się z diabolicznych
więzów, jednak jest zbyt słaby, jest tylko człowiekiem... Zaciska
mocno oczy, bojąc się tego, co może zobaczyć. Tęskni za lądem,
za powietrzem, bez którego powoli dusi się, opada z sił. Łzy,
które wypływają spod powiek są całkowicie niewidoczne, ponieważ
scalają się z wodą. Nie chce tak umrzeć, pragnie udowodnić sobie
i innym, że to jezioro nie może odbierać życia, że jest
całkowicie nieszkodliwe. Jednak siła, z którą ciągnięty jest na
dno sprawia, że nie może już walczyć, powoli przechodzi na
przegraną pozycję. Kiedy już całkowicie traci nadzieję, że
jednak uda mu się przetrwać, szpony puszczają, a krew wypływająca
z ran miesza się z wodą. Czuje kolejny dotyk, ale tym razem jest
znacznie delikatniejszy, prawie niewyczuwalny, jednak wyjątkowy,
którego nie potrafi zapomnieć. Przez brak tlenu w jego głowie
wiruje, a on sam nie jest w stanie poruszyć którąkolwiek częścią
ciała, zupełnie jakby był roślinką. Następnie czuje ulgę,
kiedy wynurza się na powierzchnię z pomocą bladych dłoni, które
nadal obejmują jego ciało. Jedynie, co jest w stanie usłyszeć to
krzyk Luhana, później nastaje przerażająca nicość.
*
- Przecież ostrzegałem cię! - Krzyczy zdenerwowany Luhan, stojący
przed Minho z szmatką zamoczoną w wodzie utlenionej. - Dlaczego
musisz być taki cholernie uparty i zawsze stawiać na swoim? - Pyta,
już nie rozumiejąc toku myślenia starszego chłopaka. - Teraz
powinieneś skakać z radości, że przeszedłem kurs pierwszej
pomocy i że przeżyłeś, co jest cudem. Miałeś cholerne
szczęście, ale nie licz, że jeśli jeszcze raz będziesz chciał
zaryzykować, ono się powtórzy – uprzedza, mając nadzieję, że
chociaż to w jakimś stopniu zadziała. - Właściwie jak to się
stało, że jesteś cały podrapany? - Przykłada szmatkę do ran, by
je obmyć.
- Nie wiem jak to się stało, ale na początku było spokojnie i
wydawało mi się, że cała ta opowieść o klątwie jest wymyślona.
Miałem chwilę zwątpienia, ale później coś złapało mnie i
wciągnęło pod wodę. Nie widziałem nic, więc nie jestem w stanie
powiedzieć co to było. Kiedy myślałem, że wszystko jest
skończone, ktoś pomógł mi wyjść na powierzchnię.
- Wyszedłeś sam, Minho. Nie było przy tobie nikogo. Przynajmniej
nie widziałem, żeby ktoś przy tobie był – odpowiada całkowicie
pewien swoich racji. - Może i znam cię krótko, ale nie jesteś mi
obojętny. Poznałem cię i uwierz, nie pozwolę ci umrzeć w tym
jeziorze, póki tutaj jestem, rozumiesz?
- Tak, Luhan. Dziękuję – dodaje po chwili, wysilając się na
krótki uśmiech.
~***~
Cześć kochani ♥
Na początku chciałam bardzo przeprosić za tak długą nieobecność, bo co z tego, że dodałam jeden oneshot przez miesiąc, skoro Klejnot Jeziora był nieruszony? Ale to nie moja wina x.x Ostatnio dużo miałam na głowie, musiałam poprawić matematykę (udało się, piąteczka yaay), ale uczyłam się do tego dwa tygodnie, jeszcze przed świętami miałam taką masakrę w szkole, że codziennie była jakaś kartkówka, więc musiałam chociaż trochę się pouczyć.
Kolejny rozdział pewnie za tydzień, ale nie jestem w stanie określić w który dzień się pojawi. Oczywiście w następnym rozdziale będzie baardzo dużo Jongkey :3
Zmieniłam wygląd bloga. Sama nie wiem co o nim myśleć, ale kiedy zobaczyłam to zdjęcie Taemina musiałam je wykorzystać. Jeżeli szablon nie spodoba się wam, zmienię na ten, który był poprzednio.
I zapraszam na Destiny-is-death. Mój dosyć stary blog, który od kilku miesięcy tkwił w zamknięciu. XD Postanowiłam go udostępnić dla wszystkich, odświeżyłam nieco wygląd. Historia na nim jest zakończona, oczywiście yaoi.
Przypomniałam sobie o moim opowiadaniu Imagine World. I właściwie mam kawałek napisany, a opowiadanie będzie miało tylko 4 albo 5 rozdziałów + epilog. Mam zamiar je opublikować, ale dopiero, kiedy napiszę całość, żeby nie robić takich przerw jak ostatnio. I tu pojawia się pytanie, chcecie wymyślonych przeze mnie bohaterów, czy jakiś paring? Piszcie, ja się dostosuję :3
Ps. Bardzo dziękuję Berenice za sprawdzenie rozdziału ♥
Gdybyś tylko widziała mnie, czytającą ten rozdział. Jak oczarowana wpatrywałam się w ekran; z dużym zainteresowaniem odczytywałam przeszłość Taemina, następnie tą niezrozumiałą scenę z głupotą Minho w roli głównej. Moja wyobraźnia dopowiada sobie różne scenariusze, dotyczące tej sceny, lecz moje rozważania pozostawię w kwestii gdybań.
OdpowiedzUsuńWciąż nie potrafię pojąć twojej fantazji i tego ekspresyjnego stylu pisania. To naprawdę zadziwiające. Przeważnie, osoby piszą świetnie (bez błędów i w ogóle), ale z cienką fabułą, bądź całkowicie na odwrót. U ciebie znalazłam te dwie kwestie, za co jestem wdzięczna.
Wygląd bloga po prostu obłędny, zresztą jak zwykle. Jest idealnie dobrany do tematu "Klejnotu Jeziora". Zrobiłaś kawał dobrej roboty.
Nie mogę się już doczekać wątku JongKey~ ! ^^
Weny i chęci do dalszego pisania. Pozdrawiam, Ombre.
Wow, szablon jest...Cudowny? Rewelacyjny? Nie, te słowa tego w pełni nie oddają.No ale nie znam innych słów, poza świetny, itd. Aż mam chce poprosić cię o nowy szablon na TCZ! ^^ Jeśli będę kontynuować tę książkę (a chce), to chyba cię o to poproszę *--* Bo ta kolorystyka i tektury są zniewalające i podobne bym z chęcią zobaczyła u siebie! Ale to się jeszcze zobaczy, czy wgl będzie ci się chciało, haha.
OdpowiedzUsuńZe słowem 'żelki' od razu myślę o Zelo XD Aż szkoda, że go tu nie ma! Ten potwór mnie strasznie intryguje. No bo dlaczego tam jest? Jest człowiekiem, który płaci w ten sposób za swoje błędy? oczekuje od ciebie przedstawienia dokładnej historii tego kogoś/czegoś, nie mogę się już doczekać! Szkoda mi Taemina... I Min young...Musiała być załamana po jego śmierci. Wgl jak zdołała go zauważyć, skoro stał się duchem (?)? Podejrzane to! *włącza umysł* hmm... Dobra, późno już, nie chce mi się myśleć (wgl ja myślę?! >.<). Weny nie życzę, bo ty ją zawsze masz xD To może DOBRANOC? <3 i jestem dumna z twojej 5! Jeej! ^-^
C.U.D.O
OdpowiedzUsuńnominowałam cię do versatile blogger <3 http://risu-fanfics.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html
ZABIŁAŚ MNIE.
OdpowiedzUsuńZNOWU, CHOLERA, ZNOWU MNIE ZABIŁAŚ.
Wciągnęłaś mnie do przeklętego jeziora pełnego zachwytu nad tym opowiadaniem, poszłam na dno, zaczęłam się dusić z emocji i oczarowania, a resztę to możesz sobie już sama dopowiedzieć. Jestem więźniem jeziora, duchem, czy coś w tym stylu, teraz będę czyhać razem z Taeminem na niewinne, ciekawskie (i zdecydowanie zbyt przystojne), niczego nieświadome dzieciaczki pokroju Minho. Nie ma dla mnie ratunku.
Czekałam, czekałam i się doczekałam, a warto było, bo ten rozdział był nie mniej magiczny i wspaniały, jak wszystkie pozostałe *.* I w dodatku bardzo wiele wyjaśniał. W końcu mieliśmy szansę poznać Taemina, jego wersję wydarzeń i przebieg historii z jego punktu widzenia. Teraz, kiedy już wiem, jak wyglądało jego życie zanim skoczył do jeziora, nie wiem, czy bardziej współczuję mu tego "życia", czy tamtego. Biedny chłopak ;__; Nie zasługiwał na taki los.
Minho, jak widzę, mimo wszystkich rad i błagań Luhasia, wcale nie ma zamiaru się poddać, uparciuch jeden. Boję się o niego, nie wiem co myśleć. Tym razem został ocalony, ale znając jego naturę, na pewno spróbuje zbliżyć się do jeziora kolejny raz i co wtedy? Być może wtedy nikogo nie będzie przy nim, kto mógłby mu pomóc. Nie chcę, żeby stało mu się coś złego, ale z drugiej strony intryguje mnie, CO właściwie mogłoby mu się stać. Stałby się jak Taemin? Duchem, zjawą, zmorą jeziora... Kurczę, teraz to mi namieszałaś w głowie .__.
I po raz kolejny - Taemin. Kocham go całym sercem i współczuję mu bardzo, bardzo. Wyobrażam sobie, jaki musi być samotny. Los naprawdę go naznaczył. Coś mi mówi, że jeszcze nie raz spotka się z Minho i może tym razem wyjaśni mu coś więcej..? Plus zakładam, że to on był tym, kto wyciągnął Minho z jeziora, nie chcąc, by Choi podzielił jego los. Albo była to ta dziewczyna, Min Young. Albo... No, sama nie wiem. Aż się boję pomyśleć, co by było, gdyby nikt mu nie pomógł, a podświadomie czuję, że teraz Minho jest już o krok od rozwiązania zagadki, ale chyba słono mu przyjdzie za to zapłacić.
Dodam jeszcze, że coraz bardziej lubię twojego Luhana. On jest taki kochany i uroczy *.* Taki dobry dzieciak <3 Czytałam Twojego oneshota z HunHanem, wybacz brak komentarza, chwilowy zanik weny :< Oczywiście kocham go również *.* Ten klimat, taki oryginalny pomysł i w ogóle JAK TY TO ROBISZ ŻE TAK PISZESZ ;__; Jesteś okrutna i Cię nie lubię. Oddaj mi swój talent :<
Neh, tak naprawdę Cię kocham ^^
I TEN szablon. TEN SZABLON.
Wybacz, nie jestem w stanie sklecić porządnego zdania opisującego ten szablon. Ostatnio gdzieś na tumbrlrze znalazłam takie przerobione zdjęcie Taemina w tym kapeluszu, na tle lasu. Z miejsca mi się skojarzyło z Klejnotem Jeziora i gapiłam się na nie z dobre pięć minut. Zobacz, jak mi spaczyłaś psychikę~!
Kończę, korzystając z weny na pisanie komentarzy zaraz biorę się za "Go Back And Kiss Me", które też już od dawna figuruje na mojej "to read list". I czekam na kontynuację KJ. I na wszystkie Twoje planowane opowiadania/oneshoty, daaaaj mi je wszystkieee, ja jee chęę~ *__*
Hwaiting w pisaniu, mam nadzieję, że teraz będziesz miała na to więcej czasu. I gratuluję zaliczenia matematyki. To mi przypomniało, że sama jak się nie postaram, to wyjdę z brzydkim "dopem" na koniec roku :< Nieważne, 2min forever :D (nie wiem jaki to ma związek z moją matmą, ale 2min to 2min. zawsze i wszędzie <3)
Całusy, Miss.Alice.
mam zapłon z komentowaniem, nie ma co >< po pierwsze: świetny szablon, ale już przywykłam, bo widziałam wiele Twoich prac i zawsze są świetne. wracając do rozdziału... dzieje się, oj dzieje! dobra, najwięcej teraz mój umysł zaprząta wcinający żelki Luhan, co za dzieciak, taki słodki i niewinny. a Minho to też się zawsze właduje w jakieś kłopoty. jestem ciekawa, co się stanie, jak reszta bandy przyjedzie do tego miasteczka..
OdpowiedzUsuń/aegyotastic/
No dobra, wreszcie się wezmę za ten komentarz. ;-; Bo zbieram się do niego i zbieram, minął już tydzień, a ja milczę. Wybacz mi, naprawdę chciałam to zrobić wcześniej, ale nie miałam w ogóle pomysłu. Blaah~
OdpowiedzUsuńMoże zacznę od szablonu, na którego temat już się wprawdzie wypowiadałam, ale to nie zmienia faktu, że jest REWELACYJNY. Uwielbiam tę kolorystykę, choć poprzedni nieco bardziej utożsamiał się z historią Klejnotu (mimo wszystko bardziej kojarzy mi się niebieskie z jeziorem, a nie fioletowy xD). Ale nei zmieniaj, jest cudny~ Tylko niestety oddziela mi się nagłówek od tła, ale to chyba wina przeglądarki. Niestety.
A teraz na temat. Strasznie lubię Twoje opisy, są obłędne. Używasz sporej ilości epitetów, nazwy czynności też nie są banalne, no i oczywiście przedstawienie sytuacji. Khh, nawet upadek Taemina, choć - tak jak napisałaś - trwa zaledwie kilka sekund, to Twój opis pokazuje to tak, jakbym na wszystko patrzyła ze zwolnionym tempem. Widziałam jak stawia kroki, jak leciutko się uśmiecha. I wręcz słyszałam jak szlocha.
Rzadko czyta się opowiadania pisane w trzeciej osobie czasu teraźniejszego, a nie przeszłego, co też jest pewnym plusem. Taka forma narracji dodaje opowiadaniu klimatu, staje się takie... no wiesz, tajemnicze. *^* I, kurczę, choć naprawdę nie przepadam za supernaturalami, to historia Taemina podoba mi się bardzo i z pewnością zostanie w mojej pamięci jeszcze długo. Mam nadzieję, że jak skończysz, to napiszesz część drugą, jak kiedyś gdzieś wspomniałaś. c:
Jeszcze tak wracając do treści... mówiłam Ci to już, ale moje serce STANĘŁO i nie chciało się ruszyć przez jakiś czas, kiedy Minho wchodził do tego jeziora. I kolejny wspaniały opis! Nakarmiłaś moją wyobraźnię i porządnie ją uaktywniłaś, normalnie widziałam wszystko przed oczyma. DD:
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału (awww~, awww~, JongKey będzie *piszczy*), życzę Ci sporo weny, czasu i w ogóle. :3 Fighting! ♥
[yoru-ni-sasayaku.blogspot.com/]
"Najpiękniejszą obietnicą jaką można podarować drugiej osobie jest ta, w której obiecujesz, że nigdy o niej nie zapomnisz."
OdpowiedzUsuńNie zapomniałam. Tylko nie miałam tyle czasu, aby zająć się czytaniem, za co przepraszam.
Czytając początek już miałam łzy w oczach, bo Taemin. Tak ciekawie opisałaś tę całą sytuację, że aż brak słów.
Nie wiem dlaczego, ale ten klejnot kojarzy mi się z filmem Titanic... Może to za sprawą koloru klejnotu?
Weź nie karm Luhana żelkami cały czas, bo się rozchoruje :>
Ta ostatnia akcja była cudowna. To Taemin go uratował, prawda?
Co do szablonu, to nie mam słów - bo jest świetny!
Hwaiting!