Dzień był naprawdę ciepły. Słońce górowało na niebie, na którym nie widać było ani jednej chmurki. Niebieska płachta wyglądała niczym spokojny i uśpiony ocean. Minho wykorzystał piękną pogodę. Znalazł sobie mały kącik na tarasie przed domkiem i przez cały ranek oraz popołudnie pisał kolejne fragmenty swojej książki - tym razem jednak na laptopie, który również ze sobą zabrał. Tylko około czternastej przyszedł Luhan i zabrał bruneta na obiad, który zrobiła jego mama. Tym razem nie chciał słuchać sprzeciwu starszego, zwłaszcza, że w domu czekały na nich pyszne naleśniki z bitą śmietaną i owocami. Oczywiście nie obyło się bez narzekań Minho, który twierdził, że kiedy choć na chwilę odejdzie z tego miejsca, cała wena zniknie, a on będzie w kropce. Obiecał swojej menadżerce, że chociaż zarys powieści dostarczy jej wciągu kilku dni, a czasu miał mało. Jego pobyt nad tym magicznym jeziorem powoli dobiegał końca, a on nie mógł się z tym pogodzić. Na początku rozmyślał nad tym, żeby przedłużyć swoje wakacje o kilka dni, ale wtedy przypominał sobie o innych obowiązkach - o odwiedzinach w rodzinnym domu, które obiecał dosyć niedawno swojej matce. W dużej mierze myślał też o Kibumie. Niby ten mały, nadopiekuńczy kocur czasami denerwował go, ale przecież był jego przyjacielem, brakowało mu go, podobnie jak Jonghyuna oraz Onew. Przez chwilę nawet miał zamiar zadzwonić do nich, ale zrezygnował, wiedząc, że na kilku minutach się nie skończy, a on zbankrutuje, bo prawdopodobnie Key urządzi sobie niekrótkie kazanie na temat tego, jaki to Minho jest nieodpowiedzialny, dziecinny i zachowuje się tak, a nie inaczej. Wolał tego uniknąć, dlatego stwierdził, że jeszcze tych kilka dni wytrzyma, a dopiero później Kibum wyrzuci mu wszystkie żale jakie zbierał przez ostatni czas. Oczywiście Minho nie uśmiechało się to, bo wcale nie chciał wracać do domu. Wolał tutaj zostać, dotrzymać towarzystwa Taeminowi. Nie znał go prawie wcale, ale to mu nie przeszkadzało. Był raczej podekscytowany, że poznał kogoś takiego. Taemin niezwykle zafascynował go swoją osobą, sprawił, że Choi poczuł jakąś dziwną więź pomiędzy nimi. Dlatego brunet zdecydował się. Nie pytał nawet o zgodę Taemina, uważał też, że i tak jej nie dostanie, ale właściwie w tamtym momencie nie interesowało go to. Młody chłopak oficjalnie stał się drugim, głównym bohaterem jego książki. Właściwie nie myślał, żeby z Lee zrobić słodką, uroczą dziewczynę, z którą inny bohater mógłby później wpleść się w romans. Minho wolał ukazać tego prawdziwego Taemina - autora niesamowitej melodii, która stała się jakimś dziwnym, nieodłącznym elementem życia pisarza. Minho twierdził, że to dziwne, bo gdyby dźwięk skrzypiec ucichł na zawsze, on zatęskniłby za nim.
Wzdycha
cicho, spoglądając na słońce topiące się pomiędzy chmurami. Na
dworze robi się coraz chłodniej i ciemniej, ale Minho nawet nie
myśli, by zebrać ze stolika swoje rzeczy i udać się do środka
domu. Lubi przesiadywać wieczorami na dworze, to kojarzy mu się z
dzieciństwem. Kiedy miał dwanaście lat i mieszkał na wsi, siadał
na balkonie z kubkiem gorącej czekolady i wpatrywał się w
rozciągające się przed nim widoki. Już wtedy był inny, różnił
się od swoich rówieśników. Nie biegał za piłką tak jak oni,
nie dokuczał dziewczynom, ani nie zbierał dziwnych naklejek czy
znaczków z superbohaterami. Wolał wyciągać swój zeszyt i pisać.
Jego mama uważała nawet, że to urocze. Zdawała sobie sprawę z
tego, że jej syn jest inny, ale widziała to w pozytywnym świetle.
Była dumna z niego i pragnęła, by dzięki swojemu talentowi wiele
osiągnął w życiu. Jej i Minho marzenia w końcu się spełniły,
a brunet nadal nie może uwierzyć w to, że poszło tak łatwo.
Odkryto go na konkursie literackim, do którego namówił go Jinki.
Minho pamięta, jak chłopak siedział pod jego zamkniętymi drzwiami
do pokoju, kiedy ten nie chciał mu ich otworzyć i mówił, że nie
odejdzie i nie da mu spokoju, dopóki ten nie zdecyduje się na
opublikowanie jednej ze swoich prac. Biedny Jinki spędził w tamtym
miejscu prawie cały dzień. Choi drzwi otworzył wieczorem, kiedy
jego zapasy słodyczy się skończyły, a on sam poczuł głód.
Jinki uznał to za jednoznaczną odpowiedź i Minho nie miał wyboru.
Miał wtedy siedemnaście lat i głowę pełną pomysłów, co było
wielkim plusem. Dosyć szybko poradził sobie z wymyśleniem fabuły
do konkursowego opowiadania. Przede wszystkim stawiał na fantastykę,
a że był miłośnikiem demonów i podobnego rodzaju stworów -
postawił na nie, co okazało się trafem w dziesiątkę. Jego
opowiadanie „Imagine Word” podbiło serca innych uczestników
oraz całego jury, a zwłaszcza jednej, szczególnej kobiecie, do
której teraz mówi „menadżerko”, ale również i
„przyjaciółko”. Wtedy pracowała w jednym z wydawnictw. Z
chęcią zgodziła się na zajęcie miejsca w głównej radzie i
oceniania tworów wyobraźni młodzieży. Nie sądziła jednak, że
wśród wszystkich licealistów znajdzie się ktoś, kto swoim stylem
pisania oraz pomysłowością sprawi, że po przeczytaniu zaledwie
pierwszej strony kobieta będzie mogła śmiało powiedzieć, iż to
najlepszy tekst jaki w życiu czytała. Nie zastanawiała się długo
nad zaproponowaniem kontraktu nastolatkowi. Ich współpraca zaczęła
się bardzo szybko. Później kobieta poprosiła, aby na pierwszy
ogień szło opowiadanie konkursowe. Była w nim niemal zakochana i
nie szczędziła komplementów na temat genialnej fabuły, jaką
wymyślił Minho. Te musiał dodać jedynie trochę wątków i
rozbudować tekst, by wydawnictwo mogło to wydać w formie książki.
W końcu ta po krótkim czasie stała się hitem, nie tylko w kraju,
ale i również na całym świecie. Może nie była tak samo
popularna jak saga Harry`ego Pottera, ale mimo to cieszyła się
dużym zainteresowaniem, zwłaszcza wśród nastolatek.
Minho
uśmiecha się na to wspomnienie. Teraz jest wdzięczny Onew, że był
tak natarczywy i upierdliwy. Wtedy nie mógł tego znieść, ale
teraz docenia jego starania. Przecież gdyby nie Jinki, nie wydałby
swojej pierwszej książki, nie zyskałby sławy i nie przyjechałby
tutaj w poszukiwaniu inspiracji do swojego nowego dzieła, które
przez ostatnie miesiące nie mogło powstać.
Wstaje
z miejsca i zamyka wyłączonego laptopa, by jego oraz kilka innych
rzeczy przenieść do środka domku. Nie zdąża nawet ująć ich w
ręce, ponieważ słyszy melodię. Tę, której tak potwornie mu
brakowało, której nie słyszał od kilku dni. Odrywa ręce od
urządzenia i automatycznie kieruje się ścieżką w stronę lasku,
skąd dochodzi dźwięk. Ma cichą nadzieję, że uda mu się złapać
Taemina i chociaż przez krótką chwilę porozmawiać, poznać go
bliżej. Minho lubi przebywać w jego towarzystwie i chociażby
patrzyć się jedynie w jego niesamowite oczy, skrywające
cierpienie.
Minho
jest typem osoby, która nie boi się uwierzyć w coś, co inni
uważają za niewiarygodne. Nawet, gdyby został wyzwany od wariatów,
nie zmieniłby swojego zdania, toteż z łatwością przyswoił fakt,
że ciąg wydarzeń, który ostatnio przeżył nie był wcale
normalny. Szybko zrozumiał też, że Taemin nie jest zwykłym
chłopakiem, który przychodzi nad jezioro, aby w spokoju, ciszy i
otoczeniu drzew zagrać na swym ulubionym instrumencie. Z pamiętników
babki Luhana oraz samych opowiadań blondyna wywnioskował, że Lee
jest w całej tej tajemnicy najważniejszy, jednak brakuje kilku
elementów: dziewczyny, którą widział na skałkach, klejnotów i
powodu, dlaczego nadal Taemin błąka się w okolicach jeziora. Choi
przez ostatnie dni rozmyślał nad tym, jak może pomóc szatynowi. W
końcu musiał być jakiś sposób, by wyciągnąć chłopaka z
wiecznej tułaczki.
Wyznacza
sobie dwa zadania, które za wszelką cenę ma wykonać. Musi pomóc
Taeminowi za wszelką cenę, a on sam dzięki temu poczuje się
lepiej, natomiast później dokończy książkę, która potoczy się
tak samo jak losy młodzieńca i samego pisarza. W takich
okolicznościach nie może się poddać. Gdyby to zrobił, pokazałby
swą słabą naturę, skrywaną głęboko w sobie. Nie lubi jej,
dlatego chce udowodnić przede wszystkim sobie, iż jest silny.
Podchodzi
do wejścia lasku, zasłoniętego gałęziami. Ujmuje je w dłonie i
odsłania swoją drogę, a te w efekcie delikatnie się łamią.
Przechodzi pomiędzy nimi, starając się nie zahaczyć o wystające
ich końcówki. Uśmiecha się wyraźnie, kiedy wraz z jego nowymi
krokami muzyka staje się coraz głośniejsza. Właściwie sam nie
wie, o czym może porozmawiać z Taeminem. Jest tyle tematów, tak
wiele pytań, które krążą w jego głowie, jednak wie, że jeszcze
nie pora na wyjawianie ich.
Nagle,
bez żadnego ostrzeżenia melodia brutalnie zostaje przerwana.
Uśmiech na twarzy Minho również niknie. Bojąc się, iż może nie
zdążyć i nie zobaczyć chłopaka, przyspiesza. Jego kroki stają
się pewniejsze i dłuższe. Tym sposobem dociera na miejsce szybciej
niż zwykle. Zatrzymuje się dopiero przy zakończeniu dróżki,
widząc skrzypka w towarzystwie dziewczyny. Po raz kolejny jest
odwrócona tyłem i widzi tylko zarys jej postury, którą
przysłaniają długie włosy. Ręce podpiera o biodra i wpatruje się
w Taemina stojącego centralnie przed nią. Oboje milczą, jakby byli
zaklęci, jednak nie trwa to długo. Dziewczyna zabiera głos
wcześniej, lecz nie słychać jej przez odległość. Minho
podchodzi bliżej, kryjąc się za gąszczem drzew. Nie może dać
się przyłapać.
-
Mówiłam ci to kilka razy, teraz powiem po raz ostatni i więcej nie
powtórzę – mówi głośno i wyraźnie, jednak jej ton głosu
zdradza, że jest bliska wybuchu wściekłości, jaką w sobie
kumuluje. - Ty rób co chcesz, ale nie wtrącaj się w moje sprawy.
Tylko tego chcę, rozumiesz? Nie masz prawa mieszać się w coś, co
nie dotyczy ciebie.
-
Ale wysłuchaj mnie najpierw – przerywa jej, nie unosząc się tak
bardzo jak szatynka. Ta w odpowiedzi prycha głośno i kręci z
niedowierzaniem głową.
-
Nie, Taemin. - Podchodzi bliżej niego, spoglądając na towarzysza.
- Miałeś już czas, nie wykorzystałeś go, przykro mi – dodaje
po chwili, łagodniejąc nagle.
-
Min Young, proszę – szepcze, czego Choi nie może usłyszeć.
Dziewczyna nie odzywa się, ale mimo to jest zdenerwowana. Zaciska
dłonie w pięści i cofa się kilka kroków w tył. - Nie rób tego,
proszę – powtarza, mając nadzieję, że to cokolwiek da.
-
Nie – odpowiada krótko. - I odpuść sobie, bo zabiorę ci
wszystko, tak samo jak ty niegdyś mi – mówi z wyrzutem, wymijając
chłopaka i kierując się w stronę wodospadu. Taemin pozostaje w
tym samym miejscu, spuszczając głowę w dół.
Minho
nie ma pojęcia o co może chodzić, ale robi mu się żal chłopaka.
Wpatruję się w jego kruchą sylwetkę, która w tym momencie wydaje
się dwa razy delikatniejsza niż zwykle. Ma ochotę podejść
bliżej, jednak zatrzymuje go deszcz, którego kropelki uporczywie
spadają na odkryte ramiona bruneta. Nim zdąża się zorientować
Taemin znika, zostawiając pisarza samego ze swoimi myślami.
*
Sam
nie wie, czy bardziej był zły, kiedy Jonghyun zostawił go na
pastwę losu podczas deszczu, czy kiedy podarły się jego ukochane
rurki ozdabiane ćwiekami wokół kieszeni. Teraz jest jednak
wściekły, a to wszystko przez starszego Kima. Kibum nigdy nie był
ustępliwy, czy też szczególnie spokojny. Jego charakter to jedna,
wielka mieszanka wybuchowa, dlatego Jonghyun twierdzi, że w tym
momencie wolałby siedzieć w domu, z dala od swojego chłopaka,
nawet jeżeli bardzo go kocha.
-
Jesteś idiotą – warczy Kibum, spoglądając niechętnie na mapę,
której odczytać jednak nie potrafi. - Jak można się zgubić,
jadąc po prostej drodze? - pyta z niedowierzaniem, mrużąc swoje
kocie oczy.
-
Pragnę ci uświadomić, kochanie, że to ty wskazujesz drogę –
odpowiada ze stoickim spokojem, próbując nie wybuchnąć. Gdyby tak
się stało, zdenerwowałby chłopaka jeszcze bardziej. - Nie moja
wina, że nie znasz się na mapach i nie umiesz wskazać jednej drogi
– dodaje po chwili, skupiając się na prowadzeniu samochodu.
Zamienił się z Onew zaraz po tym, jak Key był w stanie pobić
chłopaka gazetą, którą trzymał w dłoni, tylko dlatego, że
Jonghyun stwierdził, iż kupowanie modowych czasopism to tak
naprawdę wyrzucanie pieniędzy w błoto. Jinki nie potrafił znieść
ciągłych kłótni, a był niemalże pewien, że jeśli parka zajmie
się czymś innym, zaprzestanie sprzeczkom.
-
Nieprawda. Ta mapa jest oczywista i potrafię wskazać drogę, to ty
nie umiesz słuchać uważnie – protestuje, nie chcąc, by wina
ciążyła tylko na nim.
-
Tak? To teraz wskaż, w którym miejscu jesteśmy. - Kibum nawet bez
zastanowienia przykłada palec do papieru i uśmiecha się wrednie do
kochanka. - Wątpię, żebyśmy akurat znajdowali się w Korei
Północnej, zwłaszcza na granicy z Chinami, kocie. Choć z tobą
nic nie wiadomo. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy wylądowali w
środkowej Europie.
-
Sugerujesz, że jestem głupi?! - Podnosi głos, czując jak jego
ręce niemal rwą się do tego, aby zdzielić Jonghyuna po głowie. -
Jeżeli chcesz, to sam odczytuj sobie te wszystkie kaligrafy. A ja
poprowadzę. Ciekawe czy wtedy też będzie ci tak przyjemnie –
niemalże krzyczy, składając mapę w równą kostkę.
-
Bummie, ty nie potrafisz prowadzić. Powlókłbyś nas na pewną
śmierć, a jestem za młody, żeby umierać – stwierdza,
uśmiechając się lekko pod nosem.
-
Nie śmiej się ze mnie, Skurczony Dinozaurze! - wrzeszczy,
przeplatając dłonie na piersi. - Poza tym ja potrafię kierować.
Mam prawo jazdy – deklaruje dumny z siebie i ze swoich wątpliwych
zdolności.
-
Właśnie nie mam pojęcia, co za debil ci je wydał. Przecież ty
ledwo co na rowerze potrafisz jeździć.
-
To nie tak – odpiera Kibum nieco spokojniejszym tonem głosu. -
Chodzi o to, że można się pobrudzić tymi smarami i podrzeć
ubranie, a nie chcę powtórki z moimi ślicznymi, różowymi
spodenkami. Już rozumiesz, Przebrzydła Kreaturo? - pyta z
nieukrywanym jadem i furią w oczach.
-
Przestań się denerwować, to dobrze na ciebie nie wpływa – prosi
Jonghyun, mocno zaciskając dłonie na kierownicy. - Skup się,
spójrz na mapę i określ gdzie mniej więcej jesteśmy.
-
Nie – warczy Key, spoglądając na ciągle zmieniający się widok
za szybą. - Nie będę robił wszystkiego co zechcesz. Mógłbyś
kupić GPS i byłoby po problemie. Ale nie, ty wolisz korzystać z
przedwojennych sposobów.
-
Miałem GPS, ale ktoś mi go zepsuł – mówi z naciskiem na
ostatnie słowo.
-
To nie ja go popsułem – protestuje szybko Jinki, podnosząc się z
siedzenia. - To był Minho. Wtedy, kiedy poszliście do supermarketu,
a ja zostałem tutaj z nim – oznajmia, próbując się nie
zająknąć.
-
Oczywiście. Najlepiej zwalić na przyjaciela, którego tu z nami nie
ma – stwierdza kąśliwie Kibum, powracając do swojego
wcześniejszego zajęcia.
-
Nie chcesz, to nie wierz, ale to nie moja wina. Poza tym nic by się
nie stało, gdybyś nie kupował takiego dziadostwa na przecenach –
zwraca się tym razem do Jonghyuna, wracając na swoje miejsce. -
Jjong, zatrzymaj samochód – prosi, a szatyn niemal natychmiastowo
wykonuje jego polecenie. - Przejeżdżamy obok tego hotelu po raz
piąty – mówi z wyrzutem, przenosząc wzrok na duży szyld z nazwą
budynku, a następnie odpina pas bezpieczeństwa. - Sora, wysiądź.
Dziewczyna
spogląda niepewnie na Onew, natomiast chwilę później otwiera
drzwi pojazdu i wychodzi na świeże powietrze. Rozgląda się po
okolicy, gdzie w przewadze dominują lasy i jedna, spora polana
pośrodku mieszcząca dosyć dużych rozmiarów stary budynek, który
nie wygląda zachęcająco. - Na pewno chcecie się tutaj zatrzymać?
- pyta z nieukrywanym niedowierzaniem, następnie owija nagie ramiona
materiałem chusty w kolorze perłowym. - Wolałabym jednak jechać
dalej. Takim postojem zmarnujemy tylko cenny czas.
-
Nie mamy wyjścia. I tak nieustannie błądzimy. Odpoczniemy,
zapytamy się o drogę i jutro z samego rana wyruszymy. To chyba w
tym momencie najlepsze rozwiązanie. - Wyciąga z samochodu swoją
torbę z zapasem ubrań.
-
Idźcie i zakwaterujcie nas, a ja zaparkuję samochód. - Uśmiecha
się lekko, posyłając Kibumowi swoje ciepłe spojrzenie. - Key,
rusz dupę i zajmij nasz pokój.
Blondyn
prycha ostentacyjnie, wychodząc szybko z auta. Przypomina sobie
jednak o walizkach i w szybkim tempie wyciąga jedną, największą z
nich. Z zaciśniętymi w wąską linię ustami niechętnie dołącza
do Jinkiego oraz Sory stojących obok wejścia. Kiedy wchodzą do
środka, Kibum rozgląda się po pomieszczeniu, mrużąc groźnie
oczy.
-
Nie chcę tutaj przebywać. Wolę już spać w samochodzie – mruczy
cicho pod nosem, jednak mimo to doskonale go słychać.
-
Droga wolna, Key. Nikt nie karze ci tutaj zostawać – odpowiada mu
Jinki, wlekąc swoją niedużą torbę. Podchodzą do lady, za którą
stoi dziewczyna. Ma na oko dwadzieścia lat. Jest niska i dosyć
drobna, a blond włosy oplatają jej delikatną, łagodną i spokojną
twarz, którą w tym momencie rozświetla piękny uśmiech.
Kibum
szybko odchodzi od przyjaciół, nie słuchając nawet Onew, który
wynajmuje wszystkim pokoje. Spogląda w okno, za którym rozciąga
się widok, tak bardzo różniący się od tego, który podziwia
każdego dnia. Kocha Seul, wiecznie zatłoczone ulice i
różnokolorowe, bogate wystawy sklepowe. Jest typem człowieka,
który uwielbia ciągły hałas, natomiast nienawidzi spokoju. Nie
może żyć w miejscu, w którym nic się nie dzieje. Cała ta
okolica wydaje się mu podejrzana i pechowa, dlatego chce jak
najszybciej stąd uciec i wrócić do domu, a przynajmniej dojechać
do wyznaczonego celu.
-
Dalej jesteś zły, Bummie? - Słyszy głos swojego partnera. Nawet
nie odzywając się, wymija go, odbiera klucz od Onew i kieruje się
do pokoju z numerem siedemnaście, widniejącym na zawieszce. W ręce
trzyma uchwyt od walizki i ciągnie ją za sobą przez słabo
oświetlony, długi, ale wąski korytarz. Jego pakunek jest dosyć
ciężki, acz nie zwraca na to uwagi, tylko kroczy dalej. Zatrzymuje
się dopiero przed starymi, lekko wyniszczonymi, drewnianymi
drzwiami. Otwiera je po chwili namysłu i wchodzi do środka, nie
czekając na Jonghyuna.
Pomieszczenie
nie należy do największych, lecz zarazem nie jest małe. Pogrążone
w ciemnościach staje się jasne dopiero, gdy Kibum zapala światło.
Blondyn stwierdza, iż nie jest tak źle, bo zawsze mogło być
gorzej, zwłaszcza w takim miejscu jak to. Pośrodku pokoju stoi
duże, dwuosobowe, ładnie zasłane łóżko. Naprzeciw niego, na
brązowej ścianie znajduje się większych rozmiarów okno, a zaraz
obok niego dwa fotele, które wyglądają na dosyć wygodne. Kibum
prycha, widząc szafę, która jest zdecydowanie mniejsza od tej,
którą ma w swoim domu.
-
Przepraszam – mówi Jonghyun, przytulając do siebie Kibuma. -
Wcale nie myślę, że jesteś głupi, czy też nieutalentowany w
sprawach prowadzenia samochodu. - Zatrzymuje się na chwilę,
rozmyślając, jak zaradzić kolejnej, szykującej się kłótni. -
Jesteś najcudowniejszą, najukochańszą istotą na całym świecie,
przyrzekam – stwierdza, całując rozgrzany, zarumieniony policzek
młodszego Kima. Jonghyun twierdzi, że komplementy na Kibuma
działają najbardziej. - Nie gniewaj się na mnie, proszę. Nie
chciałem cię w żaden sposób urazić. Wybaczysz mi, kocurku? -
pyta, zaciskając ręce na brzuchu blondyna. Ten przylega do niego
całym ciałem, uśmiechając się wrednie do siebie. O nie, nie da
się tak łatwo.
-
Nie dotykaj mnie, Przerośnięta Jaszczurko – grozi mu, uwalniając
się z ciasnego uścisku. Podchodzi do swojej walizki ułożonej tuż
obok drzwi i sięga do niej, by w końcu ją otworzyć. Wyciąga z
niej swoją kosmetyczkę i pidżamę, w której ma zamiar spać.
Wstaje i już chce pokierować się w stronę łazienki, jednak
uniemożliwia mu to czyjaś dłoń, tym razem mocno trzymająca jego
nadgarstek. Nagle czuje mocne szarpnięcie i nim zdąży się
zorientować ląduje na wygodnym, dużym łożu. - Głuchy jesteś? -
pyta z jadem w głosie.
Jonghyun
uśmiecha się przyjaźnie i kręci przecząco głową. - Nie,
Bummie. Ale nie mogę znieść, kiedy jesteś zły. Wytrzymam
godzinę, dwie, ale nie dłużej, więc uśmiechnij się – prosi,
siadając na kolanach partnera. Przykłada dłoń do jego policzka, a
następnie gładzi go, patrząc prosto w kocie oczy Kibuma. - Kocham
cię, wiesz?
-
Przestań. I tak ci nie wybaczę – zapowiada, marszcząc nieco nos.
Kilka sekund później jednak odwzajemnia uśmiech, widząc
niezadowoloną minę Jjonga. - Jesteś jak dziecko – mówi z
niedowierzaniem, sięgając do swojego policzka, a w efekcie kładąc
palce na dłoni Jonghyuna i lekko je przytrzymując w miejscu. - Też
cię kocham, ale to nie znaczy, że tak łatwo ci odpuszczę –
stwierdza, przybliżając swoje wargi do ust szatyna, następnie
całując je lekko. - Po naszych wakacjach pójdziesz ze mną na
zakupy i ty za wszystko płacisz.
-
Niech ci będzie. Myślałem, że wymyślisz coś gorszego –
przyznaje, oplatając rękami ciało blondyna. Niespiesznie oddaje
jego pocałunek, delektując się smakiem warg chłopaka. Są
słodkie, zapewne dzięki czekoladzie, którą wcześniej jadł.
Drugą, wolną ręką sunie wzdłuż boku Kibuma, zasłoniętego
cienką, kolorową koszulką. Zatrzymuje ją na jego biodrze i
zaciska na nim palce.
-
Jeżeli tak ci bardzo na tym zależy, dołożę coś jeszcze. -
Śmieje się, ruszając zabawnie brwiami.
-
Nie, naprawdę nie trzeba – stwierdza, po raz kolejny zatapiając
się w ustach blondyna.
~***~
Hey wam. Na początku znów chciałam przeprosić, bo po raz kolejny rozdział z opóźnieniem, ale tyle mam na głowie, że ledwo co wyrabiam. Ale już zbliżamy się do końca i tu pojawia się pytanie. Chcecie jeden, czy dwa rozdziały? Bo ogólnie jest tak, że w planie mam 2 rozdziały, ale są krótkie i właściwie gdyby złączyć je w całość wyjdzie jeden, ale porządny, długi rozdział. Później oczywiście epilog i zacznę pisać tom drugi, do którego mam zarys fabuły. Więc decyzję pozostawiam wam, czy napisać oddzielnie dwa rozdziały, czy jeden.
Jak pewnie zauważyliście, znów nowy szablon xD. Na tamten patrzyć nie mogłam, ten też zaczyna mi się nie podobać, więc nie zdziwcie się, jak za niedługo pojawi się nowy lub ten pierwszy, niebieski.
I dziękuję Berenice ♥
Jak dla mnie szablon boski *.* nie wiem czemu marudzisz ;p ale wracając do rozdziału... JONGKEY! Stęskniłam się za tą zwariowaną parą, to ich dogryzanie sobie jest takie słodkie, chociaż mega wredne, ale taki już ich urok ^^ Robi się coraz bardziej tajemniczo, a tu jeszcze jeden-dwa rozdziały? Ale pocieszam się tym, że będzie druga część. Jeśli chodzi o mnie, to może być jeden, długi rozdział, ja takie nawet bardziej wolę, można się dłużej nacieszyć :)
OdpowiedzUsuńTak bardzo się ucieszyłam widząc siódmy rozdział.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam go bardzo szybko, odczuwając na końcu niedosyt. Ten part naprawdę mocno przypadł mi do gustu, a te słowne przepychanki pomiędzy chłopakami były cudowne. ^^
Odnośnie Minho i Taemina to robi się naprawdę tajemniczo, a fakt, że jeden rozdział (lub ewentualnie dwa) i koniec, jeszcze bardziej miesza mi w głowie. Rozstrzygniesz ich wątek tak szybko? W przeciągu jednego rozdziału? Wow, tym bardziej jestem zachwycona twoim opowiadaniem.
Ja - podobnie jak koleżanka powyżej - jestem za jednym rozdziałem. Mich to wszystko wyjaśni się; będziemy mieć dużo do czytania~~
Wygląd bloga jest fantastyczny. Idealnie oddaje tematykę opowiadania.
Pozdrawiam. Dziękuję za tak śliczny szablon i czekam na ostatni rozdział :)
Cześć! Mam nadzieję, że tutaj Cię złapię ;) Nie wiem czy pamiętasz mojego bloga, ale po dłuuugiej nie obecności nareszcie dokończyłam rozdział, tak więc zapraszam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńhttp://letsjustbetogether.blogspot.com/
Ta akcja robi się bardziej tajemnicza z każdym rozdziałem. Ta Min Young coś ukrywa i dowiem się co to jest. Może w następnej części?
OdpowiedzUsuńKey i te jego humorki... Ta para przypomina mi młode małżeństwo.
Bardzo podoba mi się aktualny szablon!