Piszę na samym początku, żeby później nie popsuć całego klimatu rozdziału, gdyż jest dosyć istotny. Zacznę może od tego, że mam mieszane uczucia od całej tej historii. Nie mam pojęcia co się dzieje, ale chyba domyślam się. Na początku tego opowiadania zainteresowanie tym blogiem było większe niż teraz. Tak przynajmniej mi się wydaje, bo fakt, obserwatorów jest sporo, jak dla mnie, ale wygląda to tak, że są tylko po to, żeby bloga poobserwować, ale nie czytać... Tak samo jak samych wyświetleń notek też jest sporo, a komentarzy malutko. To nie o to chodzi, że chcę was zmuszać do tego, żebyście komentowali na siłę, bo taka nie jestem, żeby pisać coś takiego 10 komentarzy - nowy rozdział. To nie to. Raczej zastanawiam się, czy coś ze mną i z tym blogiem nie tak, bo jeżeli faktycznie czyta je teraz o wiele mniej osób niż na początku, to wyciągnęłam kilka wniosków. Jeżeli ciężko wam się czyta to opowiadanie z powodu narracji, czasu, bądź cokolwiek - napiszcie, a ja postaram się to zmienić, bo przyznaję, że czas teraźniejszy czyta się ciężej niż przeszły zwłaszcza z moim ciężkim piórem, jak to ktoś kiedyś powiedział. A jeżeli chodzi tu o całą fabułę, bo ona również do łatwych nie należy, to właściwie nie ma sensu ciągnąc tego opowiadania dalej, podobnie jak zaczynać wszystkich innych, które planowałam, bo są jeszcze trudniejsze niż Klejnot Jeziora. Chociażby "Whispers" - Luhan w szpitalu psychiatrycznym, bo od małego słyszy i widzi upiory + motyw ze snami, który jest dosyć poplątany, ale dużo fantastyki. Czy też "Danse Macabre" - zakład ze śmiercią, "Porcelain" - Luhan zaklęty w lalkę z saskiej porcelany, również fantasy, ale zamieszana w to tylko magia, albo opowiadanie "Droga do piekła" o wampirach zbliżonych całokształtem do potworów z paringiem LuKai. Jest też "Ghost Town", w którym Taemin musi się zmierzyć z mroczną historią miasteczka. Wszystko oczywiście Yaoi, niektóre one shoty, inne dłuższe, ale to nie ma sensu, bo KJ jest o wiele lżejsze od tamtych opowiadań. Niby mam zaplanowaną drugą część, ale nie wiem czy ona powstanie. W niej byłoby mniej fantastyki, rozwinięte relacje pomiędzy Minho i Taeminem, oraz rozwinięty wątek JongKey`a. O wiele łatwiejsze i chyba przyjemniejsze do czytania niż te ostatnie rozdziały, ale jeżeli to tak ma wyglądać, to najlepiej będzie, gdy napiszę jeszcze epilog i na tym zakończę tą historię z 2minem i zamiast pisać opowiadania skupię się na grafice komputerowej, z którą coraz bardziej kombinuje.
Tak jak pisałam, nie chcę was zmuszać do komentowania, macie to robić z własnej, dobrowolnej woli, ale naprawdę miło mi się czyta wasze opinie i to właśnie one motywują mnie do dalszego pisania i utrzymują w przekonaniu, że ktoś jednak czyta to opowiadanie. Wasze opinie mogą być również negatywne, nie bójcie się napisać, że coś wam się nie podoba, to właściwie ułatwi mi pisanie dalej.
I właśnie nie wiem czy to koniec, ostatni rozdział czy połowa. To zależy od was. Bo właściwie mogę teraz zakończyć to z sensem lub przedłożyć o dziewięć rozdziałów i skończyć tak jak chciałam.
Więc jeżeli macie ochotę, to wyraźcie swoją opinię negatywną bądź pozytywną. Wtedy będę wiedziała, że ktoś czyta moje dziwne, poplątane rozdziały, a jeżeli nie, to jednak zdecyduję się na zakończenie opowiadania szybciej. I oczywiście dziękuję tym osobą, które jednak swoją opinie wyrażają. Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale musiałam to naprostować. A teraz miłego czytania :3
~***~
Jaskrawe, długie smugi słońca wdzierają się przez szpary
pomiędzy roletami i zatrzymują na sylwetce chłopaka po uszy
zakopanego w jasnej, jedwabistej pościeli. Jego oczy są zamknięte,
pełne usta lekko rozchylone, a delikatne policzki przybierają kolor
róży. Blond włosy rozsypane są na miękkiej poduszce, tworząc
aureolę. Jest pogrążony w głębokim śnie, z którego wcale nie
chce się budzić. Mógłby błądzić po tych wyimaginowanych polach
przez wszystkie wieki, nie wracając do rzeczywistości. Jednak nie
korzysta z chwili błogiego spokoju długo, ponieważ czuje
delikatny, subtelny dotyk na swoich nagich, odkrytych ramionach.
Uśmiecha się delikatnie, nie uchylając ociężałych powiek.
Przyciska tylko mocniej głowę do poduszki, powoli uwalniając się
z objęć Morfeusza. Zaciska wargi w wąską linię, przewracając
się przodem do źródła dotyku.
- Bummie, wstawaj. Musimy już jechać – komunikuje melodyjny
głosu. Zimne, aczkolwiek przyjemne dłonie zostają zastąpione
ciepłymi i miękkimi ustami, które nieśpiesznie muskają ciało
kochanka. Nagle, niekontrolowanie chłopak wydobywa z siebie cichy
jęk zadowolenia. - Wiem, że już nie śpisz – mówi Jonghyun,
nadal pozostając w tym samym miejscu. - Minho, Key. Jesteśmy już
tak blisko, dlatego nie możemy pozwolić sobie na dłuższy postój.
Odpoczniesz, kiedy zobaczymy się z Choi.
Na te słowa, jak na rozkaz oczy młodszego Kima momentalnie
otwierają się. Jego ciemne tęczówki powoli przesuwają się,
dokładnie obserwując wszystko. W pewnym momencie zatrzymują się
jednak w miejscu, lustrując posturę Jjonga, który zawisł nad nim.
Kibum wyciąga do góry ręce i oplata nimi szyje swojego partnera,
jakby bał się, że ten mu ucieknie.
- Martwię się o niego. Jeszcze nigdy nie był czymś tak
zafascynowany, jak tym klejnotem i tajemnicą – stwierdza,
podnosząc się do pozycji siedzącej, a następnie wtula się w
ciało Jonghyuna. - Boję się, że przyjdzie mu do głowy coś
naprawdę głupiego i później będzie żałował, że już nigdy
nie będzie taki sam jak wcześniej.
- Wierzysz w tę klątwę? - pyta, przylegając do kochanka jeszcze
bardziej.
- Wcześniej nie – odpowiada, chowając się w zagłębieniu szyi
swojego misia, jakim jest Jjong. - A teraz sam nie wiem. Niby takie
rzeczy zawsze były dla mnie nierealne, dlatego uważałem, że ten
wyjazd nad jezioro jest po prostu zły. Znając Minho, jemu wszystko
może się przydarzyć, więc nie zdziwiłbym się, gdyby faktycznie
tamto miejsce było jakieś nawiedzone. Nie ukrywam też, że jednak
wolałbym, aby to były tylko moje głupie przypuszczenia. A ty,
wierzysz w to?
Jonghyun kiwa ze zrozumieniem głową. On również martwi się o
swojego młodszego przyjaciela. Zawsze był dla niego jak brat,
którego trzeba chronić. Niby Choi dorósł, zamknął się w swoim
dziwnym, książkowym świecie, ale nadal był takim oczkiem w głowie
Kibuma, jak i również Jjonga. Nie wybaczyłby sobie, gdyby Minho
coś się stało, chłopak jako przyjaciel jest dla niego bardzo
ważny.
- Obawiam się, że niestety tak, chociaż wolałbym, żeby to był
jedynie głupi sen. Mam nadzieję, iż kiedy dojedziemy na miejsce,
okaże się, że niepotrzebnie się martwiliśmy, a Minho będzie
pisał nową książkę.
- Ja tez, ale moje przeczucia zawsze się sprawdzają, Jjong – żali
się, smutniejąc. - Wstawaj ze mnie. Muszę się ubrać. Nie możemy
tracić więcej cennego czasu. Być może każda minuta się liczy –
dodaje, wyplątując się z uścisku Jonghyuna.
Nagle w pomieszczeniu rozbrzmiewa huk drzwi uderzanych o ścianę, a
zaraz później niezadowolony jęk Onew. - Te drzwi są jakieś
popsute, zupełnie jak u nas w pokoju – stwierdza, nadal stojąc w
przejściu. Zza jego pleców wychyla się głowa Park Sory. Wygląda,
jakby nie spała całą noc, ale mimo to uśmiecha się lekko, widząc
tę scenkę. Jej włosy spięte są w wysokiego koka na czubku głowy,
a oczy idealnie wymalowane, jednak nawet to nie zakrywa zmęczenia
widocznego na twarzy dziewczyny. - Czy wyście powariowali do reszty?
- Onew chce powiedzieć, żebyście się pospieszyli, bo nie mamy
dużo czasu. Byliśmy w recepcji. Okazuje się, że trochę w inną
stronę musimy pojechać, żeby trafić nad jezioro, toteż dobrze
będzie, jeżeli wyruszymy najszybciej jak tylko możemy –
tłumaczy, podtrzymując za ramię Jinkiego, który przez swoją
nieuwagę po raz kolejny jest bliski kontaktowi z ziemią. - Uważaj.
- Śmieje się cicho, zwracając się teraz do Jinkiego.
- Dzięki - mruczy pod nosem, prostując się szybko. - Kibum,
pospiesz się i ubierz się w końcu, bo jak nie, to wyciągnę cię
z tego hotelu tylko w tym, co teraz masz na sobie – grozi, mrużąc
oczy.
- Ale nie mam na sobie nic – odpowiada lekko wystraszony, chowając
się za rąbkiem białej kołdry.
- To mnie w tej chwili nie obchodzi, masz pięć minut i ani chwili dłużej – deklaruje, wychodząc z Sorą z pokoju, a w odpowiedzi słyszy niezadowolony i oburzony jęk swojego przyjaciela.
Rozmawiał z Luhanem. Wcześniej postanowił sobie, że dokładnie
omówi historię miasteczka ze wszystkimi szczegółami, by lepiej
móc wczuć się w cały ten klimat, pisząc kolejne rozdziały
książki. Nie dowiedział się dużo nowych rzeczy, ale przynajmniej
dobrze się bawił w towarzystwie młodszego chłopaka, który starał
się mu pomóc jak tylko najlepiej potrafił. Cały ranek zleciał mu
naprawdę szybko, podobnie jak południe, kiedy skończył jeden z
ważniejszych opisów całej powieści, mianowicie gry, która stała
się motywem przewodnim nowej książki.
Chowa do dużej torby swojego laptopa, smutniejąc nieco. Jest
świadom tego, że za niedługo będzie musiał pożegnać się z
Luhanem, tym miejscem, a przede wszystkim z Taeminem. Niby chłopak
jest dla niego kimś obcym, ale Minho stwierdza, że Lee ma coś w
sobie, co niesamowicie przyciąga i sprawia, że brunet nigdy o nim
nie zapomni. Zdaje sobie również sprawę z tego, że nie usłyszy
więcej jego gry, od której zdąża się uzależnić. Na chwilę
obecną nie jest w stanie powiedzieć co zrobi, kiedy wróci do
Seulu. Być może zaszyje się w swoim mieszkaniu i w spokoju
dokończy książkę lub stwierdzi, że to bez sensu i zostawi ją w
spokoju, by myślami wrócić do tych chwil, które przeżył podczas
wakacji. Jednak woli zostać tutaj, już na zawsze otoczony tą
niezwykłą aurą.
Kiedy podnosi wzrok znad torby, kieruje go w stronę okna
znajdującego się naprzeciwko. Pech chce, że akurat w tym momencie
miga mu przed oczami jakaś postać. Przemyka się szybko, dlatego
nie widzi jej twarzy, a jedynie kilka kosmyków brązowych włosów
falujących na wietrze. Zaciekawiony wstaje z miejsca i wychodzi na
zewnątrz. W pierwszej chwili nie zauważa nikogo, kto mógłby
zakłócić jego spokój, lecz po chwili obraca się i dostrzega
dziewczynę. Jest szczupła i zgrabna, raczej średniego wzrostu o
długich, lekko kręconych włosach. Minho twierdzi, że jest piękna.
Ma skośne, bursztynowe oczy, zupełnie jakby założyła soczewki.
Gdy podchodzi troszkę bliżej, zauważa niewielkie przebłyski
złotych smug, które wesoło tańczą w brązowych tęczówkach
dziewczyny. Kształtne, czerwone usta wygięte są w subtelnym
uśmiechu, a blade policzki lekko zaróżowione. Przez swoją
delikatność przypomina mu nieco Taemina. Mają podobny uśmiech.
- Cześć – odzywa się pierwsza, a Minho ma wrażenie, że już
gdzieś słyszał ten głos, jednak odsuwa tę myśl na bok. - Jestem
Clarice, a ty Minho, prawda? - pyta, nie tracąc uśmiechu. -
Przysłał mnie Luhan. Powiedział, że potrzebna ci pomoc, a ja
doskonale znam historię miasteczka, więc jeśli chcesz, z chęcią
ci ją opowiem.
Na początku wydaje mu się to dziwne, ponieważ Luhan nigdy
wcześniej nic o czymś podobnym nie wspominał, nawet nie uprzedził,
że ktoś z jego znajomych wpadnie w odwiedziny. Już ma dopytywać
się o rzeczy związane z Xi, ale odpuszcza, twierdząc, że
dodatkowe informacje naprawdę mu się przydadzą.
- Tak – odpowiada, ujmując dłoń dziewczyny w geście powitania.
Jej palce są długie i smukłe, ale przeraźliwe zimne, zupełnie
jakby dotykał lodu. - Miło mi cię poznać – stwierdza, cofając
rękę. - I naprawdę cieszę się, że Luhan cię przysłał. Ta
dodatkowa pomoc bardzo mi się przyda. Może usiądziesz? - Wskazuje
na koniec tarasu, gdzie znajdują się dwa krzesła i niewielki,
ozdobny, biały stoliczek. - Napijesz się czegoś?
Dziewczyna milczy przez chwilę, wahając się z odpowiedzią. - Sok,
woda, cokolwiek. Właściwie, obojętne mi to.
Minho kiwa głową na znak, że rozumie, po czym znika za drzwiami
domku. Clarice udaje się w stronę krzesła, na którym z wdziękiem
siada. Jest nadal uśmiechnięta i nienaturalnie wesoła. Rozpogadza
się jeszcze bardziej, kiedy na tarasie znowu pojawia się chłopak,
tym razem z dwiema szklankami soku pomarańczowego, który niegdyś
tak uwielbiała.
- Dziękuję – mówi, biorąc do rąk naczynie z napojem. - Tak
więc... - mruczy cicho, wpatrując się w swoje dłonie. - Co chcesz
wiedzieć? - Pyta, podnosząc swój wzrok i nakierowując go po raz
kolejny na Minho, który siada po drugiej stronie okrągłego
stolika.
- Najlepiej wszystko, jeżeli to nie problem.
- Nie – zaprzecza, upijając trochę soku. - Jak pewnie już wiesz,
wcześniej to miasteczko było miejscem pięknym, w którym aż
chciało się żyć. Mieszkało tu wielu ludzi, domów było znacznie
więcej niż jest teraz. Ale pomyśl, że w każdym domku, który
jest teraz opuszczony, mieszkała liczna rodzina – zaczyna, biorąc
kolejny łyk. - W jednym z nich żyła Cha Min Young. Podobno była
naprawdę piękna, ale bez pamięci zakochana w chłopaku, który
nawet nie zwracał na nią uwagi. Nie mogła bez niego żyć. Każdy
dzień z dala od jej ukochanego, był dniem straconym i pozbawionym
sensu. Robiła wszystko, by i on ją pokochał, ale jej starania szły
na marne. On widział w niej jedynie znajomą, acz ona nie mogła
tego znieść, potwornie cierpiała – informuje bruneta, ponownie
zanurzając usta w słodkim napoju.
- Nazywał się Taemin? - pyta, a Clarice otwiera szerzej oczy,
zaskoczona słowami chłopaka.
- Tak – potwierdza. - Byliby idealną parą, gdyby tylko on
odwzajemnił jej uczucie. Nigdy tak jednak się nie stało. Był
samotny, ale nie mówił o tym na głos, wolał tłamsić to w sobie,
dlatego jestem przekonana, że oddanie swojej duszy Bogu, bo „jest
tego mu winien”, to jedynie głupia wymówka. Miał inny powód.
Nienawidził samotności, ale nie był zdolny do tego, żeby żyć z
innym człowiekiem. Być może kochał kogoś innego, nie wiem, ale
Min Young była mu obca. - Po raz kolejny upija trochę soku, ale
Minho ma wrażenie, że ze szklanki nie ubywa nic, ani jedna kropla.
- Kiedy popełnił samobójstwo, ona załamała się. Nie mogła tego
znieść. Wtedy również jak Taemin poczuła się samotna. Jej
ojciec wyjechał z miasteczka w sprawach służbowych, swojej matki
nawet nie pamiętała, bo ta zmarła, gdy miała sześć lat. Została
jej tylko siostra bliźniaczka, która nie potrafiła jej pomóc –
mówi spokojnym głosem z cieniem uśmiechu na twarzy. - Każda z
córek odziedziczyła coś po matce. Pierwsza z bliźniaczek podobno
dostała drogocenny, szmaragdowy pierścionek, natomiast Min Young
szafirowy naszyjnik. On od pokoleń należał do tej rodziny, ale ona
stała się jego główną właścicielką. Uwielbiała go, można
nawet powiedzieć, że był jej sercem. Tamtego dnia wzięła go ze
sobą nad jezioro. Nie skoczyła razem z nim. To najpierw jej serce
zaginęło w czeluściach wody, a dopiero później ona.
Po wcześniejszym uśmiechu nie ma już ani śladu. Teraz siedzi
wyprostowana, z miną, jakby zaraz miała się rozpłakać. Urocze
rumieńce zniknęły z jej policzków, a w oczach przestały tańczyć
złote iskierki.
- Skąd ty tak dużo wiesz?
- To tylko opowieści przekazywane od ponad pół wieku przez
pozostałych mieszkańców wioski. Ja tylko ci to wszystko
powtórzyłam i mam nadzieję, że się przydałam – odpiera,
odgarniając pojedyncze kosmyki włosów z twarzy.
- Tak, nawet bardzo. Dziękuję – mówi szczerze. - Zdecydowanie
ułatwiłaś mi zadanie. Teraz będę mógł dodać kilka elementów
do mojej książki.
- Dasz mi ją później przeczytać? - pyta, przybierając swój
wcześniejszy wyraz twarzy. - Jestem ciekawa, jak to wszystko
opiszesz.
- Jasne, mogę ci ją nawet zadedykować – zażartował, a w
odpowiedzi usłyszał dźwięczny i melodyjny śmiech dziewczyny.
- Kuszące. - Nie przestaje się śmiać. Wstaje z miejsca i odkłada
szklankę na stoliczek. Jest nadal pełna. - A dostanę udział w
zyskach, jeżeli cię zaprowadzę do klejnotu?
Nagle Minho otwiera szerzej oczy, słysząc słowa dziewczyny. Po
chwili jednak zdaje sobie sprawę z tego, że tylko żartowała.
- Ale ja mówię poważnie – informuje z powagą, wiedząc jak
Minho nadal się śmieje. Ten nagle zamiera, z niedowierzaniem
wpatrując się w dziewczynę. - No może nie o udziałach, bo nie
potrzebuję pieniędzy, ale z chęcią zaprowadzę cię do klejnotu.
- Prawdopodobnie by tak było, ale to niemożliwe. Nie można
posiadać tego klejnotu. Zawsze, kiedy ktoś zabiera go ze sobą, on
i tak znika po jakimś czasie i pojawia się na swoim miejscu. Więc
nawet gdybym bardzo chciała wynieść ten klejnot i sprzedać go za
niemałe pieniądze, zwyczajnie nie udałoby mi się to. Mogę go
tylko podziwiać i ty jeżeli tylko chcesz, również możesz go
zobaczyć.
Na początku chce odmówić. Ma mieszane uczucia i myśl, że będzie
tak blisko jeziora napawa go strachem. Nadal pamięta obce szpony
kaleczące jego skórę i ciągnące w dół, na samo dno. Nie chce
doświadczyć tego samego po raz kolejny, dlatego już ma zamiar
zabrać głos i powiedzieć, że tym razem nie może iść, ale
powstrzymuje go kolejna wypowiedź Clarice.
- Jeżeli nie chcesz, nie musisz, ale to jedyna okazja. Z tego co
wiem za niedługo wyjeżdżasz, a to może być kluczem do
rozwiązania całej zagadki.
- Ty ją znasz? - pyta.
Ona kiwa głową z lekkim uśmiechem, za którym skrywa swoją
prawdziwą twarz. Nie może pozwolić na to, by Minho ją zauważył,
byłaby na przegranej pozycji. Chowa się za sztuczną maską, którą
jednak Choi nie jest w stanie dostrzec.
- Ale ci jej nie zdradzę. Idziesz ze mną, czy tu zostajesz?
Wie, że nie zostaje mu nic innego, jak wyzbycie się wszystkich
obaw. Wmawia sobie, że idąc z dziewczyną nic nie straci, a raczej
zyska. Z uśmiechem kiwa twierdząco głową.
- Pójdę, ale daj mi minutkę, muszę poszukać kluczy, w południe
je gdzieś zapodziałem – żali się, podchodząc do drzwi.
- Jasne, ale będę czekać przy jeziorze w łódce. Pospiesz się –
prosi, schodząc schodkami na dół, a obcasy jej bucików uderzają
o drewnianą powierzchnię, wydając z siebie charakterystyczny
odgłos. - Muszę ją najpierw przygotować, dawno jej nie używałam.
- Tam jest łódź? - Dziwi się, słysząc słowa szatynki. Ta po
raz kolejny śmieje się, obracając się do niego tyłem i idąc w
stronę lasu.
- Oczywiście, że tak. Od zawsze tam była – krzyczy, by chłopak
mógł ją usłyszeć, nie zatrzymując się ani na chwilę. Po paru
sekundach znika za gąszczem drzew, a Minho wchodzi do domku, by
poszukać tych nieszczęsnych kluczy. Zgubił je przez przypadek, ale
nowością dla niego to nie było. Często zdarzało mu się, że
jego rzeczy znikały ot tak.
Przez chwilę przechodzi mu przez myśl, że może zadzwonić do
Luhana i upewnić się, czy aby na pewno to on wysłał dziewczynę
do niego. Dziwi go, że chłopak nigdy nic nie wspominał o tym, o
czym opowiadała mu Clarice. Wyciąga telefon i szuka w liście
kontaktów tego potrzebnego. Wybiera go i przykłada aparat do ucha,
jednak jego starania idą na marne, kiedy włącza się sekretarka.
Zdenerwowany rzuca komórkę na łóżko i zabiera się za
sprawdzanie każdej szuflady, w której mogłyby znajdować się
klucze. Okazuje się, że są w pierwszym miejscu, do którego
zagląda, dlatego uśmiecha się triumfalnie po czym wychodzi z domku
i zamyka dokładnie drzwi. Dość szybko pojawia się nad jeziorem.
Od razu zauważa dziewczynę stojącą przy średnich rozmiarów
łódce. Macha do niego, próbując oznajmić, żeby się pospieszył,
zupełnie, jakby czas był dla niej najważniejszy.
- Jesteś wreszcie. - Chwyta go za nadgarstek i ciągnie w stronę
przedmiotu, którym przedostaną się na drugą stronę jeziora. -
Przynajmniej znalazłeś te klucze?
- Tak – odpowiada, wsiadając za szatynką do łódki. - Musiałem
wrzucić je do szuflady, kiedy chowałem mój notes. - Wzrusza
beznamiętnie ramionami, wygodnie usadzając się w miejscu i biorąc
jedno wiosło w dłonie. - Jesteś pewna, że ta łódka jest
wytrzymała? Wygląda na starą.
- Nie bój się, wiem co robię.
Dziewczyna jest spokojna, teraz prawie nie okazuje żadnych emocji.
Jakby była pusta. Kiedy wypływają, ona wstaje, ale łódka ani
razu nie chwieje się. Stoi nieruchomo, wpatrując się w wodospad,
który wiąże się z wieloma wspomnieniami.
- Można jakoś przerwać klątwę? - Minho zadaje pytanie. Tego jest
ciekaw najbardziej. Nie wie, czy to błędne koło, czy też rodzaj
klątwy, która jest bardzo łatwa do przezwyciężenia.
- Niezupełnie. Ale jest sposób, aby uwolnić strażników –
odpiera, odwracając się przodem do Minho. Są dokładnie na środku
jeziora. Dziewczyna uśmiecha się szeroko i przykuca nagle,
następnie wychyla się lekko za obramowanie łódki i zanurza swoją
dłoń w zimnej wodzie. Postanawia kontynuować, nie słysząc
żadnego odzewu ze strony Minho. - Stanie się to dopiero wtedy,
kiedy jezioro przyjmie za strażnika inną osobę, która zastąpi
obecnego. O innych sposobach nie wiem, ale być może jakieś są. -
Wzrusza ramionami, z powrotem wstając.
- To też wiesz od ludzi z miasteczka?
- Nie – odpowiada wesoło, z dziwnym uśmiechem na twarzy. Właśnie
ściągnęła swoją maskę. - Nie uważasz, że byłabym złym
strażnikiem, gdybym nie wiedziała o podstawowych rzeczach?
Jej głos sprawia, że po ciele Minho przechodzą nieprzyjemne
dreszcze, których ma ochotę się pozbyć. Zagryza mocno wargi,
puszczając wiosło. Te spada do wody i samotnie dryfuje obok łódki,
natomiast dłonie chłopaka zaczynają lekko drżeć. Układzie je po
obu swoich stronach i wbija mocno paznokcie w deski. Dziewczyna
przestaje na niego patrzeć. Ponownie obraca się tyłem, nie
zwracając na niego całkowitej uwagi. Choi ma wrażenie, że jej
sylwetka jest podobna do dziewczyny skaczącej ze skałek, ale nie
mówi tego głośno. Wszystko kumuluje w sobie, starając się
zrozumieć zaistniałą sytuację. Jest przerażony. To zbyt dużo,
jak dla niego. Chce uciec, ale nie może, podobnie jak Taemin staje
się więźniem tego miejsca. Czuje na swoich stopach odzianych w
trampki wodę, która stopniowo wypełnia całą łódź. Mimo to nie
jest w stanie wydusić z siebie ani słowa.
- Miłej przejażdżki, Minho – mówi nagle, nudząc się ciszą.
Później jak zawsze rozpływa się w powietrzu, nie pozostawiając
po sobie żadnego śladu, prócz wspomnień.
Chłopak wstaje gwałtownie, a łódź nieprzyjemnie kiwa się na
boki. Robi się coraz cięższa, a on wie, że nie ma czasu. Boi się
kontaktu z jeziorem, które najprawdopodobniej wchłonie go, gdy
tylko łódka zatonie.
- Zamknij oczy. - Słyszy przy swoim uchu. Czuje również lekki
powiew wiatru. Wykonuje polecenie, by jak najszybciej uciec od tego
koszmaru. Gdy ktoś oplata jego tors rękami, rozpoznaje dotyk. Jest
taki sam, jak ten, który przez ostatnie dni ciągle rozpamiętywał.
Nie otwiera oczu, nie jest na tyle odważny. Robi to dopiero wtedy,
kiedy uścisk niknie, a jego ciało zalewa fala zimna.
- Nie bój się – prosi Taemin, a Minho może przysiąc, że twarz
chłopaka z odległości zaledwie kilku centymetrów jest jeszcze
piękniejsza niż myślał. Idealny w każdym calu. - Ze mną jesteś
bezpieczny – obiecuje, oddalając się lekko. W pewnym momencie
obraca się i spogląda z nienawiścią w oczach na dziewczynę
stojącą za nim. - Jak mogłaś, Min Young? - pyta z nieukrywanym
wyrzutem.
- Chciałam po prostu uwolnić nas z tego więzienia, Taemin!
Dlaczego nie pomożesz mi i nie pozbędziesz się go, by móc żyć?
Czy nie o tym marzyłeś? Żeby w końcu zacząć normalnie żyć?
Nie możesz tego robić, nadal tkwiąc tutaj. To jedyna szansa, by
nas uwolnić!
- Nie, Min Young! - Podnosi głos, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- To nie może być nasza decyzja, a Minho. Próbując uwolnić się
w taki sposób stajesz się potworem.
Dziewczyna otwiera lekko usta i podchodzi bliżej Taemina. Spogląda
na niego smutnym wzrokiem i uśmiecha się blado.
- Już nim jestem – niemalże warczy, zaciskając dłonie w pięści.
Minho przygląda się jej z niepokojem, ale nadal nie mówi nic. - I
ty również. To wszystko przez ciebie... Gdybyś wtedy dał nam
szansę... Pomogłabym ci, uniknęlibyśmy razem tej tułaczki,
rozumiesz? - nadal krzyczy, a z kącików jej oczu wypływają
pojedyncze łzy. Choi wcale nie czuje do niej niechęci, ani też nie
nienawidzi jej. Raczej jest mu jej żal, bo w życiu wiele przeszła,
zresztą podobnie jak Taemin.
- Ale nie potrzebowałem cię wtedy, ani też teraz. Nigdy nie będę
w stanie cię pokochać i zaakceptować twojej obecności. Każdy
dzień przy tobie, przez te pięćdziesiąt lat był dla mnie
męczarnią. Nie chciałem, żebyś wtedy umierała. To było
zupełnie niepotrzebne.
Mimo iż dziewczyna ma nienaturalnie jasną cerę, blednie jeszcze
bardziej. Pełne usta mocno zaciska, podobnie jak oczy. Oddycha
głęboko i powoli, jakby zaraz miała zemdleć. - Mogłeś
powiedzieć od razu, że mnie nienawidzisz. Zrozumiałabym, ale to
nie oznacza, że pozbędę się uczucia, którym cię darzę.
- Wiem – stwierdza Taemin, nadal chowając za sobą Minho. - Możesz
odejść. Jeden strażnik wystarczy.
- To nie przywróci mi życia.
- Nic na to nie poradzę. Sama wybrałaś taką drogę.
Min Young spuszcza głowę w dół i nie mówi już nic, rusza z
miejsca i kieruje się w stronę jeziora. Kiedy wchodzi do niego po
kostki, zatrzymuje się nagle. - Chciałam po prostu, żebyś był
szczęśliwy – szepcze, nie odwracając się. - Mam nadzieję
jednak, że nie będziesz samotny – dodaje i znika pośród
drobnych fal.
Taemin obraca się przodem do Minho, a na jego twarzy maluje się
smutek. Tak, jakby żałował tych słów wypowiedzianych w kierunku
Min Young. - Ty też już możesz iść.
- Ale wtedy będziesz samotny. Będzie jeszcze gorzej niż przed
twoją śmiercią – mówi szeptem, jakby bał się, że ktoś go
usłyszy. Wpatruje się w to martwe spojrzenie chłopaka, które
sprawia, że czuje się nieswojo, ale nie chce opuszczać tego
miejsca.
Taemin milczy, jednak uśmiecha się szczerze i zbliża się do
Minho.
- Przez te ostatnie dni nie byłem samotny, wiesz dlaczego? - pyta,
unosząc dłoń w górę i zatrzymując ją na policzku Choi. -
Przychodziłeś tu tak często i mimo że siedziałeś po drugiej
stronie jeziora, ja czułem twoją bliskość. Sprawiłeś, że byłem
szczęśliwy przez tych kilka dni. Dziękuję ci za to. - Zbliża
swoje wargi do kącika ust starszego chłopaka, po czym delikatnie je
muska. Minho czuje jedynie lekki chłód w tamtym miejscu, jak i
również przyjemne ciepło w okolicy brzucha.
- Mogę coś zrobić, żebyś już zawsze był szczęśliwy?
Taemin zabiera swoją dłoń i cofa się krok w tył. Myśli przez
chwilę, po czym kiwa twierdząco głową. Na jego twarz wpełza
delikatny uśmiech, znacznie różniący się od tego Min Young.
- Zechcesz mi towarzyszyć przez najbliższe wieki w pilnowaniu
klejnotu? - pyta niepewnie, wyciągając rękę w stronę Choi.
Stawia bruneta przed wyborem. Może wrócić do domu, do swojego
nudnego świata i skończyć książkę, nad którą tak namiętnie
pracował lub wybrać jego i sprawić, że Taemin nigdy nie straci
swojego pięknego uśmiechu.
*
- Jonghyun, zatrzymaj się! Buty mnie obtarły – jęczy
niezadowolony Kibum, niemal biegnąc za swoim chłopakiem, który
nerwowo rozgląda się dookoła. - Dlaczego zaparkowałeś przy samym
wjeździe do miasteczka? Nic by ci się nie stało, gdybyś wjechał
dalej – żali się dalej, nie zwracając na piorunujące spojrzenia
Jinkiego, który ma w tej chwili ochotę go udusić.
- Bummie, proszę, nie marudź – odpowiada niewzruszony. - Pomyśl
o Minho. Jak dobrze pójdzie i nie pomyliliśmy miasteczek, to zaraz
się z nim spotkamy.
- Jasne, ale wieczorem nie pogardzę masażem.
Onew kręci głową, przeklinając w myślach Kibuma za wrodzoną
głupotę. W pewnej chwili przed oczami miga mu sylwetka chłopaka
dosłownie ciągniętego przez psa uwiązanego na smyczy. Na ten
widok uśmiecha się rozbawiony. - Przepraszam! - mówi, podnosząc
głos, by blondyn go zauważył. Ten odrywa swój wzrok od zwierzaka
i przenosi go na niego.
- Tak? - pyta zdziwiony, zatrzymując się.
- Kojarzysz może kogoś takiego jak Choi Minho? - dopytuje pełen
nadziei, a w odpowiedzi chłopak energicznie kiwa głową. - Był
tutaj?
- Mhm – stwierdza, wsuwając jedną rękę do kieszeni obcisłych
spodni. - Dzisiaj rano nawet z nim rozmawiałem. - Uśmiecha się. -
Co prawda chciał czegoś ode mnie popołudniu, bo dzwonił, ale nie
odebrałem, bo nie słyszałem, więc jak go spotkacie, możecie
powiedzieć, że jak coś ode mnie chce, to niech zadzwoni jeszcze
raz - dodaje, dokładnie przyglądając się nieznajomym. - Jesteście
jego przyjaciółmi, prawda? – zgaduje. - Opowiadał mi o was dużo.
- Tak, to my. Widzisz, Bummie? Niepotrzebnie się stresowałeś. –
Tym razem Jonghyun zabiera głos i przytula się do swojego chłopaka.
- Wiesz gdzie może jest teraz?
- Pewnie w domku albo na tarasie. A jak nie tam, to pewnie w lesie,
być może nad jeziorem.
- A jak tam dojść?
- Tą ścieżką prosto, a kiedy dotrzecie na rozwidlenie dróg,
skręćcie w prawo. Tam zobaczycie domek. Jest jeden, więc będziecie
wiedzieli który.
- Dzięki – mówi wesoło Kibum, ciągnąc za rękę Jonghyuna. -
Pospiesz się. Już nie mogę doczekać się, aż wygłoszę temu
dzieciakowi porządne kazanie na temat tego, że ummy Kibuma się nie
olewa.
Cóż mogę powiedzieć, a raczej napisać? Rozdział wyszedł świetnie, jak zawsze i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości :) Aż wstyd mi że wcześniej nie skomentowałam, bo twoje opowiadanie jest genialne ;). Pewnie zdziwi cię to że jeszcze za nim je przeczytałam wylądowało u mnie w linkach, często do nich wkładam opowiadania, które muszę nadrobić jest mi tak łatwiej je znaleźć. Bardzo zainteresował mnie twój blog, jest fajnie pisany więc mam nadzieję że jak najszybciej pojawi się nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłej niedzieli: Dream
Zrobiło mi się przykro, czytając wstęp i w sumie jedyne, co mi przychodzi na myśl to: LUDZIE, WEŹCIE SIĘ W GARŚĆ I SKOMENTUJCIE. Jestem wręcz pewna, że sporo osób czyta Twoje opowiadanie, acz po prostu nie komentuje. Myśl niby pocieszająca, ale... no rozumiem Cię doskonale, opinie są cholernie ważne, kiedy już decydujesz się wyjawić swoją wyobraźnię i wyciągnąć wszystkie pomysły na wierzch. Narracja faktycznie może być problemem, choć dla mnie nie ma większego znaczenia - w końcu i tak sytuacje są najważniejsze, ich opisy i sama akcja także. Ale spróbować zmienić możesz, jeśli dojdzie do następnej części...
OdpowiedzUsuńHmm, poproszę Cię jeszcze w tym wstępie byś nie rezygnowała ani z części drugiej, ani z pozostałymi, które planujesz, bo brzmią fantastycznie i, cholera, naprawdę wielka szkoda byłoby porzucić te pomysły! Naprawdę ucieszyłabym się, gdybyś zechciała pisać chociażby dla tej garstki osób, która komentuje.
Przechodząc już do samego rozdziału, może zacznę od części technicznej. Jak już wspominałam Ci kiedyś - teksty są coraz bardziej poprawne, interpunkcja jak najbardziej poprawna, czasem jedynie zdarzają się pojedyncze błędy. Masz bogate słownictwo, dużo epitetów w rękawie i to się ceni, bo co bardziej wpływa na wyobraźnię, jak nie one.
Czasem jednak dobrze by było umieścić więcej dialogów. No i czasami miałam wrażenie, że akcja działa się szybko, za szybko. Taemin pojawił się stosunkowo późno w opowiadaniu i w sumie szybko też zniknął, a szkoda, bo to chyba najbardziej ciekawa i tajemnicza postać w "Klejnocie jeziora".
Pojawili się tu, jak i w poprzednim rozdziale, moi przeuroczy JongKey, których tak baaardzo u Ciebie kocham (to również jest powód, dla którego chcę, byś kontynuowała opowiadanie). Widać, że łączy ich głębokie uczucie i chwili wytrzymać bez siebie nie umieją. Dobrze, że jednak gdzieś taka miłość istnieje, nawet jeżeli to tylko fikcja.
Min Young na wstępie nie zdobyła mojej sympatii. We wcześniejszych rozdziałach, jak i w tym. Zresztą - w tym szczególnie! Chociaż współczuję jej, oczywiście, bo nieodwzajemnione uczucie to okropieństwo... Mam do niej jednak żal, że chciała wciągnąć w to Minho. Jak tylko się pojawiła na jego tarasie, coś czułam, że to nie będzie nic dobrego. Choi poszedł w stronę jeziora, a ja myślę nie idź tam, nie idź tam. Ale poszedł. ;-;
Taemin zachował się pięknie i gdy mówił do Minho, by się nie bał, tak się wzruszyłam, że oczy mi się zaszkliły, keeke.
Spodziewałam się jego pytania... Teraz umieram z ciekawości, co Minho mu odpowie. Ma przed sobą ogromy dylemat. Porzucić całe dotychczasowe życie, Kibuma, Onew, Jonghyuna i został z Taeminem. Nie rozumiem do końca też jego uczuć. Nie wiem, czy Minnie po prostu tak hmm, przyciąga ludzi, czy Minho zwyczajnie się zakochał... (Właśnie, czasem także mogłabym dokładnie określać ich odczucia, więcej wspominać o emocjach. :3)
Boże, co on wybierze? :o
Ostatnia część po gwiazdkach też spowodowała, że ogarnął mnie taaaki niepokój. No bo oni są tacy pocieszni, szczęśliwi, martwią się o Minho. I w tym momencie też poczułam trochę żalu do Choi! Mógłby chociaż słowem się do nich odezwać, nu, a nie znika sobie i milczy ciągle. Nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo oni się o niego martwią? Ajajaj, proszę, zrób drugą część!
Weny Ci, kochana, życzę, przepraszam za brak komentarza pod poprzednim rozdziałem (ale nie zdążyłam~) i pozdrawiaam. I ślę mocnego, wirtualnego huga. ;-;
[yoru-ni-sasayaku]
Jeszcze nie przeczytałam tego rozdziału, ale chciałabym skomentować Twoją adnotację do niego. Wiesz ile razy chciałam skomentować? Tylko bałam się, że palne coś źle, lub bezsensu. Dla mnie jesteś mistrzem w pisaniu, jak i w grafice komputerowej. Nie masz oklepanych tematów, a że ludzie nie rozumieją metafor i głębi tekstu to już ich problem. Każdy wie, że ja często pomijam w czytaniu jakieś rozbudowane opisy, no chyba, że tekst naprawdę mnie zainteresuje. U Ciebie mam momenty ciągłego czytania lub 'skakania', ale to było zaledwie z początku. Im bardziej historia się rozwijała tym ja czytałam dokładniej. Masz niesamowitą wyobraźnię, co potwierdziłaś spisem planowanych opowiadań o jeszcze trudniejszej tematyce. Psychiatryk... Też chciałam napisać coś w tym stylu, ale boję się zepsuć. Dlatego właśnie porzuciłam Rag Doll, bo z napisaniem pierwszego rozdziału stwierdziłam, że psuje to opowiadanie, którego wizje mam w głowie. Ty nie psujesz Klejnotu Jeziora, jest genialny, więc proszę pisz kontynuację. Ja zawsze będę czytać. Zresztą... Nikt praktycznie nie pisze w czasie teraźniejszym, to kolejna trudność, z którą dajesz sobie świetnie radę. Było mi z początku dziwnie obchodzić się z tym czasem, ale już przywykłam i czyta mi się znacznie lepiej. Uwierz, dla mnie nie ma tu nic do skrytykowania. Piszesz pomimo wielu zajęć, w tym prowadzeniu bloga z grafiką. A właśnie, za jakiś czas się do Ciebie zgłoszę znów, bo pokochałam na nowo zespół CClown i oni są moją inspiracją. Przepraszam już teraz Uszati za nękanie Cie XD
OdpowiedzUsuńWracając do opowiadania, z chęcią przeczytam twór o Luhanie, który słyszy głosy, albo też LuKai.
A właśnie! Prince of China... Nie trawię Hunhan, dla mnie ten pairing nie ma sensu, bo to dwa ukesie itd. U Ciebie... Przez Ciebie... No pokochałam ich, uh. Najlepsze Hunhan jakie w życiu czytałam i każdemu go polecam. Sehun nie jest u Ciebie wielkim seme, tylko delikatnym ideałem, który opiekuje się Lulu. Tu powinnam Ci się kłaniać.
Dobra już Cię nie męczę tym moim komentarzem i idę czytać rozdział ósmy.
Weny Ci życzę i dużo chęci do pisania. Mam nadzieję, że nie skupisz się i wyłącznie na grafice♥
Rozdział fantastyczny a ja podpisuj się pod wypowiedzią Czankie :)
OdpowiedzUsuńzacznę od rozdziału, co by potem się nie wybić, bo z tego wszystkiego zapomnę, co chciałam napisać. mówiłam, że uwielbiam Key? pewnie piszę to przy każdym rozdziale, ale on jest taki pocieszny. fakt, ummy Kibuma się nie ignoruje, co to to nie! ale co ten Minho teraz zrobi, hm? znalazł się biedak pomiędzy młotem a kowadłem, żadna decyzja nie będzie dobra. jeśli wybierze Taemina, to zrani przyjaciół, a jeśli nie wybierze go, to zrani siebie. ech, szkoda mi go i aż nie mogę się doczekać, co też twoja pokręcona wyobraźnia wymyśliła dla niego ^^
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o notkę od ciebie, to przyznam, że sama mam taki problem, jak ty. nie wiem, czy to jest jakiekolwiek pocieszenie, ale u mnie z komentarzami jest tak samo. denerwuje mnie to, bo ja się zawsze staram, żeby pisać fajnie, a ludziom się nawet nie chce paru słów napisać. też nie lubię zmuszać kogoś do wyrażania opinii, ale fajnie jest poczytać choćby kilka słów krytyki, by wiedzieć, że komuś wciąż zależy. ja należę do tych osób, które komentują każdy rozdział, a przynajmniej staram się, bo czasami naprawdę wyleci mi to z głowy, ale są to raczej bardzo rzadkie sytuacje i zwykle jestem w komentowaniu na bieżąco. najczęściej nie komentują te osoby, które same nie mają swojego bloga, bo po prostu nie wiedzą, ile radości sprawia osobie kilka słów zostawionych pod rozdziałem. ja się zakochałam w klejnocie jeziora i nie przeszkadza mi narracja. uważam, że nie jest trudna do zrozumienia, jak dla mnie w ogóle nie jest trudna, chyba gorzej jest z pisaniem, ale na ten temat nie wypowiem się, bo nigdy nie używałam takiej narracji, zawsze trzymam się czasu przeszłego. i nie uważam także, byś miała 'ciężkie pióro'. każdy ma inny styl, niektórzy piszą bardzo zawile (czego nie lubię, bo się łatwo pogubić można), a niektórzy prostymi słowami potrafią poruszyć czytelnika. osobiście uważam, że masz lekki styl pisania, niekiedy faktycznie opisy są bardziej rozbudowane i zawiłe, ale jak się czyta dokładnie, to łatwo jest wszystko zrozumieć. i jeszcze na koniec dodam, że nie mogę się doczekać tych kolejnych twoich projektów, bo naprawdę mnie zaintrygowałaś! dlatego mam nadzieję, że mimo wszystko będziesz pisać :) i pamiętaj: najważniejsi są wierni czytelnicy, którzy są zawsze, a nie tacy, co pojawiają się raz na jakiś czas. właśnie tego nauczyłam się przez 7 lat blogowania :)
Komentarz piszę na telefonie więc przepraszam za jakie kolwiek błędy ^^'' Czytając wstęp aż zrobiło mi się głupio, że nie skomentowałam wcześniej tego opowiadania... Chciałam tylko napisać że twoja twórczość jest dla mnie wyjątkowa, a fabuła każdego opowiadania zawsze przemyślana i niespotykana. Pisząc kilka słów do czytelników wspomniałaś o innych pomysłach na ff, które zaciekawły mnie do tego stopnia, że chciała bym je przeczytać teraz i natychmiast, więc pisz je szybko bez skrupułów :3 A co do klejnotu jeziora, to moim zdaniem nie czyta się go trudno, raczej jak się dorwe do nowego rozdziału to nic mnie do okoła nie obchodzi dopóki nie skończę go czytać XD Tak na zakończenie kocham twoje pomysły i to opowiadanie więc proszę, napisz kolejną część.~
OdpowiedzUsuńN~
Właściwie nie wiem, jak zacząć ten komentarz. Zdaję sobie sprawę, że dawno nie komentowałam u Ciebie rozdziałów, co wcale nie oznacza, że ich nie czytałam. Wręcz przeciwnie, zawsze staram się czytać na bieżąco, zaraz po tym, jak wyświetli mi się informacja, że autor dodał nowy post. A, że nie komentuję... Cóż, pozwól mi to wyjaśnić nieco później, teraz mam zbyt wiele do powiedzenia na temat wrażeń, fabuły i moich odczuć co do "Klejnotu..."~
OdpowiedzUsuńWspominałaś wcześniej, że historia skłania się ku końcowi, a mnie ten czas zleciał tak niewiarygodnie szybko, że sobie nie wyobrażasz. Wydaje mi się, jakbyś ledwo wczoraj dodawała pierwszy rozdział, a potem kolejne i za każdym razem, kiedy zaglądam do Ciebie na bloga, muszę sobie włączyć tą graną na skrzypcach w deszczu, melodię Taemina, która idealnie oddaje cały magiczny klimat opowiadania. Bo to opowiadanie jest magiczne, niezwykłe i jedyne w swoim rodzaju. Fakt, jak sama powiedziałaś, fabuła jest trudna i wymaga głębszego skupienia się, przemyślenia paru spraw, skoncentrowania się na tym, o czym się czyta, ale to jeden z powodów, dla których KJ jest taki ciekawy. Tak naprawdę ciężko domyślić się, co będzie dalej. Ciężko przewidzieć, bo jest tajemniczo, nieco mrocznie i niepokojąco, a do tego mamy tu wątek fantastyczny, który z Twoją wspaniałą wyobraźnią jest tak dopracowany i pasujący, że czasami mam wrażenie, jakbym czytała prawdziwą książkę, napisaną przez prawdziwego, profesjonalnego autora fantasy. Możesz mówić, że Ci "słodzę", ale tak nie jest, bo to naprawdę moje odczucia, jeśli chodzi o KJ. Nie ma sobie równych. Jest n i e z w y k ł y.
Zastanawiałam się, jak to skończysz, jak wyjaśnisz zagadkę jeziora, kim w końcu okażę się Taemin i wreszcie, CO stanie się z Minho. Zostanie? Odejdzie? Stanie się kolejnym więźniem jeziora? Przyjaciele zdołają go uratować, czy nie..? Chodziły po mnie te pytania, wierz mi, a fakt, że KJ jest tak nieprzewidywalne i tajemnicze, tylko komplikował sprawę. Ale to dobrze, to świadczy o Twoim niezwykłym talencie i wyobraźni, których Ci szczerze zazdroszczę.
Wątek z Min Young mnie zaskoczył, a jednocześnie trochę zdenerwował. Zdenerwowała mnie przede wszystkim jej postać, odniosłam wrażenie, że z niej taka mała egoistka, która wszystko by chciała. Życia, Taemina, nie wiadomo czego jeszcze. Prawda, musiała sporo przejść, tyle lat "żyła", uwiązana do jednego miejsca, w dodatku z chłopakiem, który jej wyraźnie nigdy nie chciał. Ale z drugiej strony to czekanie na wybawienie ją zniszczyło i sprawiło, że stała się okrutna. Nie sądziłam, że mogłaby zrobić coś takiego Minho, tym bardziej, jeśli miała pojęcie, że Minho zaczyna robić się ważny dla Taemina, którego przecież kochała. Ale cóż, nikt nie lubi "tych trzecich", chociaż one też muszą być, żeby trochę pogmatwać w fabule, nieważne, czy to fantasy, czy obyczajówka :D Cieszę się, że Taemin go uratował. Teraz przynajmniej Minho ma wybór. Może powiedzieć tak albo nie i żaden z nich nie będzie miał wyrzutów sumienia, że nie mógł nic na to poradzić. Myślę, że Minho powie "tak". Coś mi podpowiada, że właśnie to zamierza zrobić, a Jonghyun i Key nie zdążą na czas, by go uratować. Chociaż nie wiem, czy w tym przypadku będzie to "ratowanie", skoro Minho ma wolną wolę. On chyba podświadomie tego chce. Jezioro go ciągnie, Taemin go ciągnie... No nic, zobaczymy. Nie próbuję już zgadywać dalszego ciągu, bo tylko zepsuję sobie historię, a lubię mieć taki lekki niedosyt podczas czekania na kontynuację ^^
Teraz pozwól, że wypowiem się na temat notki od autora, bo trochę się rozpisałaś, co mnie w sumie nieźle zaskoczyło, na początku. Może pójdę po banale, jeśli powiem prosto i zwięźle. NIC NIE JEST Z TWOIM OPOWIADANIEM NIE TAK. Wręcz przeciwnie. Pomysł, styl, narracja, opisy, gatunek, słowa, postacie, wątki, wszystko jest MAGICZNE. Ty chyba serio nie wiesz, jakie emocje potrafisz wzbudzić w czytelniku i ile niejeden autor by dał, żeby pisać i wymyślać tak jak Ty. I te Twoje wszystkie inne pomysły, plany na opowiadania, same te jednozdaniowe opisy ich, które tutaj wstawiłaś już mi mówią, że będą one równie dobre, jak KJ. Może jeszcze lepsze, jeśli to możliwe. Twoje opowiadania faktycznie nie należą do leciutkich, bez większej fabuły, nie. One są bardzo rozbudowane, dopracowane i przemyślane, robisz wszystko dokładnie tak, jak ja zawsze chciałam, ale nigdy nie potrafiłam i nigdy się nie nauczę. Dlatego teraz błagam Cię, słuchaj, co mam do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńNIE MOŻESZ SKOŃCZYĆ PISAĆ. NIE. NIE, KIEDY CZUJESZ, ŻE TYLE JESZCZE MOGŁABYŚ NAPISAĆ, NIE, KIEDY MASZ TYLE POMYSŁÓW I TYLE TALENTU. Grafikę komputerową robisz bajeczną, nie przeczę, ale pisanie to jednak coś, co jest częścią Ciebie. Wiem, że tak jest, to się po prostu czuje. Dlatego proszę, nigdy nie przestawaj pisać. Nie zwracaj uwagi na komentarze, czy są, czy ich nie ma - fakt, fajnie, jak są, ale najważniejsza jest sama satysfakcja. Jeśli czujesz, że jesteś zadowolona ze swoich dzieł, to czytelnicy sami się znajdą, bo oni potrafią to wyczuć i potrafią wciągnąć się w dobrze napisaną historię. Nie przestawaj pisać dla siebie, dla czytelników i dla mnie, szczególnie teraz, kiedy jestem w kompletnej rozsypce, nie wierzę, że kiedykolwiek cokolwiek jeszcze napiszę i jeśli nie będę miała dobrego wsparcia, to chyba się rozlecę i tyle będzie z Miss.Alice, wielkiej optymistki. Tak, jestem teraz egoistyczna, ale proszę, pisz dla mnie i dla wszystkich, którzy kochają twoje pióro tak, jak ja. Bo jest niezwykłe i wspaniałe. Nie możesz w to wątpić.
Kończę. Chyba wyszło strasznie sztywno i jakoś tak nie po mojemu. Przepraszam. Mam nadzieję, że rozumiesz, co próbowałam Ci powiedzieć :<
Weny, pomysłów, wiary w siebie <3 Tradycyjnie, hwaiting~
Mamo już ósmy, a ja żem na piątym stanęła! TT__TT
OdpowiedzUsuńWybacz, teraz nie mam czasu, bo matura :(
Z chęcią jednak przeczytam pozostałe części w najbliższym czasie!
I nie odpuszczam sobie komentowania Twoich prac, gdybym to zrobiła, byłoby to największym błędem w moim życiu...
CZASIE NADCHODŹ ! ! !
Hwaiting!
Czuje się źle. Nie komentuje nie dlatego, że nie lubię tylko dlatego, że czytam to na starym telefonie w którym mi się coś zjebało, a kiedy wchodzę na komputer to po prostu zapominam. Uwierz mi przy każdym rozdziale przechodzą mnie dreszcze. Kocham jak ktoś piszę w teraźniejszości. Ja nie potrafię, ale jak ktoś umie to ma u mnie dużego plusa, a ty z tą cudowną fabułą masz już go tak wielkiego, że gdyby ktoś chciał go narysować to musiał by mieć kartkę wielkości wszechświata. Mogę Cię poprosić o jedną rzecz. Nie gniewaj się, ja po prostu zapominam. Serio mam pamięć gorszą niż rozwielitka.
OdpowiedzUsuńTrzym się, mała :*
Ps. Kocham Apocalyptice :D
Daa.. zapomiałam mogłabyś troszeczkę rozjaśnić czcionkę, bo mnie się trochu zlewa :) Z góry dzięki :*
UsuńCzcionki niestety rozjaśnić nie mogę, bo jest biała, jaśniejszej się nie da, to wina przeźroczystości notek, ale za kilka dni wstawię nowy szablon i wszystko będzie wyraźne :3
UsuńI nie gniewam się ^^
No i czas nadszedł, nareszcie!
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogłam doczekać.
Tak sobie patrzę a tu dość długi rozdział. Jednak potem stwierdzam, że pół strony komentarzy i dość spora notka od Ciebie, ale to nic. Tak czy siak czytało się niesamowicie, bez względu na długość. Mogłoby to być nawet dziesięć zdań, bo liczy się jakość a nie ilość. Jakość pierwszej klasy!
Już chyba to robiłam, ale nie zaszkodzi zrobić tego jeszcze raz: przepraszam, za to, że komentuję raz na ruski rok. Jednak nie znaczy to, że czytam z przymusu czy coś. Po prostu tak jakoś wychodzi.
Jeszcze tyle (zapewne) ciekawych opowiadań czeka na tym blogu, że teraz muszę się sprężyć i wziąć w garść.
Fajnie by było, gdyby ta powieść znalazła swojego sponsora i znalazła się na półkach w sklepach. Chociaż nie w "sklepach" tylko w "sklepie" jednym, porządnym i przyzwoitym. Och, kupowałabym!
Co do rozdziału: ten czas, w którym piszesz tak bardzo urzeczywistnia każdą scenę. Boję się, że Minho wysunie rękę z mojego monitora i zatknie mi rozdziawioną buzię.
Wybacz, ale rozbawiło mnie zdanie "Blond włosy rozsypane są na miękkiej poduszce, tworząc aureolę." Wyobraziłam sobie, że ktoś je uciął i rozsypał na kształt ów aureoli.
Z tą piosenką trafiłaś do mojego serca! Piękny tekst i do tego fajnie dopasowany.
Clarice coś mi na początku podpadała, ten uśmiech i pełna szklanka soku - podejrzewałam, że to jakiś duch, albo siostra bliźniaczka samobójczyni. No a tu się okazało, że to sama Min Young... Co za dziwna kobieta z niej.
I kolejna dawka emocji! O Bogu, to było piękne! Mam na myśli, to co powiedział Taemin - i to jak się uśmiechał, widziałam to! Minho wybierz wieczność! A Ty psychiczna kobieto już nic nie kombinuj lepiej! (jakby co to nie do Ciebie Uszati :D)
Kibum na końcu rozwalił mnie swoim tekstem.
No idę czytać dalej!
Hwaiting!
re:prost (Czyt. net padł i nei miałąm jakskomentować T^T)
OdpowiedzUsuńbloga i tak późno znalazłam, cóz wczęśneij po prostu nei byłam tak w temacie Shinee jak ostatnio, czyli od jakiś kilku miesięcy. tak sobei czytam te opowiadanko, no i byłabym niekulturalna, gdybym nei zosatwiła 'sladu' po sobie.
tak, więc pozwolę sobie skomentować ^-^
Opowiadanie naprawdę fajne, i szcze mi się podobał każdy rozdział. GHistoria i akcja dobrze przemyślana, już dawno tak dobrego opowiadania nie czytałam :')
Park Sora... czy to ta słynna ulzzang, czy może po prostu zbieżność nazwisk ? XDD bo wydała m isię jakos dziwnie znajoma, ale moze to tylk ozbieżność nazwisk ,dużo takich jest:')
nie chcę sie rozpisywać za bardzo, dlatego w tym oto miejscu zakończę.
Gratuluje świetnego opowiadania.
-czytelniczka
Ja takze niedawno znalazlam tego bloga i z gory bardzo przepraszam, ze przy poprzednich rozdzialach nie zostawilam po sobie "sladu" ale cos mi sie dzieje z kompem i nie mam mozliwosci wystawiania na nim komenarzy... Dlatego tym razem robie to na kom gdzie nie ma polskich znakow...
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy: bardzo ciekawa historia, po raz pierwszy spotykam sie z taka oryginalnoscia~ co prawda, ciezej czyta sie opowiadanie w czasie terazniejszym, to w tym wypadku dziala tylko i wylacznie na korzysc^^ Dlatego mam skryta nadzieje, ze bd to rozbudowane opo i nie zaprzestaniesz na 2 czy 3 rozdzialach^.-
Takze z niecierpliwoscia i ogromnym zainteresowaniem czekam na inne historie o ktorych wspomnialas na poczatku tego rozdzialu ;3
Hwaiting~
Ja takze niedawno znalazlam tego bloga i z gory bardzo przepraszam, ze przy poprzednich rozdzialach nie zostawilam po sobie "sladu" ale cos mi sie dzieje z kompem i nie mam mozliwosci wystawiania na nim komenarzy... Dlatego tym razem robie to na kom gdzie nie ma polskich znakow...
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy: bardzo ciekawa historia, po raz pierwszy spotykam sie z taka oryginalnoscia~ co prawda, ciezej czyta sie opowiadanie w czasie terazniejszym, to w tym wypadku dziala tylko i wylacznie na korzysc^^ Dlatego mam skryta nadzieje, ze bd to rozbudowane opo i nie zaprzestaniesz na 2 czy 3 rozdzialach^.-
Takze z niecierpliwoscia i ogromnym zainteresowaniem czekam na inne historie o ktorych wspomnialas na poczatku tego rozdzialu ;3
Hwaiting~