poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Siódmy "Bliżej prawdy"

Dzień był naprawdę ciepły. Słońce górowało na niebie, na którym nie widać było ani jednej chmurki. Niebieska płachta wyglądała niczym spokojny i uśpiony ocean. Minho wykorzystał piękną pogodę. Znalazł sobie mały kącik na tarasie przed domkiem i przez cały ranek oraz popołudnie pisał kolejne fragmenty swojej książki - tym razem jednak na laptopie, który również ze sobą zabrał. Tylko około czternastej przyszedł Luhan i zabrał bruneta na obiad, który zrobiła jego mama. Tym razem nie chciał słuchać sprzeciwu starszego, zwłaszcza, że w domu czekały na nich pyszne naleśniki z bitą śmietaną i owocami. Oczywiście nie obyło się bez narzekań Minho, który twierdził, że kiedy choć na chwilę odejdzie z tego miejsca, cała wena zniknie, a on będzie w kropce. Obiecał swojej menadżerce, że chociaż zarys powieści dostarczy jej wciągu kilku dni, a czasu miał mało. Jego pobyt nad tym magicznym jeziorem powoli dobiegał końca, a on nie mógł się z tym pogodzić. Na początku rozmyślał nad tym, żeby przedłużyć swoje wakacje o kilka dni, ale wtedy przypominał sobie o innych obowiązkach - o odwiedzinach w rodzinnym domu, które obiecał dosyć niedawno swojej matce. W dużej mierze myślał też o Kibumie. Niby ten mały, nadopiekuńczy kocur czasami denerwował go, ale przecież był jego przyjacielem, brakowało mu go, podobnie jak Jonghyuna oraz Onew. Przez chwilę nawet miał zamiar zadzwonić do nich, ale zrezygnował, wiedząc, że na kilku minutach się nie skończy, a on zbankrutuje, bo prawdopodobnie Key urządzi sobie niekrótkie kazanie na temat tego, jaki to Minho jest nieodpowiedzialny, dziecinny i zachowuje się tak, a nie inaczej. Wolał tego uniknąć, dlatego stwierdził, że jeszcze tych kilka dni wytrzyma, a dopiero później Kibum wyrzuci mu wszystkie żale jakie zbierał przez ostatni czas. Oczywiście Minho nie uśmiechało się to, bo wcale nie chciał wracać do domu. Wolał tutaj zostać, dotrzymać towarzystwa Taeminowi. Nie znał go prawie wcale, ale to mu nie przeszkadzało. Był raczej podekscytowany, że poznał kogoś takiego. Taemin niezwykle zafascynował go swoją osobą, sprawił, że Choi poczuł jakąś dziwną więź pomiędzy nimi. Dlatego brunet zdecydował się. Nie pytał nawet o zgodę Taemina, uważał też, że i tak jej nie dostanie, ale właściwie w tamtym momencie nie interesowało go to. Młody chłopak oficjalnie stał się drugim, głównym bohaterem jego książki. Właściwie nie myślał, żeby z Lee zrobić słodką, uroczą dziewczynę, z którą inny bohater mógłby później wpleść się w romans. Minho wolał ukazać tego prawdziwego Taemina - autora niesamowitej melodii, która stała się jakimś dziwnym, nieodłącznym elementem życia pisarza. Minho twierdził, że to dziwne, bo gdyby dźwięk skrzypiec ucichł na zawsze, on zatęskniłby za nim.
Wzdycha cicho, spoglądając na słońce topiące się pomiędzy chmurami. Na dworze robi się coraz chłodniej i ciemniej, ale Minho nawet nie myśli, by zebrać ze stolika swoje rzeczy i udać się do środka domu. Lubi przesiadywać wieczorami na dworze, to kojarzy mu się z dzieciństwem. Kiedy miał dwanaście lat i mieszkał na wsi, siadał na balkonie z kubkiem gorącej czekolady i wpatrywał się w rozciągające się przed nim widoki. Już wtedy był inny, różnił się od swoich rówieśników. Nie biegał za piłką tak jak oni, nie dokuczał dziewczynom, ani nie zbierał dziwnych naklejek czy znaczków z superbohaterami. Wolał wyciągać swój zeszyt i pisać. Jego mama uważała nawet, że to urocze. Zdawała sobie sprawę z tego, że jej syn jest inny, ale widziała to w pozytywnym świetle. Była dumna z niego i pragnęła, by dzięki swojemu talentowi wiele osiągnął w życiu. Jej i Minho marzenia w końcu się spełniły, a brunet nadal nie może uwierzyć w to, że poszło tak łatwo. Odkryto go na konkursie literackim, do którego namówił go Jinki. Minho pamięta, jak chłopak siedział pod jego zamkniętymi drzwiami do pokoju, kiedy ten nie chciał mu ich otworzyć i mówił, że nie odejdzie i nie da mu spokoju, dopóki ten nie zdecyduje się na opublikowanie jednej ze swoich prac. Biedny Jinki spędził w tamtym miejscu prawie cały dzień. Choi drzwi otworzył wieczorem, kiedy jego zapasy słodyczy się skończyły, a on sam poczuł głód. Jinki uznał to za jednoznaczną odpowiedź i Minho nie miał wyboru. Miał wtedy siedemnaście lat i głowę pełną pomysłów, co było wielkim plusem. Dosyć szybko poradził sobie z wymyśleniem fabuły do konkursowego opowiadania. Przede wszystkim stawiał na fantastykę, a że był miłośnikiem demonów i podobnego rodzaju stworów - postawił na nie, co okazało się trafem w dziesiątkę. Jego opowiadanie „Imagine Word” podbiło serca innych uczestników oraz całego jury, a zwłaszcza jednej, szczególnej kobiecie, do której teraz mówi „menadżerko”, ale również i „przyjaciółko”. Wtedy pracowała w jednym z wydawnictw. Z chęcią zgodziła się na zajęcie miejsca w głównej radzie i oceniania tworów wyobraźni młodzieży. Nie sądziła jednak, że wśród wszystkich licealistów znajdzie się ktoś, kto swoim stylem pisania oraz pomysłowością sprawi, że po przeczytaniu zaledwie pierwszej strony kobieta będzie mogła śmiało powiedzieć, iż to najlepszy tekst jaki w życiu czytała. Nie zastanawiała się długo nad zaproponowaniem kontraktu nastolatkowi. Ich współpraca zaczęła się bardzo szybko. Później kobieta poprosiła, aby na pierwszy ogień szło opowiadanie konkursowe. Była w nim niemal zakochana i nie szczędziła komplementów na temat genialnej fabuły, jaką wymyślił Minho. Te musiał dodać jedynie trochę wątków i rozbudować tekst, by wydawnictwo mogło to wydać w formie książki. W końcu ta po krótkim czasie stała się hitem, nie tylko w kraju, ale i również na całym świecie. Może nie była tak samo popularna jak saga Harry`ego Pottera, ale mimo to cieszyła się dużym zainteresowaniem, zwłaszcza wśród nastolatek.
Minho uśmiecha się na to wspomnienie. Teraz jest wdzięczny Onew, że był tak natarczywy i upierdliwy. Wtedy nie mógł tego znieść, ale teraz docenia jego starania. Przecież gdyby nie Jinki, nie wydałby swojej pierwszej książki, nie zyskałby sławy i nie przyjechałby tutaj w poszukiwaniu inspiracji do swojego nowego dzieła, które przez ostatnie miesiące nie mogło powstać.
Wstaje z miejsca i zamyka wyłączonego laptopa, by jego oraz kilka innych rzeczy przenieść do środka domku. Nie zdąża nawet ująć ich w ręce, ponieważ słyszy melodię. Tę, której tak potwornie mu brakowało, której nie słyszał od kilku dni. Odrywa ręce od urządzenia i automatycznie kieruje się ścieżką w stronę lasku, skąd dochodzi dźwięk. Ma cichą nadzieję, że uda mu się złapać Taemina i chociaż przez krótką chwilę porozmawiać, poznać go bliżej. Minho lubi przebywać w jego towarzystwie i chociażby patrzyć się jedynie w jego niesamowite oczy, skrywające cierpienie.
Minho jest typem osoby, która nie boi się uwierzyć w coś, co inni uważają za niewiarygodne. Nawet, gdyby został wyzwany od wariatów, nie zmieniłby swojego zdania, toteż z łatwością przyswoił fakt, że ciąg wydarzeń, który ostatnio przeżył nie był wcale normalny. Szybko zrozumiał też, że Taemin nie jest zwykłym chłopakiem, który przychodzi nad jezioro, aby w spokoju, ciszy i otoczeniu drzew zagrać na swym ulubionym instrumencie. Z pamiętników babki Luhana oraz samych opowiadań blondyna wywnioskował, że Lee jest w całej tej tajemnicy najważniejszy, jednak brakuje kilku elementów: dziewczyny, którą widział na skałkach, klejnotów i powodu, dlaczego nadal Taemin błąka się w okolicach jeziora. Choi przez ostatnie dni rozmyślał nad tym, jak może pomóc szatynowi. W końcu musiał być jakiś sposób, by wyciągnąć chłopaka z wiecznej tułaczki.
Wyznacza sobie dwa zadania, które za wszelką cenę ma wykonać. Musi pomóc Taeminowi za wszelką cenę, a on sam dzięki temu poczuje się lepiej, natomiast później dokończy książkę, która potoczy się tak samo jak losy młodzieńca i samego pisarza. W takich okolicznościach nie może się poddać. Gdyby to zrobił, pokazałby swą słabą naturę, skrywaną głęboko w sobie. Nie lubi jej, dlatego chce udowodnić przede wszystkim sobie, iż jest silny.
Podchodzi do wejścia lasku, zasłoniętego gałęziami. Ujmuje je w dłonie i odsłania swoją drogę, a te w efekcie delikatnie się łamią. Przechodzi pomiędzy nimi, starając się nie zahaczyć o wystające ich końcówki. Uśmiecha się wyraźnie, kiedy wraz z jego nowymi krokami muzyka staje się coraz głośniejsza. Właściwie sam nie wie, o czym może porozmawiać z Taeminem. Jest tyle tematów, tak wiele pytań, które krążą w jego głowie, jednak wie, że jeszcze nie pora na wyjawianie ich.
Nagle, bez żadnego ostrzeżenia melodia brutalnie zostaje przerwana. Uśmiech na twarzy Minho również niknie. Bojąc się, iż może nie zdążyć i nie zobaczyć chłopaka, przyspiesza. Jego kroki stają się pewniejsze i dłuższe. Tym sposobem dociera na miejsce szybciej niż zwykle. Zatrzymuje się dopiero przy zakończeniu dróżki, widząc skrzypka w towarzystwie dziewczyny. Po raz kolejny jest odwrócona tyłem i widzi tylko zarys jej postury, którą przysłaniają długie włosy. Ręce podpiera o biodra i wpatruje się w Taemina stojącego centralnie przed nią. Oboje milczą, jakby byli zaklęci, jednak nie trwa to długo. Dziewczyna zabiera głos wcześniej, lecz nie słychać jej przez odległość. Minho podchodzi bliżej, kryjąc się za gąszczem drzew. Nie może dać się przyłapać.
- Mówiłam ci to kilka razy, teraz powiem po raz ostatni i więcej nie powtórzę – mówi głośno i wyraźnie, jednak jej ton głosu zdradza, że jest bliska wybuchu wściekłości, jaką w sobie kumuluje. - Ty rób co chcesz, ale nie wtrącaj się w moje sprawy. Tylko tego chcę, rozumiesz? Nie masz prawa mieszać się w coś, co nie dotyczy ciebie.
- Ale wysłuchaj mnie najpierw – przerywa jej, nie unosząc się tak bardzo jak szatynka. Ta w odpowiedzi prycha głośno i kręci z niedowierzaniem głową.
- Nie, Taemin. - Podchodzi bliżej niego, spoglądając na towarzysza. - Miałeś już czas, nie wykorzystałeś go, przykro mi – dodaje po chwili, łagodniejąc nagle.
- Min Young, proszę – szepcze, czego Choi nie może usłyszeć. Dziewczyna nie odzywa się, ale mimo to jest zdenerwowana. Zaciska dłonie w pięści i cofa się kilka kroków w tył. - Nie rób tego, proszę – powtarza, mając nadzieję, że to cokolwiek da.
- Nie – odpowiada krótko. - I odpuść sobie, bo zabiorę ci wszystko, tak samo jak ty niegdyś mi – mówi z wyrzutem, wymijając chłopaka i kierując się w stronę wodospadu. Taemin pozostaje w tym samym miejscu, spuszczając głowę w dół.
Minho nie ma pojęcia o co może chodzić, ale robi mu się żal chłopaka. Wpatruję się w jego kruchą sylwetkę, która w tym momencie wydaje się dwa razy delikatniejsza niż zwykle. Ma ochotę podejść bliżej, jednak zatrzymuje go deszcz, którego kropelki uporczywie spadają na odkryte ramiona bruneta. Nim zdąża się zorientować Taemin znika, zostawiając pisarza samego ze swoimi myślami.
*

Sam nie wie, czy bardziej był zły, kiedy Jonghyun zostawił go na pastwę losu podczas deszczu, czy kiedy podarły się jego ukochane rurki ozdabiane ćwiekami wokół kieszeni. Teraz jest jednak wściekły, a to wszystko przez starszego Kima. Kibum nigdy nie był ustępliwy, czy też szczególnie spokojny. Jego charakter to jedna, wielka mieszanka wybuchowa, dlatego Jonghyun twierdzi, że w tym momencie wolałby siedzieć w domu, z dala od swojego chłopaka, nawet jeżeli bardzo go kocha.
- Jesteś idiotą – warczy Kibum, spoglądając niechętnie na mapę, której odczytać jednak nie potrafi. - Jak można się zgubić, jadąc po prostej drodze? - pyta z niedowierzaniem, mrużąc swoje kocie oczy.
- Pragnę ci uświadomić, kochanie, że to ty wskazujesz drogę – odpowiada ze stoickim spokojem, próbując nie wybuchnąć. Gdyby tak się stało, zdenerwowałby chłopaka jeszcze bardziej. - Nie moja wina, że nie znasz się na mapach i nie umiesz wskazać jednej drogi – dodaje po chwili, skupiając się na prowadzeniu samochodu. Zamienił się z Onew zaraz po tym, jak Key był w stanie pobić chłopaka gazetą, którą trzymał w dłoni, tylko dlatego, że Jonghyun stwierdził, iż kupowanie modowych czasopism to tak naprawdę wyrzucanie pieniędzy w błoto. Jinki nie potrafił znieść ciągłych kłótni, a był niemalże pewien, że jeśli parka zajmie się czymś innym, zaprzestanie sprzeczkom.
 - Nieprawda. Ta mapa jest oczywista i potrafię wskazać drogę, to ty nie umiesz słuchać uważnie – protestuje, nie chcąc, by wina ciążyła tylko na nim.
- Tak? To teraz wskaż, w którym miejscu jesteśmy. - Kibum nawet bez zastanowienia przykłada palec do papieru i uśmiecha się wrednie do kochanka. - Wątpię, żebyśmy akurat znajdowali się w Korei Północnej, zwłaszcza na granicy z Chinami, kocie. Choć z tobą nic nie wiadomo. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy wylądowali w środkowej Europie.
- Sugerujesz, że jestem głupi?! - Podnosi głos, czując jak jego ręce niemal rwą się do tego, aby zdzielić Jonghyuna po głowie. - Jeżeli chcesz, to sam odczytuj sobie te wszystkie kaligrafy. A ja poprowadzę. Ciekawe czy wtedy też będzie ci tak przyjemnie – niemalże krzyczy, składając mapę w równą kostkę.
- Bummie, ty nie potrafisz prowadzić. Powlókłbyś nas na pewną śmierć, a jestem za młody, żeby umierać – stwierdza, uśmiechając się lekko pod nosem.
- Nie śmiej się ze mnie, Skurczony Dinozaurze! - wrzeszczy, przeplatając dłonie na piersi. - Poza tym ja potrafię kierować. Mam prawo jazdy – deklaruje dumny z siebie i ze swoich wątpliwych zdolności.
- Właśnie nie mam pojęcia, co za debil ci je wydał. Przecież ty ledwo co na rowerze potrafisz jeździć.
- To nie tak – odpiera Kibum nieco spokojniejszym tonem głosu. - Chodzi o to, że można się pobrudzić tymi smarami i podrzeć ubranie, a nie chcę powtórki z moimi ślicznymi, różowymi spodenkami. Już rozumiesz, Przebrzydła Kreaturo? - pyta z nieukrywanym jadem i furią w oczach.
- Przestań się denerwować, to dobrze na ciebie nie wpływa – prosi Jonghyun, mocno zaciskając dłonie na kierownicy. - Skup się, spójrz na mapę i określ gdzie mniej więcej jesteśmy.
- Nie – warczy Key, spoglądając na ciągle zmieniający się widok za szybą. - Nie będę robił wszystkiego co zechcesz. Mógłbyś kupić GPS i byłoby po problemie. Ale nie, ty wolisz korzystać z przedwojennych sposobów.
- Miałem GPS, ale ktoś mi go zepsuł – mówi z naciskiem na ostatnie słowo.
- To nie ja go popsułem – protestuje szybko Jinki, podnosząc się z siedzenia. - To był Minho. Wtedy, kiedy poszliście do supermarketu, a ja zostałem tutaj z nim – oznajmia, próbując się nie zająknąć.
- Oczywiście. Najlepiej zwalić na przyjaciela, którego tu z nami nie ma – stwierdza kąśliwie Kibum, powracając do swojego wcześniejszego zajęcia.
- Nie chcesz, to nie wierz, ale to nie moja wina. Poza tym nic by się nie stało, gdybyś nie kupował takiego dziadostwa na przecenach – zwraca się tym razem do Jonghyuna, wracając na swoje miejsce. - Jjong, zatrzymaj samochód – prosi, a szatyn niemal natychmiastowo wykonuje jego polecenie. - Przejeżdżamy obok tego hotelu po raz piąty – mówi z wyrzutem, przenosząc wzrok na duży szyld z nazwą budynku, a następnie odpina pas bezpieczeństwa. - Sora, wysiądź.
Dziewczyna spogląda niepewnie na Onew, natomiast chwilę później otwiera drzwi pojazdu i wychodzi na świeże powietrze. Rozgląda się po okolicy, gdzie w przewadze dominują lasy i jedna, spora polana pośrodku mieszcząca dosyć dużych rozmiarów stary budynek, który nie wygląda zachęcająco. - Na pewno chcecie się tutaj zatrzymać? - pyta z nieukrywanym niedowierzaniem, następnie owija nagie ramiona materiałem chusty w kolorze perłowym. - Wolałabym jednak jechać dalej. Takim postojem zmarnujemy tylko cenny czas.
- Nie mamy wyjścia. I tak nieustannie błądzimy. Odpoczniemy, zapytamy się o drogę i jutro z samego rana wyruszymy. To chyba w tym momencie najlepsze rozwiązanie. - Wyciąga z samochodu swoją torbę z zapasem ubrań.
- Idźcie i zakwaterujcie nas, a ja zaparkuję samochód. - Uśmiecha się lekko, posyłając Kibumowi swoje ciepłe spojrzenie. - Key, rusz dupę i zajmij nasz pokój.
Blondyn prycha ostentacyjnie, wychodząc szybko z auta. Przypomina sobie jednak o walizkach i w szybkim tempie wyciąga jedną, największą z nich. Z zaciśniętymi w wąską linię ustami niechętnie dołącza do Jinkiego oraz Sory stojących obok wejścia. Kiedy wchodzą do środka, Kibum rozgląda się po pomieszczeniu, mrużąc groźnie oczy.
- Nie chcę tutaj przebywać. Wolę już spać w samochodzie – mruczy cicho pod nosem, jednak mimo to doskonale go słychać.
- Droga wolna, Key. Nikt nie karze ci tutaj zostawać – odpowiada mu Jinki, wlekąc swoją niedużą torbę. Podchodzą do lady, za którą stoi dziewczyna. Ma na oko dwadzieścia lat. Jest niska i dosyć drobna, a blond włosy oplatają jej delikatną, łagodną i spokojną twarz, którą w tym momencie rozświetla piękny uśmiech.
Kibum szybko odchodzi od przyjaciół, nie słuchając nawet Onew, który wynajmuje wszystkim pokoje. Spogląda w okno, za którym rozciąga się widok, tak bardzo różniący się od tego, który podziwia każdego dnia. Kocha Seul, wiecznie zatłoczone ulice i różnokolorowe, bogate wystawy sklepowe. Jest typem człowieka, który uwielbia ciągły hałas, natomiast nienawidzi spokoju. Nie może żyć w miejscu, w którym nic się nie dzieje. Cała ta okolica wydaje się mu podejrzana i pechowa, dlatego chce jak najszybciej stąd uciec i wrócić do domu, a przynajmniej dojechać do wyznaczonego celu.
- Dalej jesteś zły, Bummie? - Słyszy głos swojego partnera. Nawet nie odzywając się, wymija go, odbiera klucz od Onew i kieruje się do pokoju z numerem siedemnaście, widniejącym na zawieszce. W ręce trzyma uchwyt od walizki i ciągnie ją za sobą przez słabo oświetlony, długi, ale wąski korytarz. Jego pakunek jest dosyć ciężki, acz nie zwraca na to uwagi, tylko kroczy dalej. Zatrzymuje się dopiero przed starymi, lekko wyniszczonymi, drewnianymi drzwiami. Otwiera je po chwili namysłu i wchodzi do środka, nie czekając na Jonghyuna.
Pomieszczenie nie należy do największych, lecz zarazem nie jest małe. Pogrążone w ciemnościach staje się jasne dopiero, gdy Kibum zapala światło. Blondyn stwierdza, iż nie jest tak źle, bo zawsze mogło być gorzej, zwłaszcza w takim miejscu jak to. Pośrodku pokoju stoi duże, dwuosobowe, ładnie zasłane łóżko. Naprzeciw niego, na brązowej ścianie znajduje się większych rozmiarów okno, a zaraz obok niego dwa fotele, które wyglądają na dosyć wygodne. Kibum prycha, widząc szafę, która jest zdecydowanie mniejsza od tej, którą ma w swoim domu.
- Przepraszam – mówi Jonghyun, przytulając do siebie Kibuma. - Wcale nie myślę, że jesteś głupi, czy też nieutalentowany w sprawach prowadzenia samochodu. - Zatrzymuje się na chwilę, rozmyślając, jak zaradzić kolejnej, szykującej się kłótni. - Jesteś najcudowniejszą, najukochańszą istotą na całym świecie, przyrzekam – stwierdza, całując rozgrzany, zarumieniony policzek młodszego Kima. Jonghyun twierdzi, że komplementy na Kibuma działają najbardziej. - Nie gniewaj się na mnie, proszę. Nie chciałem cię w żaden sposób urazić. Wybaczysz mi, kocurku? - pyta, zaciskając ręce na brzuchu blondyna. Ten przylega do niego całym ciałem, uśmiechając się wrednie do siebie. O nie, nie da się tak łatwo.
- Nie dotykaj mnie, Przerośnięta Jaszczurko – grozi mu, uwalniając się z ciasnego uścisku. Podchodzi do swojej walizki ułożonej tuż obok drzwi i sięga do niej, by w końcu ją otworzyć. Wyciąga z niej swoją kosmetyczkę i pidżamę, w której ma zamiar spać. Wstaje i już chce pokierować się w stronę łazienki, jednak uniemożliwia mu to czyjaś dłoń, tym razem mocno trzymająca jego nadgarstek. Nagle czuje mocne szarpnięcie i nim zdąży się zorientować ląduje na wygodnym, dużym łożu. - Głuchy jesteś? - pyta z jadem w głosie.
Jonghyun uśmiecha się przyjaźnie i kręci przecząco głową. - Nie, Bummie. Ale nie mogę znieść, kiedy jesteś zły. Wytrzymam godzinę, dwie, ale nie dłużej, więc uśmiechnij się – prosi, siadając na kolanach partnera. Przykłada dłoń do jego policzka, a następnie gładzi go, patrząc prosto w kocie oczy Kibuma. - Kocham cię, wiesz?
- Przestań. I tak ci nie wybaczę – zapowiada, marszcząc nieco nos. Kilka sekund później jednak odwzajemnia uśmiech, widząc niezadowoloną minę Jjonga. - Jesteś jak dziecko – mówi z niedowierzaniem, sięgając do swojego policzka, a w efekcie kładąc palce na dłoni Jonghyuna i lekko je przytrzymując w miejscu. - Też cię kocham, ale to nie znaczy, że tak łatwo ci odpuszczę – stwierdza, przybliżając swoje wargi do ust szatyna, następnie całując je lekko. - Po naszych wakacjach pójdziesz ze mną na zakupy i ty za wszystko płacisz.
- Niech ci będzie. Myślałem, że wymyślisz coś gorszego – przyznaje, oplatając rękami ciało blondyna. Niespiesznie oddaje jego pocałunek, delektując się smakiem warg chłopaka. Są słodkie, zapewne dzięki czekoladzie, którą wcześniej jadł. Drugą, wolną ręką sunie wzdłuż boku Kibuma, zasłoniętego cienką, kolorową koszulką. Zatrzymuje ją na jego biodrze i zaciska na nim palce.
- Jeżeli tak ci bardzo na tym zależy, dołożę coś jeszcze. - Śmieje się, ruszając zabawnie brwiami.
- Nie, naprawdę nie trzeba – stwierdza, po raz kolejny zatapiając się w ustach blondyna.

~***~
Hey wam. Na początku znów chciałam przeprosić, bo po raz kolejny rozdział z opóźnieniem, ale tyle mam na głowie, że ledwo co wyrabiam. Ale już zbliżamy się do końca i tu pojawia się pytanie. Chcecie jeden, czy dwa rozdziały? Bo ogólnie jest tak, że w planie mam 2 rozdziały, ale są krótkie i właściwie gdyby złączyć je w całość wyjdzie jeden, ale porządny, długi rozdział. Później oczywiście epilog i zacznę pisać tom drugi, do którego mam zarys fabuły. Więc decyzję pozostawiam wam, czy napisać oddzielnie dwa rozdziały, czy jeden
Jak pewnie zauważyliście, znów nowy szablon xD. Na tamten patrzyć nie mogłam, ten też zaczyna mi się nie podobać, więc nie zdziwcie się, jak za niedługo pojawi się nowy lub ten pierwszy, niebieski.
I dziękuję Berenice ♥


4 komentarze:

  1. Jak dla mnie szablon boski *.* nie wiem czemu marudzisz ;p ale wracając do rozdziału... JONGKEY! Stęskniłam się za tą zwariowaną parą, to ich dogryzanie sobie jest takie słodkie, chociaż mega wredne, ale taki już ich urok ^^ Robi się coraz bardziej tajemniczo, a tu jeszcze jeden-dwa rozdziały? Ale pocieszam się tym, że będzie druga część. Jeśli chodzi o mnie, to może być jeden, długi rozdział, ja takie nawet bardziej wolę, można się dłużej nacieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo się ucieszyłam widząc siódmy rozdział.
    Przeczytałam go bardzo szybko, odczuwając na końcu niedosyt. Ten part naprawdę mocno przypadł mi do gustu, a te słowne przepychanki pomiędzy chłopakami były cudowne. ^^
    Odnośnie Minho i Taemina to robi się naprawdę tajemniczo, a fakt, że jeden rozdział (lub ewentualnie dwa) i koniec, jeszcze bardziej miesza mi w głowie. Rozstrzygniesz ich wątek tak szybko? W przeciągu jednego rozdziału? Wow, tym bardziej jestem zachwycona twoim opowiadaniem.
    Ja - podobnie jak koleżanka powyżej - jestem za jednym rozdziałem. Mich to wszystko wyjaśni się; będziemy mieć dużo do czytania~~
    Wygląd bloga jest fantastyczny. Idealnie oddaje tematykę opowiadania.
    Pozdrawiam. Dziękuję za tak śliczny szablon i czekam na ostatni rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Mam nadzieję, że tutaj Cię złapię ;) Nie wiem czy pamiętasz mojego bloga, ale po dłuuugiej nie obecności nareszcie dokończyłam rozdział, tak więc zapraszam serdecznie :))
    http://letsjustbetogether.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta akcja robi się bardziej tajemnicza z każdym rozdziałem. Ta Min Young coś ukrywa i dowiem się co to jest. Może w następnej części?
    Key i te jego humorki... Ta para przypomina mi młode małżeństwo.
    Bardzo podoba mi się aktualny szablon!

    OdpowiedzUsuń